„Arkadia”. Dla fanatycznych wielbicieli Alberta Pyuna

Bardzo lubię filmy Alberta Pyuna. Większość z nich jest nieoglądalna, ale miał kilka celnych strzałów w latach 80. i na początku lat 90. „Arkadia” do nich jednak nie należy. Pyun co prawda tym razem nie odpowiadał za scenariusz, co wielokrotnie kończyło się tragedią, ale film od początku do końca wyreżyserował, co odcisnęło na tej mniej popularnej produkcji wytwórni Full Moon niezatarte piętno.

„Arkadia” powstała według pomysłu Charlesa Banda, który naskrobał skrypt jeszcze w latach 80., pod wyraźnym wpływem filmu „Tron”, co zresztą doprowadziło do problemów prawnych z Disneyem i twórcy efektów specjalnych prezentowanych w „Arkadii” musieli na kolanie podmienić CGI tak, aby nie wydawało się już tak podobne do tego z „Tronu”.

fot. IMDB

W rezultacie, na rynku VHS „Arkadia” pojawiła się dopiero w 1993 roku, choć powstawała równocześnie z „Dollmanem”, który swoją premierę miał już w roku 1991.

Główną bohaterką „Arkadii” jest nastoletnia Alex Manning, której matka niedawno popełniła samobójstwo, a ona sama nie potrafi sobie poradzić ze stratą. Szukając zapomnienia, wraz z grupką przyjaciół zaczyna grać w „Arkadię”, nowość na rynku, grę VR, która naprawdę wciąga. I to dosłownie, bo kto przegra w „Arkadii”, zostaje w niej na zawsze. Alex wraz z kumplem będzie próbowała wyciągnąć przyjaciół z wirtualnej rzeczywistości polanej sosem z kiepskich efektów specjalnych.

„Arkadia” jest nudna i głupawa, bohaterowie infantylni, ale tu akurat nie można mieć do Pyuna pretensji, bo to przecież główne cechy większości jego filmów. Ogląda się to nawet przyjemnie, zwłaszcza, jeśli ma się sentyment do sposobu przedstawiania nowinek technologicznych i wyobrażenia postępu w branży komputerowej na początku lat 90. Jeśli nie jesteście fanatycznymi wielbicielami Pyuna, możecie sobie jednak spokojnie darować „Arkadię”.

Grają tu znani dziś aktorzy, u Pyuna jeszcze na początku kariery. Megan Ward przed „Arkadią” debiutowała w „Programie: zniszczenie”, a potem wybiła się na niepodległość. Partneruje jej tu lubiana przeze mnie za „W mroku pod schodami” A.J. Langer, a na drugim planie plącze się też rozpoznawalny Seth Green, weteran komedii lat 90., znany też z serialu „Buffy: Postrach wampirów”.