„Dom II – następna historia”. Dobra kontynuacja

„Dom II – Następna historia” nie ma właściwie nic wspólnego z oryginałem z 1985 roku w reżyserii Steve’a Minera. Oprócz tytułu i nawiedzonego domu w centrum wydarzeń, oczywiście. Mimo to, to naprawdę dobra kontynuacja, godna pierwowzoru, a pod pewnymi względami – nawet go przewyższająca.

Więcej humoru w drugim „Domu”

Pierwsza część serii „Dom” to trochę ponura, momentami przerażająca, a czasami zabawna, opowieść o pewnym pisarzu, który musi zmierzyć się z demonami wojny w Wietnamie w nawiedzonym domu swojej ciotki. Staruszka popełniła samobójstwo.

Scenariusz pierwszego filmu napisał Ethan Wiley, który w „dwójce” zasiadł już na stołku reżyserskim. „Dom II – następna historia” z 1987 roku to jego film i widać, że postanowił dodać dwie stołowe łyżki humoru, a nie tylko szczyptę.

fot. IMDB

Głównym bohaterem drugiej części „Domu” jest młody yuppie, Jesse. Jego rodzice zostali zamordowani, kiedy był dzieckiem. Zanim zginęli, oddali go pod opiekę dalekiej rodzinie. Teraz Jesse, już jako dorosły mężczyzna wraca do rodzinnej rezydencji, aby poznać swoją przeszłość. Przyjeżdża do domu wraz ze swoją dziewczyną, a później dołączają do nich jeszcze kumpel Jessego, Charlie, menadżer muzyczny i jego nastawiona na karierę piosenkarki dziewczyna.

Dziadunio wchodzi do akcji

W czasie myszkowania w piwnicy Jesse dowiaduje się, że jego pradziadek był awanturnikiem i że z jednego ze swoich wojaży przywiózł mistyczną aztecką czaszkę. Potem pokłócił się o nią ze swoim partnerem, Slimem Reeserem, a że obaj byli rewolwerowcami, to nie skończyło się to dobrze.

fot. IMDB

Jesse i Charlie uznają, że czaszka musi być pochowana z pradziadkiem. Wykopują go z grobu i okazuje się, że nie jest on wcale tak martwy, jak mogłoby się wydawać. Krewkie zombie z zamiłowaniem do piwa i kobiet każe na siebie mówić „Dziadunio” i szybko podbija serce Jesse’ego, który przyjmuje pradziadka z całym dobrodziejstwem. W końcu nigdy nie miał rodziny.

Okazuje się, że dom został częściowo zbudowany z kamieni pochodzących z azteckiej świątyni. I że jest wrotami pomiędzy naszym światem, a innymi wymiarami. Jesse i Charlie z rozleniwionych, uprzywilejowanych Amerykanów staną się poszukiwaczami przygód, przeskakującymi dzielnie pomiędzy jedną dziurą czasową, a drugą. Będą musieli ocalić Dziadunia, dom i rzecz jasna – świat. Bo czaszka nie może wpaść w ręce byłego kumpla pradziadka.

fot. IMDB

Bezpretensjonalne i świeże

„Dom II – następna historia” nie jest horrorem. Raczej komedią przygodową. I to naprawdę zabawną. Moim ulubionym bohaterem jest tu Bill, złota rączka, która w pewnej chwili wchodzi na scenę, nie dziwi się w ogóle przejściom do innych rzeczywistości, potworom, Aztekom składającym ofiarę z młodej dziewiczy w jednym z pokoi, a w skrzynce z narzędziami nosi szpadę. Jest to postać, która winna mieć swój własny film. Sequel „Domu” to swoiste połączenie „Powrotu do przyszłości”, „Gabinetu figur woskowych” i komedii z młodym Tomem Hanksem.

Bezpretensjonalne, chwilami bardzo świeże i gwarantujące świetną rozrywkę – takie jest dzieło Ethana Wileya. I choć brak w nim głębi, która obecna była w oryginale, potraktowany jako osobny film „Dom II” jest wspaniałym wykwitem lat 80., niedocenianym i zapomnianym.
Grają tu Arye Gross („W księżycową jasną noc”) jako Jesse, Jonathan Stark („Postrach nocy”) jako Charlie, zmarły w 1994 roku Royal Dano (legenda kina i weteran westernu) jako Dziadunio, a w rolach drugoplanowych – Amy Yasbeck w jednej ze swych pierwszych ról („Faceci w rajtuzach”) i komik Bill Maher.

W nonszalanckiego Billa wcielił się świetny John Ratzenberger, szerszej publice znany jako głos świnki skarbonki z „Toy Story”. Powstały jeszcze dwie części serii „Dom”, choć tylko ostatnia z nich ma coś wspólnego z oryginałem.

Film możecie obejrzeć na Amazonie.