Księżyc 44, 1990, fot. Centropolis Entertainment

„Księżyc 44”. Film o tym, jak Michael Paré pali papierosy

Recenzenci po premierze „Księżyca 44” mieli do powiedzenia jedno: film Rolanda Emmericha jest  nudny. Kropka. W dodatku, fabuła się nie klei, a akcja wlecze się ślimaczym tempem,  aktorstwo pozostawia wiele do życzenia. Teraz, po latach, „Księżyc 44” nawet się broni, ale w 1990 roku, tuż po „Obcych”, „Łowcy androidów” i „Terminatorach”, film Emmericha uznawany był po prostu za krok w tył dla gatunku sci-fi. Dziś doceniany jest za oryginalną stronę wizualną i świetną muzykę Joela Goldsmitha. I to by było na tyle.

Księżyc 44, 1990, fot. Centropolis Entertainment

Ponura wizja przyszłości

„Księżyc 44” to mroczne sci-fi rozgrywające się w świecie, w którym ogromne znaczenie ma pozyskiwanie surowców, a marginalne – ludzkie życie. Felix Stone (Michael Paré) to sarkastyczny i wściekle przystojny pilot bojowy, który marzy o tym, by studiować literaturę klasyczną. Słynie z niesubordynacji i ciętego języka. Przełożeni proszą go, aby poleciał wraz z grupą więźniów, incognito na tytułowy Księżyc 44. Mała załoga tamtejszej kolonii zajmuje się na nim wydobywaniem surowców. Rządowa korporacja, która wynajmuje Stone’a podejrzewa, że na Księżycu 44 jest zdrajca, który sabotuje misję, a na to nikt nie może sobie pozwolić, bo w roku 2038, w którym rozgrywa się akcja filmu surowce są na wagę złota.

Księżyc 44, 1990, fot. Centropolis Entertainment

Stone ma go zdemaskować przy pomocy nastoletniego agenta. Bo na Księżycu 44, oprócz więźniów i załogi jest też grupa nastolatków, która do wydobywania surowców wykorzystuje ponuro wyglądające roboty. Oczywiście, nie będzie mógł się dogadać z więźniami, jeden z sierżantów na Księżycu 44 będzie próbował go bezskutecznie zniszczyć, a Stone zaprzyjaźni się z jednym z nastolatków, dla którego stanie się pewnego rodzaju figurą ojcowską.

Księżyc 44, 1990, fot. Centropolis Entertainment

Michael Paré ładnie pali

Tak czy siak, wszystko powolnie zmierza do pozbawionego emocji finału, w którym dowiemy się, kto jest zdrajcą (Malcolm McDowell nie znalazł się w obsadzie bez powodu). Tak naprawdę, „Księżyc 44” to film o tym, jak Michael Paré, w szczytowej formie pali papierosy. Ujęć gwiazdy „Ulic w ogniu” i „Złego wpływu księżyca”, który odpala fajkę, albo pali ją patrząc w dal jest kilkadziesiąt. Sporo jest też zbliżeń, za co jestem bardzo wdzięczna, bo zawsze byłam wielbicielką urody Michaela, a w „Księżycu 44” wyglądał jak syn Zeusa.

Oprócz Paré i McDowella, w filmie występują też m.in. Lisa Eichhorn, dwukrotnie nominowana do Złotego Globu za film „Jankesi”, Brian Thompson, charakterystyczny olbrzym znany m.in. z „Z Archiwum X” i „Cobry”, oraz Dean Devlin, który po latach grania nastolatków postanowił pisać scenariusze. I wymyślił m.in. „Uniwersalnego żołnierza”, „Gwiezdne wrota”, „Dzień niepodległości” i „Godzillę”. Pomimo trudnych początków Emmericha w Hollywood, Devlin nie opuścił reżysera napisał cztery kultowe filmy, które wspólnie zrealizowali.

„Księżyc 44” był więc początkiem ich wspaniałej przyjaźni i jeśli nie macie za co cenić tego filmu, to pamiętajcie, że bez niego nigdy nie zobaczylibyśmy jak Dolph Lundgren imituje Marlona Brando.

Film obejrzycie na Amazon Prime Video.