„Stripped to Kill”. Striptiz jako forma sztuki. I kubeł krwi

Thriller „Stripped to Kill” z 1987 roku mógł być po prostu kolejnym eksploatacyjnym dreszczowcem przepełnionym golizną i przemocą ze znakiem jakości Rogera Cormana. Na tle produkcji sygnowanych przez „papieża kina klasy B” wyróżnia się jednak świeżym podejściem do opowiadania historii rozgrywających się w zadymionych klubach ze striptizem. Pewnie dlatego, że „Stripped to Kill” wyreżyserowała kobieta.

kadr z filmu

Tancerki erotyczne w filmach produkowanych przez Cormana nie mają łatwego życia: zwykle prześladują je mordercy, psychopaci, czasami zostają porwane, okazują się policjantkami pod przykrywką, albo nawiedzają je koszmarne sny. Nie inaczej jest w „Stripped to Kill”. Ktoś morduje striptizerki pracujące w klubie w Los Angeles. Detektyw Cody Sheenan, twarda babka, która na służbie policyjnej zjadła zęby, zostaje oddelegowana do śledztwa, które ma zdemaskować psychopatę. Cody, raczej chłopczyca niż femme fatale, musi wcielić się w striptizerkę, aby zdobyć zaufanie tancerek, koleżanek zamordowanych i rozpracować sprawę od środka.

kadr z filmu

Kłopot w tym, że Cody na scenie jest swobodna jak nowy chłopak na pierwszym obiedzie u rodziców dziewczyny, porusza się sztywno jak Blaszany Drwal i w dodatku – nie jest pewna swego ciała. To oczywiście z czasem się zmieni, również dzięki rosnącemu zainteresowaniu policyjnego partnera Cody, detektywa Heinemana. Pomiędzy tą parą od samego początku panuje napięcie erotyczne, czuć chemię, którą udało się osiągnąć m.in. dzięki bystrym dialogom. Sheenan odkryje, kim jest morderca i rozwiązanie zagadki może być dla widzów pewnym zaskoczeniem,  choć podobnych zwrotów akcji nie brakowało w kinie lat 80., powstrzymam się jednak przez konkretnymi porównaniami, żeby nie psuć niespodzianki tym, którzy być może „Stripped to Kill” postanowią obejrzeć.

kadr z filmu

Film ma niesamowity klimat zadymionej speluny, zdjęcia występów striptizerek są nawet w porywach artystyczne, scenariusz miejscami bywa nawet błyskotliwy, a aktorzy spisują się naprawdę nieźle, zwłaszcza że w role striptizerek wcielają się prawdziwe tancerki erotyczne. Dzięki temu, że za kamerą stanęła kobieta, „Stripped to Kill” nabiera głębi, a eksponowanie kobiecych wdzięków w tym filmie staje się nagle jakimś pokręconym, feministycznym manifestem, w którym to kobiety decydują kiedy się rozbierają i czy są uprzedmiotawianie, czy nie. W dodatku, scena otwierająca niesamowicie buduje atmosferę, głównie dzięki dziwnie wpadającemu w ucho kawałkowi „Deny the Night” w wykonaniu Gary’ego Stockdale.

Scenariusz filmu napisała Katt Shea, stała współpracownica Cormana, dla której „Stripped to Kill” było reżyserskim debiutem. W jednym z wywiadów opowiada, że po przegranym zakładzie z mężem musiała zgodnie z umową odwiedzić klub ze striptizem. Podobno tam, oglądając występy striptizerek zorientowała się, że dla nich, taniec erotyczny i zdejmowanie ubrań na scenie są formą sztuki. Shea w oparciu o swoje obserwacje, napisała scenariusz. Przekonywała Cormana przez rok, że warto zainwestować pieniądze w jej projekt.

Kiedy w końcu się zgodził, Shea znalazła wśród striptizerek Los Angeles odtwórczynie ról drugoplanowych, którym podobno udzielała lekcji aktorstwa w swoim salonie. A doświadczenie miała, bo zanim zaczęła zasiadać na reżyserskim stołku, występowała u Cormana w filmach jako aktorka, zobaczyć można ją m.in. w „Królowej Barbarzyńców”.

kadr z filmu

Rolę Cody zagrała zadziorna Kay Lenz, która trochę narzekała potem na montaż filmu i kampanię promocyjną, która wykorzystywała głównie gołe biusty i wątki erotyczne, bagatelizując intrygę kryminalną. Lenz znana była w 1987 roku z takich filmów jak „Amerykanskie graffiti” i licznych ról w najpopularniejszych serialach telewizyjnych lat 80. W roli jej partnera wystąpił przystojny Greg Evigan, którego rola w „Stripped to Kill” sprowadzała się do sardonicznych uśmieszków i rzucania uwodzicielskich spojrzeń.

Film okazał się dużym sukcesem kasowym, Corman chciał więc kuć żelazo póki gorące. Shea zaczęła prace nad sequelem, „Stripped to Kill 2: Live Girls”, który na ekrany nielicznych kin trafił w 1989 roku. Rolę główną zagrała w nim Maria Ford, wschodząca wówczas gwiazda podziemnego światka filmowego Cormana. Ale to już inna historia.