„Zabójcze wspomnienia”. Dudikoff zamiast Sinatry

Thriller „Zabójcze wspomnienia” próbuje być dwoma filmami: świetnym „Przeżyliśmy wojnę” Johna Frankenheimera i kultową”Pamięcią absolutną” Paula Verhoevena. Nie jest jednak żadnym z nich. I trudno, żeby był, skoro wyreżyserował go i wyprodukował Fred Olen Ray, król campu lat 90., twórca wielu hitów wypożyczalni, który zasłynął w latach 80. hitem „Hollywoodzkie prostytutki uzbrojone w piły łańcuchowe”.

W skrócie, w tym tanim thrillerze z 1999 roku, chodzi o to, że pewnego poczciwego pracownika dużej korporacji dręczą sugestywne sny. Okazuje się, że nie są to sny, a wspomnienia. A on sam poddany został wojskowemu eksperymentowi, który miał zamienić jego wspomnienia dzielnego komandosa na wspomnienia szarego człowieka. I w odpowiednim momencie popchnąć do morderstwa ważnego senatora. Mamy tu więc żonę, która wcale nie jest żoną, grono podłych naukowców, dawną ukochaną i wielki finał, w którym dowiaduje się on, kim tak naprawdę jest. Nuda.

fot. IMDB

Jedynym, co ratuje ten nieemocjonujący thriller przed całkowitym blamażem jest obsada. A ta jest dość imponująca, zwłaszcza w oczach fanów kina klasy b. Głównego bohatera, Roberta Deana gra tu Michael Dudikoff, książę wypożyczalni, gwiazda wytwórni Cannon Films i „Amerykański ninja”. Dudikoff w latach 90. odnotował spory spadek akcji na giełdzie Hollywood i latami wyciskał z siebie siódme poty w tanich filmach sensacyjnych, a  ostatecznie zrobił sobie przerwę od aktorstwa, która trwała ponad dekadę.

Partneruje mu na ekranie piękna Heather Langenkamp, słynna Nancy z trzech części „Koszmaru z ulicy Wiązów”, która – podobnie jak Dudikoff – wraz z końcem ery VHS musiała pogodzić się z tym, że jej gwiazda nieco przygasła. Ale to nie wszystko. Występują tu jeszcze m.in.: Ian Oglivy („Robak zwycięzca”, serial „Powrót świętego”), Michele Greene (serial „Gwiezdne wrota”), David Hedison (Leiter z filmów o Bondzie) i Judson Scott („V”). Niezły zestaw, prawda?

Szkoda tylko, że całość jest kiepsko napisana, dialogi rażą swoją naiwnością, podobnie jak razi wlokąca się akcja. W dodatku wysoce wyszkolone czarne charaktery tracą czujność w odpowiednich momentach, a dwójce zdezorientowanych ludzi, na których przeprowadzano eksperymenty udaje się wywieść w pole wojskowy wywiad i uratować senatora. A idź pan.

Scenariusz napisali do spółki Tripp Reed („Mandragora”, „Atak dinozaurów”) oraz Sean McGinly. Panowie współpracowali już z Fredem Olenem Reyem i doskonale czują konwencję jego filmów. A „Zabójcze wspomnienia” na tle jego innych projektów prezentują się całkiem nieźle.