„Siła witalna”. Kosmiczne wampiry i Patrick Stewart

Siedem minut. Siedem. Tylko tyle ekranowego czasu ma w „Sile witalnej” z 1985 roku Mathilda May. Film Tobe’a Hoopera trwa ponad dwie godziny, ale te siedem minut wystarczyło, aby May nie tylko zajmowała sporą część plakatów promujących ten horror sci-fi, ale też – stała się w USA gwiazdą. Biorąc pod uwagę to, że przez 99 proc. swej roli występuje rozebrana do rosołu, nic dziwnego, że amerykańskiej publiczności, nie przyzwyczajonej do tak wyeksponowanej nagości na kinowych ekranach, jej wizerunek szybko wyrył się w pamięci.

May gra tu kosmiczną wampirzycę, która wysysa z ludzi tytułowe „siły witalne”, a mężczyzn mami swoim pięknym ciałem, uwodząc i usypiając ich czujność. May, Francuzka z pochodzenia, swoje kwestie zapamiętywała fonetycznie. Nie znała angielskiego, nauczyła się go dopiero w czasie półrocznego pobytu na planie „Siły witalnej”. Na ekranie jednak tego nie słychać, a zresztą,  ma tak hipnotyzującą prezencję i tyle charyzmy, że nie ma to większego znaczenia.

fot. MGM

„Siła witalna” to adaptacja powieści sci-fi autorstwa popularnego także w Polsce, brytyjskiego pisarza Colina Wilsona. Opublikowana w latach 70. książka zdobyła uznanie krytyków, ale musiała minąć niemal dekada, aby doczekała się filmowej ekranizacji. Wilson był niepocieszony. Jego zdaniem, film był porażką i nietrafioną adaptacją jego dzieła. W liście do przyjaciela napisał nawet, że jest to prawdopodobnie najgorszy film, jaki widział w życiu.

Prawa do ekranizacji nabyła legendarna wytwórnia „Cannon Films”, która w latach 80. zmonopolizowała rynek wypożyczalni VHS takimi hitami jak „Cyborg”, czy „Amerykański ninja”, ale jej szefowie cały czas marzyli o zawładnięciu też salami kinowymi. „Siła witalna” miała im to zagwarantować. Scenariusz powstał jeszcze w 1984 roku, a za sterami filmu, jako reżyser, zasiadł Tobe Hooper, twórca „Ducha”, który z „Cannonem” podpisał umowę na trzy filmy. Wytwórnia wysupłała z portfela zawrotną sumę 25 milionów dolarów i z pewnością nikt nie spodziewał się, że będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Film zarobił na całym świecie jedynie 11 milionów dolarów, co na jakiś czas ostudziło ambicje szefów „Cannona”.

fot. MGM

„Siła witalna” to horror sci-fi, który powstał na fali sukcesu „Obcego” Ridleya Scotta. Załoga promu kosmicznego w czasie rutynowych badań odkrywa statek kosmiczny, na którego pokładzie, w szczelnie zamkniętych kapsułach znajdują się ciała istot, które na pierwszy rzut oka wydają się ludźmi idealnymi pod każdym względem. Szczególną uwagę załogi, a zwłaszcza jej męskiej części, zwraca ONA – piękna, uwodzicielska i pozbawiona wstydu. Jak się okazuje – również zabójcza. Cała trójka w celach badawczych zostaje zabrana na prom, a kiedy Ziemia traci kontakt z jego załogą, okazuje się, że wszyscy nie żyją.

Kosmiczne wampiry żywiące się ludzką energią dostają się na Ziemię i wprowadzają swoje zwyczaje w Londynie, pustosząc go i wysysając „siły witalne” z jego mieszkańców. Grupa śmiałków, w tym pewien wojskowy, którego z piękną kosmitką łączy niezwykła więź, próbują powstrzymać całą klikę przed wyssaniem życia z mieszkańców Ziemi.

fot. MGM

„Siła witalna” bywa niestety nudna. Nie można jej z pewnością odmówić tego, że jest sprawnie zrealizowana, świetnie też prezentuje się nieco post-apokaliptyczny Londyn w finale filmu. To jednak trochę za mało, aby utrzymać uwagę widzów przez niemal dwie godziny. Sporo wątków pojawia się też po to, aby zaraz zniknąć, co pewnie spowodowane jest tym, że „Cannon Films” po prostu wyprztykał się z pieniędzy i musiał zamknąć produkcję. Prace zostały więc urwane w połowie, a montaż nie potrafił tego ukryć.

Recenzje były w 1985 roku miażdżące dla „Siły witalnej”, ale karta odwróciła się wraz z biegiem lat. Krytycy zaczęli dostrzegać w filmie Hoopera wpływy Lovecrafta i innych klasyków literatury grozy. Już w 1985 roku film zdobył też dwie nominacje do prestiżowych Saturnów – w kategoriach „najlepszy horror” i „najlepsze efekty specjalne”. Dziś zaliczany jest do filmów kultowych i to nie tylko dzięki Mathildzie May. Zresztą, fani popkultury ucieszą się też na widok Patricka „Picarda” Stewarta, Michaela Gotharda, aktora znanego m.in. z „Diabłów”. Dla wielbicieli kina sci-fi „Siła witalna” to lektura obowiązkowa.

https://www.youtube.com/watch?v=ltiy6COkjqw