„Striptizerka”. Dlaczego niewidomy wszedł do baru ze striptizem?

Nie, to nie początek dowcipu z brodą. To pytanie, które pewnie zadał sobie autor scenariusza „Striptizerki” z 1995 r., czyli Duane Whitaker, bardziej znany jako wspólnik Zeda, Manyard, z „Pulp Fiction” Quentina Tarantino. Whitaker, etatowy aktor drugiego planu, weteran kina klasy B napisał skrypt, który jest zadziwiająco dobry. Oczywiście według standardów taniego kina eksploatacji z lat 90.

fot. Concorde, New Horizons

Oto kolejny, lepki i siermiężny wieczór w obskurnym klubie ze striptizem gdzieś w Los Angeles. Znudzone striptizerki już pakują manatki i zbierają się do domu, gburowaty barman przyjmuje ostatnie zamówienia. Przy barze siedzi piękna Christina, gwiazda spelunki, a z uwielbieniem wpatruje się w nią okularnik- jąkała Carey, cichy fan jej występów. Nagle, do baru wchodzi niewidomy Neil, niezdarny i jakby nie na miejscu. Dlaczego miałby siedzieć w klubie ze striptizem, skoro nawet nie może zobaczyć tancerek?

fot. Concorde, New Horizons

Jak się okaże, Neil wcale nie jest niewidomy. Ma obsesję na punkcie Christiny, którą od dłuższego czasu śledzi. I właśnie tej nocy postanowił zamienić jej życie w piekło. Zmuszając ją, resztę tancerek i niedobitki gości, aby robili to, co chce pod groźbą śmierci.
Maria Ford gra Christinę, wrażliwą dziewczynę, która marzyła o karierze aktorskiej, a zamiast tego owija się wokół rury. Jest niezła, choć reżyser, Dan Golden, z którym zrobiła łącznie cztery filmy, wymagał od niej raczej sugestywnego tańca niż przekonującej gry aktorskiej. Prawdziwą gwiazdą filmu jest bezsprzecznie Rick Dean w roli Neila.

fot. Concorde, New Horizons

Akcja opiera się niemal w całości na nim i aż trudno uwierzyć, że kino lepiej go nie wykorzystało. Zmarły w 2006 r. aktor ma głos Toma Waitsa i aparycję Josha Brolina. Swoje kwestie mówi ze złośliwą nonszalancją i nadaje im głębi, której nie spodziewałam się po filmie, który wyszedł spod skrzydeł Rogera Cormana.

Dean gra frustrata z obsesją, faceta, który nie mógł już czekać dłużej, z trudem cedzi słowa i zachwyca charyzmą. Skończył zresztą Amerykańską Akademię Sztuk Dramatycznych, co widać po sposobie, w jaki gra. Na tle reszty obsady wyróżnia się warsztatem, bawi się teatralnością swoich kwestii, góruje nad resztą ekipy i widać, że dobrze się przy tym bawi. Dzięki niemu „Striptizerka” staje się lepszym filmem.


Sprawdziłam szybko, w czym jeszcze można go zobaczyć i z przykrością odkryłam, że grywał raczej ogony w kinie klasy B, oraz drugoplanowe role w serialach telewizyjnych. Ford i Dean spotkali się wcześniej na planie innego filmu ze stajni Cormana – „Nagiej obsesji”. Co zaskakujące, ona wciela się tam w striptizerkę, a on jest czarnym charakterem. W świecie kina klasy B znacznie łatwiej jest o zaszufladkowanie.

Oprócz Ford i Deana, zobaczycie tu też gwiazdkę porno Nikki Fritz i Lance’a Augusta w roli zakochanego w Christinie jąkały. August wyglądał w 1995 r. jak bardzo daleki kuzyn Kurta Russella, wciąż gra i ma się dobrze. W przeciwieństwie do Ford, która od lat nie zagrała żadnej filmowej roli i chyba na dobre pożegnała się już z karierą aktorską. Zupełnie jak Christina.