„Gwiezdne więzienie”. Nakręcone w spożywczaku

Na mix kina spod znaku „kobiety w więzieniu” i taniego sci-fi porwać mógł się jedynie Fred Olen Ray, król filmowej tandety, który w latach 80. przeżywał swój złoty okres. To on odkrył dla świata trio „królowych krzyku”: Michelle Bauer, Linneę Quigley i Brinke Stevens. To w jego filmach błyszczały i podbijały serca kolejnych fanów. Współpracował też z Sybil Danning, Marią Ford, Julie Strain i innymi boginiami kina klasy B.

Jego filmy były zwykle makabrycznie złe i tandetne, ale przy tym dziwnie rozczulające. Widać po nich zawsze było wielką miłość do kina, którą Olen Ray wyraził w blisko 200 produkcjach, które nieustannie płodzi od końca lat 70.

for. IMDB

„Gwiezdne więzienie” („Star Slammer” aka”Prison Ship”) to jeden z pierwszych filmów kultowego reżysera „Hollywoodzkich prostytutek uzbrojonych w piły mechaniczne”. Choć film premierę miał dopiero w 1986 roku, to powstał dwa lata wcześniej, gdy Fred Olen Ray miał na koncie zaledwie kilka filmów klasy B, a w głowie mnóstwo pomysłów. Właśnie sięgał po sławę, która spotkała go szybko, choć w dość wąskich kręgach.

„Gwiezdne więzienie” powstało za 175 tys. dolarów. Ścieżka dźwiękowa tego filmu składa się głównie z reklamowych dżingli, a część zdjęć realizowana była w zlikwidowanym sklepie spożywczym przekształconym w studio. Oto, jak bardzo Fred Olen Ray kocha robić filmy. Pod batutą Rogera Cormana, który „Gwiezdne więzienie” wyprodukował, Olen Ray dokonał ze swym mikrym budżetem cudów. 

fot. IMDB

Olen Ray zawsze miał talent do wynajdywania nowych, ładnych twarzy. w „Gwiezdnym więzieniu” główną rolę gra Sandy Brooke, dla której lata 80. były łaskawe, choć wraz z ich końcem, zakończyła się też jej kariera filmowa. Brooke, opalona blondynka o atletycznej budowie, debiutowała w komedii „Czy oni nazwali mnie Bruce”?, a karierę w 1988 roku zwieńczyła „Koszmarnymi siostrami” Davida DeCoteau, zresztą u boku Stevens, Quigley i Bauer.

Grywała zwykle w tanich filmach klasy B, a „Gwiezdne więzienie” jest jej najbardziej znanym osiągnięciem. W jednym z wywiadów gorzko podsumowała swoją karierę mówiąc, że kiedy już ugrzęzła w kinie klasy B, kino klasy A nie chciało mieć z nią nic wspólnego. 

Ale porzućmy te smutne refleksje. Brooke gra w „Gwiezdnym więzieniu” krewką Taurę, która trafia na pokład statku kosmicznego będącego jednocześnie więzieniem. Zarządzają nim nieco zwyrodniałe i perwersyjne strażniczki, które torturują więźniarki i pałają do nich mieszaniną pożądania i nienawiści.

Że będzie dziwnie widać już w pierwszej scenie, kiedy roznegliżowana i skrępowana sznurami więźniarka w negliżu cierpi z powodu gigantycznych pijawek, które odziana w skórę strażniczka z rozkoszą przykłada jej do skóry. 

fot. IMDB

Taura, porwana ze swojej rodzinnej planety, na której cieszyła się względną wolnością, będzie musiała przetrwać w nowej rzeczywistości ciągłe znęcanie, tortury i jeszcze – uratować inne więźniarki, którym grożą okrutne eksperymenty. 

Fabuła jest oczywiście pretekstem do tego, aby pokazać widzom jak najwięcej nagich – w granicach rozsądku – ciał. 
Oprócz Brooke, grają tu też m.in. Suzie Stokey, kolejna gwiazdka wypromowana przez Freda, etatowy wyrobnik w filmach reżysera, Ross Hagen i zatrudniony podobno tylko na jeden dzień Aldo Ray, jedyny prawdziwy aktor na planie tego filmu, z nominacją do Złotego Globa na koncie.