„Przeklęty kamień”. Sympatyczny chaos

To nie Krzysztof Kolumb jako pierwszy dotarł z Europy do Ameryki, a Wikingowie. A właściwie – Nordowie. Co robili tak daleko od domu? Oczywiście – chcieli się czegoś pozbyć. Pokrytego runami głazu, dookoła którego kręci się fabuła „Przeklętego kamienia”, przygodowego horroru z 1991 r., w reżyserii Willarda Carrolla („Gra w serca”, „Marigold”). Scenariusz oparty jest o niewydaną nigdy dużym nakładem powieść Marka E. Rogersa, który historię o Ragnarok, mrocznym proroctwie rozgrywającą się w Pensylwanii napisał jeszcze w liceum. Co zresztą widać, ale nie jest to akurat zarzut.

fot. kadr z filmu

Tajemnicze stowarzyszenie, Ragnarok i zegarmistrz

Film zaczyna się od klimatycznej sceny w pomieszczeniu pełnym zegarów. Kim jest pochmurny, długowłosy mężczyzna, który wyraźnie w nim na coś czeka, dowiemy się dopiero później. W kopalni w Pensylwanii zostaje tymczasem odnaleziony kamień runiczny, który zostaje przetransportowany do Nowego Jorku. Na tą wieść aktywizują się członkowie tajemniczego stowarzyszenia, których zdaniem jest ostrzeganie ludzkości przed tak nieroztropnymi czynami, jak np. wykopywanie kamieni runicznych i przy ich pomocy – doprowadzenie do końca świata.
Kamieniem zajmuje się archeolog Martin, a za jego sprawą w intrygę zostają wplątani jego była żona, malarka Marla i jej mąż Sam. W dodatku, młody chłopak, Jacob, dręczony jest makabrycznymi wizjami. Wszystko wskazuje na to, że odegra ważną rolę w wielkiej walce o losy świata.
Martin tymczasem zostaje opętany przez kamień i zamienia się w bestię, która morduje wszystkich dookoła. Ktoś będzie musiał walczyć w wilkiem Fenrirem, nim w Ragnarok, koniec świata wikingów, zgaśnie słońce. Czy będzie to tajemniczy zegarmistrz?

fot. kadr z filmu

Trochę chaos, prawda? „Przeklęty kamień” pełen jest niezłych pomysłów, których nagromadzenie na centymetr taśmy filmowej jest tak duże, że aż męczące. Film ma jednak fajny, mistyczny klimat właściwy filmom o tej tematyce z lat 80. i 90. To coś między „Warlockiem”, a „Armią Boga”, choć oczywiście na nieco niższym poziomie. „Przeklęty kamień” nadrabia jednak entuzjazmem twórców, którym łatwo się zarazić.

Joan Severance i inni

Wrażenie robi też muzyka, a napisał ją sam David Newman, który na koncie ma soundtracki do m.in. „Anastazji” (nominacja do Oscara) i „Heathers”.
Jest tu też kilka zabawnych scen – np. masakra w galerii sztuki poprzedzona prześmiewczą scenką,w której dwójka stałych bywalców wernisaży obserwuje i komentuje morderstwo za szybą, w przekonaniu że patrzą na performans. Postacią rozładowującą napięcie jest też detektyw policji, Fanducci, którego gra znany z „Maski”, „Oskara” i „Traffic” Peter Riegert. Swoją drogą – w 2001 r. nominowany do Oscara jako reżyser najlepszego filmu krótkometrażowego.

fot. kadr z film

Oprócz niego, w filmie występują m.in. Joan Severance, gwiazda thrillerów erotycznych i dwóch części „Czarnego skorpiona”, weteran horroru William Hickey („Imię róży”, „Władca lalek”), Chris Young („Warlock II: Armageddon”), Aleksander Godunov („Gabinet figur woskowych II”, „Szklana pułapka”) i Mitchell Laurance, aktor znany m.in z „Ojczyma 2” i „Ręki nad kołyską”.