„Naga zemsta”. Najlepiej smakuje na zimno

„Naga zemsta” z 1985 roku to film bardzo brutalny. Może nawet trochę nazbyt. Ten przedstawiciel nurtu kina eksploatacji „rape-revange” („gwałt i zemsta”) wyprzedza pod tym względem sztandarowe dzieło nurtu, czyli „Pluję na twój grób” z 1978 roku, którym wyraźnie się inspiruje. Po tym jednak, co przeszła główna bohaterka, ani ona, ani widz nie mają szans na katharsis inną drogą niż przez krwawy szlak.

Powrót do domu

Carla Harris ma wszystko: kochającego męża, rozwijającą się karierę aktorki, wygodne życie i świetlaną przyszłość. Wszystko to traci jednego wieczoru, kiedy jej mąż zostaje zamordowany przez przypadkowego ulicznego przestępcę. Pogrążona w żałobie Carla jedzie do rodzinnego miasteczka, aby dojść do siebie w domu rodziców. Ledwo jednak przekroczy rogatki, spotyka się z samczą, naładowaną testosteronem niechęcią zmieszaną z pożądaniem. Carla odrzuca zaloty napalonych głupków wioskowych, którzy pewnej nocy postanawiają się na niej zemścić. Pięciu dryblasów gwałci Carlę w jej rodzinnym domu, morduje jej rodziców i zostawia bohaterkę na pewną śmierć. Ale Carla żyje. I zamieni nędzne resztki ich egzystencji w piekło.

Wiedziona pragnieniem zemsty Carla wymorduje swoich oprawców jednego po drugim, z okrucieństwem i precyzją. Niemal za niemym przyzwoleniem miejskiego szeryfa, którego dręczą wyrzuty sumienia, że nie przerwał zastraszania Carli, kiedy nie było jeszcze za późno. Carla mordując i mszcząc się na gwałcicielach i mordercach, szuka w sobie siły, aby pomścić śmierć swojego męża. Co zrobi w emocjonującym finale filmu.

„Naga zemsta” daje do myślenia

„Naga zemsta” nie pozostawia widza obojętnym, choć nie jest wolna od niedociągnięć. Aktorstwo momentami kuleje, niedorzeczności fabularne nieco drażnią, ale kibicujemy Carli, która jest symbolem walki z opresją kobiet w ogóle.

Główną – bardzo odważną i wymagającą – rolę gra tu Deborah Tranelli, wieloletnia gwiazda opery mydlanej „Dallas”, która zaśpiewała też piosenkę przewodnią z filmu. Reżyserem „Nagiej zemsty” jest Cirio H. Santiago, zmarły ponad 10 lat temu filipiński filmowiec, który na koncie ma m.in. dwie części „Silk”, „Nagą pięść”, „Prawo pięści” i kilkadziesiąt innych kultowych w wąskich kręgach produkcji.

Film został niedawno wydany na Blu-ray.