„Mordercze kuleczki 2”. Zapatrzeni w „Martwe zło”

Pewnie nie jestem w tym odosobniona, ale „Mordercze kuleczki 2” podobały mi się znacznie bardziej od części pierwszej, o której pisałam kilka dni temu. Choć teoretycznie, pozbawione metafizycznej głębi oryginału, są dzięki temu bardziej spójne. I po prostu przyjemniej się je ogląda. Nie ma tu skoków narracyjnych, chaosu montażowego i pseudofilozoficznych rozmyślań, które mogły nieco irytować w „Morderczych kuleczkach” z 1979 roku.

PHANTASM II, from left: James LeGros, Paula Irvine, 1988, © Universal

Scenariusz sequela napisał znowu Don Coscarelli, autor oryginału, który drugą część – jak wszystkie oprócz finałowej odsłony serii – również wyreżyserował. Premiery obu filmów dzieli jednak aż 10 lat i widać, że Coscarelli sporo się przez ten czas nauczył. Choć od 1979 do 1988 roku (wtedy premierę miał sequel „Morderczych kuleczek”) wyreżyserował jedynie „Władcę zwierząt”, typowe dla lat 80. fantasy, to „Władca zwierząt” wciąż jest jednym z najbardziej kultowych filmów tamtych czasów, m.in. dzięki jego rzemieślniczej sprawności.

PHANTASM II, Angus Scrimm, 1988, © Universal

Coscarelli nie czuł potrzeby nakręcenia drugiej części „Morderczych kuleczek”. Jego zdaniem, zaskakujące zakończenie oryginału wyczerpywało temat. Wytwórnia Universal chciała jednak mieć serię horrorów, jej szefowie naciskali więc na Coscarellego, aby coś wymyślił. Podobno reżyser miał objawienie, gdy zrozumiał, że może po prostu zacząć część drugą tuż po zakończeniu pierwszej. Dostał jeszcze wytyczne, aby w scenariuszu nie było żadnych onirycznych sekwencji, snów i metafizycznej aury i zajął się kompletowaniem obsady.

PHANTASM II, Mark Anthony Major, 1988, © Universal

Grający w części pierwszej aktorzy po sukcesie oryginału rozeszli się jednak do swoich zajęć. A. Michael Baldwin, który wcielał się w Mike’a, protagonistę „Morderczych kuleczek” przez 10 lat zdążył rzucić aktorstwo i wyruszyć na duchowe poszukiwania swojej jaźni. Wcielający się w Reggiego Reggie Bannister zerwał z Hollywood i przez kilka lat pracował – co wydaje się absurdalne, zwłaszcza w zestawieniu z fabułą serii – w zakładzie pogrzebowym. Coscarelli chciał jednak spotkania po latach. I wtedy natrafił na opór studia.

PHANTASM II, 1988, © Universal

Grube ryby z Universalu zastrzegły, że może wybrać tylko jednego ze starych współpracowników. Pojawiły się wątpliwości w kwestii talentu aktorskiego dorosłego już Baldwina i ostatecznie, casting na nowego Mike’a wygrał James Le Gros, późniejszy Mark Albert z serialu „Ally McBeal”. W wyścigu po rolę pokonał m.in. Brada Pitta.

Na tym Universal nie spoczął. Mike musiał mieć dziewczynę i tak się stało – w scenariuszu dopisano rolę dla Liz, pięknej i niewinnej nastolatki, która z Mikiem połączona jest dzięki snom. Po tych wszystkich zmianach, wytwórnia wyłożyła trzy miliony dolarów i Coscarelli mógł się zabrać do roboty.

PHANTASM II, Paula Irvine, 1988, © Universal

Drugi film zaczyna się tuż po ostatniej scenie pierwszego. Mike i Reggie uciekają, ale dla nastoletniego Mike’a wszystkie wydarzenia z Wysokim Człowiekiem roli głównej to jednak zbyt wiele. Chłopak trafia na siedem długich lat do szpitala psychiatrycznego, skąd wychodzi, gdy głos Liz w jego głowie staje się naglący i Mike rozumie, że jego przyjaciółka potrzebuje wsparcia.

Na wolności Mike jednoczy się z Reggiem, z którym wspólnie wyruszają na poszukiwanie Liz i Wysokiego Człowieka. Reggie nie ma już nic do stracenia, bo Wysoki Człowiek wcześniej zamordował jego rodzinę, co jednak nie wprawiło Reggiego w bardzo minorowy nastrój.

Mike stał się w tej części mężczyzną, nie jest już więc pod opieką Reginalda, ale jego partnerem i wspólnikiem w zwalczaniu zła. Panowie zresztą, jak przystało na bohaterów horroru z lat 80., a w szczególności sequela, obwieszą się wszelkimi rodzajami broni, mrugając do widzów znających m.in. „Martwe zło” (mają piłę mechaniczną).

Do legendarnej serii Raimi’ego jest tu zresztą więcej odniesień. Na jednej z urn z prochami wyryte jest nazwisko reżysera „Martwego zła”, a cały film to horror, ale utrzymany w tonie komediowym. Niewiele jest tu prawdziwego strachu, a jedyny niepokój wzbudza Angus Scrimm, który jako Wysoki Człowiek jest niezmiennie przerażający.