Dragonheart, 1996, plakat

„Ostatni smok”. Butch Cassidy i Sundance Smok

Sean Connery nie chciał zagrać Gandalfa. Tłumaczył potem, że nie rozumiał scenariusza „Władcy pierścieni”. Nie wzgardził jednak rolą smoka o imieniu Draco w filmie Roba Cohena „Ostatni smok”. Dla reżysera jest to wisienka na torcie w filmografii. Oprócz „Ostatniego smoka” zrobił jeszcze kilka innych wysokobudżetowych produkcji, niestety – z różnym skutkiem. Na koncie ma co prawda pierwszych „Szybkich i wściekłych”, ale potem nieco spuścił z tonu robiąć kiepskie „Xxx” no i trzecią część „Mumii”, w której zziajany Brendan Fraser tym razem ratuje świat przed chińskim cesarzem i jego terakotową armią.

DRAGONHEART, Dennis Quaid, David Thewlis, 1996, (c)Universal

Jak Robert Redford i Paul Newman

Średniowieczne „Żądło”, z rycerzem i smokiem, którzy naciągają wieśniaków wymyślił Patrick Read Johnson, scenarzysta i spec od efektów specjalnych. Historia opiera się na prostym pomyśle: szlachetny rycerz Bowen poluje na smoki i udaje mu się wraz z innymi łowcami uśmiercić wszystkie, oprócz pyskatego Draco, smoka z bardzo sarkastycznym poczuciem humoru. Bowen i Draco postanawiają pracować razem: Draco pali wioski, a Bowen występuje w roli szlachetnego rycerza, który galopując na koniu zabija smoka w spektakularnym stylu.

DRAGONHEART, from left: Pete Postlethwaite, Dina Meyer, Dennis Quaid, 1996, © Universal

Wszyscy żyją długo i szczęśliwie, a oni – dzielą się zyskami. Żeby jednak nie było zbyt sympatycznie, scenariusz ma też wiele mrocznych wątków. Bowen zabija smoki, bo jego ulubiony uczeń, książę Einon zmienił się przez jedną z bestii w okrutną kanalię. Dla rannego w bitwie księcia jedynym ratunkiem było przyjęcie smoczego serca. Te wpłynęło na delikatną psychikę młodzieńca, który zapomniał o uprzejmości i zaczął mordować poddanych.

W tle rozgrywa się jeszcze trójkąt miłosny. Einon pożąda i nienawidzi jednocześnie pięknej Kary, buntowniczej wieśniaczki, która serce oddaje…Bowenowi. Jest jeszcze jeden problem – Bowen nie wie, że to właśnie Draco podzielił się sercem z Einonem. Dramatycznie, prawda?

DRAGONHEART, David Thewlis, Jason Isaacs, 1996

Dennis Quaid z puklami

Johnson napisał „Ostatniego smoka” na początku lat 90. Film opisywał obrazowo jako „Butcha Cassidy i Sundance smoka”. Scenariusz do kupy złożył Charles Edward Pogue („Mucha”, „Kull zdobywca”), a produkcja ruszyła na Słowacji w 1994 r. Do roli Bowena producenci wytypowali Robina Williamsa, ale komik bardziej zainteresowany był użyczeniem głosu Draco.

Rycerza więc zagrał Dennis Quaid, który do roli przeszedł rygorystyczny trening i zapuścił długie pukle. Cohen od samego początku chciał, aby Draco mówił głosem Seana Connery’ego. Ale zależało mu też na tym, żeby smok marszczył czoło tak jak były James Bond i żeby miał na pysku ten sam, ironiczny grymas. Dlatego aktor został dokładnie sfotografowany – wykonano ponad 200 ujęć jego twarzy, żeby podobieństwo było uderzające.

DRAGONHEART, 1996, © Universal

„Ostatni smok” z humorem

Rolę Einona zagrał etatowy odtwórca odpychających typów – David Thewlis, laureat Złotej Palmy w Cannes za film „Nadzy” i profesor Lupin z „Harry’ego Pottera”. Rolę Kary Cohen dał Dinie Meyer, która w 1996 r. była typowana na nową twarz Hollywood. W „Ostatnim smoku” zagrała tuż po klapie „Johnny Mnemonic”, a w 1997 r. poszła za ciosem i wystąpiła w kultowych już dziś „Żołnierzach kosmosu”. Niestety, potem szło jej już dość kiepsko i „Ostatni smok” pozostaje nadal jednym z  najbardziej znaczących filmów w jej dorobku.

Obsadę filmu dopełnił Pete Postlethwaite, zmarły w 2011 r. brytyjski geniusz aktorski, nominowany w 1993 r. do Oscara za niezwykłą rolę w filmie „W imię ojca”. Jego brat Gilbert wprowadza do „Ostatniego smoka” nieco komizmu, co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę ogólne ponuractwo.

DRAGONHEART, from left: Dennis Quaid, Dina Meyer, 1996, © Universal

Pomijając świetne jak na 1996 r. efekty specjalne, „Ostatni smok” miał widzom do zaoferowania o wiele więcej. Angażujące story, świetnie nakreślone postaci i naprawdę zły czarny charakter, któremu nie da się współczuć, a który budzi autentyczną odrazę. Einona kocha tylko jego matka (w tej roli Julie Christie), ale nawet ona zdaje sobie sprawę, że jej synalek zamienił się w bestię. Pytanie tylko: czy stoi za tym serce smoka, czy Einon zawsze był zły, a teraz dopiero pokazał swoją prawdziwą twarz?

Liczne sequele

„Ostatni smok” kosztował 57 milionów dolarów, przyniósł wytwórni blisko 116 milionów dolarów zysku. Soundtrack do filmu, skomponowany przez Randy’ego Edelmana („Maska”, „Ostatni Mohikanin”) zaczął żyć swoim życiem. Główny temat z filmu został wykorzystany w kilkudziesięciu zwiastunach filmowych, a nawet – w czasie ceremonii Oscarów w 1997 r.

Sukces filmu ośmielił producentów, którzy postanowili pójść za ciosem. W 2000 roku powstała druga część „Ostatniego smoka”, która niewiele ma wspólnego z oryginałem. Ale to nie zniechęciło hollywoodzkich wielbicieli zysków, którzy w 2015 r. wyprodukowali część trzecią, zatrudniając kolejnego wybitnego aktora, aby użyczył głosu smokowi. Tym razem był to Ben Kingsley, co jednak nie uratowało filmu. W 2017 r. premierę miała część czwarta, a smok mówi w niej z elegancką manierą Patricka Stewarta. W części piątej (2020) smoczycę głosem obdarzyła sama Helena Bonham Carter.

Film znajdziecie m.in. na Amazonie.