„Pocałunek”. Joanna Pacuła, voodoo i strach przed AIDS

THE KISS, Joanna Pacula, 1988. ©TriStar Pictures

„Pocałunek” uznawany jest dziś za metaforę strachu przed AIDS, który zapanował na całym świecie w późnych latach 80. Trudno zresztą nie zauważyć symboliki – czasami nieco nachalnej – wykorzystanej przez reżysera „Pocałunku”, Pena Denshama.

Pierwsza scena filmu rozgrywa się w Kongo. Mamy lata 60., dwie siostry Dunbar żegnają się właśnie na dworcu kolejowym. Jedna z nich, na oko. 10-letnia Felice nie czuje się ostatnio najlepiej. Blada i słaba ma jechać w towarzystwie ciotki do sanatorium. Jej ojciec nie wygląda na specjalnie rozdartego, a siostra, Hillary, z trudem powstrzymuje łzy.

Pociąg rusza i Felice zostaje sam na sam z ciotką, która nie tracąc czasu, wyciąga zza pazuchy odrażający posążek, który okazuje się być przeklętym talizmanem. Całuje chorowitą dziewczynkę w usta i natychmiast zamienia się w wyschniętego trupa. Okazuje się, że przez całe życie była nosicielką klątwy, którą przekazać można jedynie w linii żeńskiej.

Mija 25 lat, mamy lata 80. Hillary jest już dorosłą kobietą, w dodatku – żoną i matką pięknej nastolatki, Amy. Cała rodzina mieszka na przedmieściach Nowego Jorku, a ich sielankowa codzienność zostaje zakłócona telefonem od Felice. Scenarzyści sugerują, że siostry wiele lat wcześniej poróżniły się, choć niejasnym pozostaje: o co?

Hillary jednak nie udaje się dotrzeć na spotkanie z Felice. Dość oczekiwanie ginie w makabrycznym wypadku, przygnieciona przez samochód. Amy wraz z ojcem opłakują śmierć matki i ukochanej żony. Kilka miesięcy później nad grobem Hillary spotykają Felice, którą Amy widziała już wcześniej, choć nie zdawała sobie z tego sprawy: na pogrzebie.

Felice jest piękna (gra ją Joanna Pacuła!), seksowna, świetnie ubrana i bogata. Jej twarz zdobiła okładki najpoczytniejszych magazynów, a ona sama potrafi sobie okręcić otoczenie wokół palca. Ale nie Amy, która wyczuwa w ciotce coś niepokojącego. Ma wrażenie, że Felice tylko udaje miłą. W jej walizce znajduje afrykańskie talizmany, a wszystkim jej przyjaciołom przydarzają się krwawe wypadki. Felice tymczasem dąży do tego, aby pocałować siostrzenicę. I przekazać klątwę dalej…

„Pocałunek” to niezły, klimatyczny horror. Pacuła jest niezwykle elektryzująca jako zła do szpiku kości Felice, ma w sobie coś nieziemskiego i nic dziwnego, że za rolę w „Pocałunku” została nominowana do Saturna. Towarzysząca jej na ekranie Meredith Salenger, która kilka lat wcześniej urzekła widzów jako Natty Gann, też została nominowana i choć żadna z aktorek nie otrzymała nagrody, to ich występy naprawdę zapadają w pamięć. Myślę nawet, że ten film inaczej obsadzony, mógłby być znacznie gorszy.

THE KISS, Meredith Salenger, 1988. ©TriStar Pictures

Scenariusz Stephena Volka to idealna mieszanka horroru i dramatu rodzinnego. Trzyma w napięciu, historia rozwija się powoli, a Felice ma sporo czasu, aby oplątać mackami całą rodzinę, zwłaszcza wdowca po siostrze. Volk ma zresztą spore doświadczenie w pisaniu opowieści z dreszczykiem – to on nakręcił m.in. „Opiekunkę” i „Gotyk”, dwa klimatyczne filmy grozy. Film wyreżyserował Pen Densham, który na koncie ma m.in. scenariusz do hitowego „Robin Hooda: Księcia złodziei”. Widać więc od razu, że przy „Pocałunku” pracowali sprawni rzemieślnicy.


Recenzenci nie byli jednak pod wrażeniem „Pocałunku”. Narzekali na przerost formy nad treścią, kiepskie aktorstwo i wszechobecną makabrę. Były jednak też głosy pochwalne, choć komplementy dotyczyły głównie Pacuły. Dziś, 30 lat później, film o klątwie z Afryki, przekazywanej pocałunkiem, ogląda się zupełnie inaczej.