„The Phantom Empire”. Lateks, tanie maski i Sybil Danning

fot. kadr z filmu

-Czy ten koszmar nie ma końca? – pyta jedna z bohaterek „The Phantom Empire” drugą. Nie. Nie ma. Trwa prawie 90 minut, ale każda minuta jest bardziej bolesna od poprzedniej. Pytanie zadane na widok kiepsko animowanych, karykaturalnych dinozaurów, nabiera więc nowego znaczenia.

Fred Olen Ray, który nie tylko tego gniotka wyreżyserował, ale też napisał, miał już w 1988 roku na koncie takie perły kina klasy B jak: „Cyklon”, „Złowieszcze nasienie” i oczywiście słynne „Hollywoodzkie prostytutki uzbrojone w piły łańcuchowe”. „The Phantom Empire” na tle innych jego filmów prezentuje się wyjątkowo średnio i nawet aktorzy, którzy w tej produkcji grają, wydają się nieco zagubieni. I w sumie nic dziwnego, film ten powstał w zaledwie sześć dni.

„The Phantom Empire” nieco zbyt dosłownie nawiązuje do nurtu monster movies, który zawładnął masową wyobraźnią w latach 50. Oto mamy zapijaczonego poszukiwacza przygód i jego pyskatą partnerkę, których pewna dama prosi aby wraz z nią i dwoma badaczami, zagłębili się wgłąb jaskini. Z niej wylazły stworzenia w nieruchomych, lateksowych maskach, które wyglądają, jakby zakupiono je w Kołobrzegu, na jednym ze straganów nieopodal molo. W otwierającej film scenie atakują przypadkową parę wywołując raczej niezamierzone salwy śmiechu. Światło dnia ewidentnie im nie służy.

W jaskini cała grupa ekspercka natrafia na stada dziwnych stworzeń z plastikowymi kłami, a do tego – na dziewczynę w futrzanym bikini, która ma twarz i ciało Michelle Bauer, legendarnej królowej krzyku z lat 80., która w towarzystwie Brinke Stevens i Linnei Quigley zmieniła oblicze horroru.

Poza tym całym towarzystwem, w jaskini jest też Sybil Danning w skórzanym kombinezonie, ze styropianowym mieczem w garści. Danning jak zwykle, z kamienną miną znosi swoją dolę aktorki kina klasy B. Tutaj wciela się akurat w królową z kosmosu, która w swoim skrzypiącym wdzianku goni głównych bohaterów i potrząsa swoją blond fryzurą w kształcie trapezu.

Nie trzyma się to kupy, a dialogi budzą współczucie. Jeśli „The Phantom Empire” jest warte obejrzenia, to chyba tylko dzięki obsadzie, która, jak to u Freda, jest imponująca. Oprócz Bauer i Danning, która u reżysera grywała dość często, a najbardziej znana jest chyba z campowego horroru „Skowyt 2: Twoja siostra jest wilkołakiem”, grają tu też Jeffrey „Re-Animator” Combs i charyzmatyczna Dawn Wildsmith.

Ta ostatnia to aktorka prawdziwie kultowa. Role w takich hitach jak „Nazistowscy surferzy muszą umrzeć”, „Cyklon”, „Hollywoodzkie prostytutki uzbrojone w piły łańcuchowe” zapewniły jej popularność wśród koneserów campowego kina lat 80. Karierę przerwała w 1995 roku, ale – jak się okazało – nie ostatecznie. W horrorze „Lake of Shadows” wraca właśnie po 23-letniej nieobecności na ekranie.