„Armia Boga II”. Zakochany Anioł

fot. TV PULS

Lubię „Armię Boga” z 1995 roku i lubię też sequel filmu Gregory’ego Widena, scenarzysty „Nieśmiertelnego”, który „Armią Boga” zadebiutował jako reżyser. Widen stworzył ciekawą, opartą na Piśmie Świętym mitologię: w Niebie od tysięcy lat Aniołowie toczą wojnę. Część z nich zaakceptowała boską miłość do ludzkości, część zaś, pod wodzą okrutnego, ale obdarzonego ironicznym poczuciem humoru Gabriela, próbuje jakoś utruć ludzi i zniszczyć naszą planetę.

Gabriel schodzi na Ziemię, w sam środek kiczowatych lat 90., aby zdobyć duszę wyjątkowej kanalii: wojskowego, który w czasie wojny w Wietnamie dopuszczał się potworności. Ta dusza może przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę. Ale na drodze staną mu nie tylko aniołowie, którzy umiłowali ludzi. Gabriel będzie musiał też stawić czoła detektywowi, który miał być księdzem, ale w czasie święceń utracił wiarę, młodej nauczycielce i małej dziewczynce.

„Armia Boga” to pełen czarnego humoru i religijnych symboli film akcji, w którym w roli zawistnego Gabriela błyszczy Christopher Walken, a partnerują mu na ekranie takie gwiazdy jak Viggo Mortensen, Eric Stoltz, Elias Koteas, Virginia Madsen i Amanda Plummer. Film był powiewem świeżości, co docenili widzowie rzucając się do kin, gdzie pierwsza „Armia Boga” zarobiła ponad 16 milionów dolarów przy o połowę mniejszym budżecie.

Powstanie „Armii Boga II” było więc kwestią czasu. W 1998 roku film trafił bezpośrednio do wypożyczalni VHS, omijając kinową dystrybucję, choć z powodzeniem mógł być pokazywany na dużym ekranie. Sequel filmu Widena nie miał filozoficznego zacięcia oryginału, nastawiony był bardziej na akcję i…wątek romansowy, którego brakowało w pierwszym filmie.

Gabriel, po dramatycznym finale „Armii Boga” zostaje wykopany z piekła przez Lucyfera i znowu schodzi na Ziemię. Tym razem, musi powstrzymać wrogą sobie frakcję Aniołów przed stworzeniem wybrańca, dziecka będącego owocem miłości ziemskiej kobiety i Anioła. Gabriel przybywa za późno, przystojny Danyael podczas namiętnej nocy płodzi dziecko z pielęgniarką, Valerie. Gabriel musi zabić matkę i dziecko, aby nie dopuścić do narodzin. Zaczyna się walka z czasem, a przed widzami blisko 90 minut wypełnionych akcją, pościgami, sardonicznymi uwagami Gabriela i wybuchami.

W tym filmie więcej jest czarnego humoru niż w oryginale. Scenariusz drugiej części napisał Matt Greenberg, który na koncie ma m.in. „Siódmego syna” i film „Halloween – 20 lat później”. Na reżyserskim stołku zasiadł Greg Spence, który wcześniej zrobił czwartą część „Dzieci kukurydzy”, a „Armia Boga II” jest jego ostatnią reżyserską próbą.

Podobnie jak w „jedynce”, także sequel opiera się głównie na solidnej obsadzie. O Walkenie nie muszę wspominać, ten wybitny aktor w roli Gabriela stworzył jeden z bardziej interesujących czarnych charakterów w kinie lat 90., a swoją charyzmą wprost rozsadza ekran. Towarzyszy mu tu świetna aktorska ekipa. Valerie gra Jennifer Beals, która do historii kina przeszła dzięki „Flashdance”, na drugim planie świetną rolę tworzy Brittany Murphy, w oddali przemykają Eric Roberts i znany z „Re-Animatora” Bruce Abbott.

Podobno Walken został okradziony na lotnisku w Wenecji. Stracił rzeczy osobiste i właśnie scenariusz drugiej części „Armii Boga”. Złodzieje oddali mu wszystko, oprócz pieniędzy, zwrócili też scenariusz. Widocznie uznali, że szkoda byłoby, gdyby sequel filmu nigdy nie powstał.