„Prima aprilis”. Kto się śmieje ostatni?

Królowa kryminału, Agata Christie pisząc „I nie było już nikogo” pewnie nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, że jedna z jej najsłynniejszych powieści posłuży za podstawę jednego z najpopularniejszych slasherów lat 80. Ale tak właśnie się stało. Wymyślona przez nią historia grupki pozornych nieznajomych, mordowanych po kolei na odosobnionej wyspie, często jest przywoływana w recenzjach horroru „Prima aprilis”, który premierę miał ponad 30 lat temu, w 1986 roku. „Prima aprilis” to pozornie kolejny sztampowy slasher z przebłyskami czarnego humoru:

APRIL FOOL’S DAY, Deborah Foreman, Deborah Goodrich, Clayton Rohner, Leah King Pinsent, 1986, (c)Paramount

Grupka przyjaciół postanawia spędzić weekend wypadający dziwnym trafem akurat w Prima aprilis, na wyspie należącej do rodziny dziewczyny należącej do ich paczki. Można się wielu niewybrednych żartów, ale nikt z rozbawionych studentów nie spodziewa się serii malowniczych śmierci. Nastolatkowie kolejno padają ofiarami jakiegoś maniaka, napięcie rośnie (także erotyczne) i wszystko zmierza do finału, który okaże się nie tylko niezwykle błyskotliwy, ale też zaskakujący.

APRIL FOOL’S DAY, 1986, (c)Paramount

Jeśli spodziewacie się klasycznego slashera, lepiej w ogóle nie zabierajcie się za „Prima aprilis”. To film dla tych, którzy lubią zabawę konwencją i nie przeszkadza im bezwstydne wykorzystywanie filmowych kliszy. Reżyser filmu, Fred Walton, zna się na straszeniu – w końcu napisał i wyreżyserował horror „Kiedy dzwoni nieznajomy” z 1979 roku. Na koncie ma też przeciętny, ale klimatyczny „Różaniec morderstw”. „Prima aprilis” to jego najbardziej znane dzieło, doczekało się zresztą dekadę temu remake’u, któremu jednak daleko było do oryginalnej wersji (oburzenie wywołały też znaczne zmiany w scenariuszu).

APRIL FOOL’S DAY, Amy Steel, 1986

Sukces „Prima aprilis” to w dużej mierze zasługa obsady aktorskiej, która wiarygodnie odegrała papierowe postaci tak, aby widz uwierzył, że ogląda pełnoprawny slasher. Fani horroru od razu rozpoznają Deborę Foreman, która grała m.in. w „Gabinecie figur woskowych”, „Dziewczynie z doliny” i komedii „Zmierz: Wampiry w odwrocie”. Foreman dziś już nie gra, ale ma na koncie sporo ról w filmach kultowych. Dzięki „Prima aprilis” zapisała się na zawsze w historii popkultury. Towarzyszą jej na ekranie m.in. Clayton Rohner („Po prostu chłopak”, „Destroyer”), Thomas F. Wilson (Biff z „Powrotów do przyszłości”) no i legendarna  Amy Steel, czyli Ginny z „Piątku trzynastego II”.

Niewiele brakowało, a Foreman nie zagrałaby w „Prima aprilis” ikonicznej dziś Muffy. W czasie pierwszego przesłuchania jej kandydatura została odrzucona. Aktorka odwołała się jednak od decyzji producentów i na kolejnym przesłuchaniu zachwyciła ich i dostała rolę. I dobrze, bo trudno sobie wyobrazić inną aktorkę, która potrafiłaby w 1986 roku zrobić widzów w balona tak spektakularnie.