„Rewolwerowcy”. Dlaczego Christopher Lambert je robaki i co tu robi Doctor Dré?

„Rewolwerowcy” dają tyle frajdy, że można zignorować pełen dziur scenariusz. W końcu Christopher Lambert je tu robaki, Patrick Stewart – jeden z najsympatyczniejszych aktorów w historii naszej planety – wciela się w podłego barona narkotykowego, Mario Van Peebles jest cool i świetnie wygląda z bronią, a Denis Leary uśmiecha się sardonicznie i w przesadnie przepoconej koszulce gra psychopatę, jak to tylko on potrafi. Tak z grubsza można streścić fabułę „Rewolwerowców”. Czy to wada filmu Derana Sarafiana („Wykonać wyrok”)? W żadnym wypadku.

fot. kadr z filmu, IMDB

„Rewolwerowcy” są za bardzo?

Zdjęcia do „Rewolwerowców” („Gunmen”) powstały jeszcze w 1992 r., a więc – dla takiego Lamberta – świeżo po „Nieśmiertelnym II: Nowym życiu”, który to film okazał się całkowitą porażką. Na premierę „Rewolwerowcy” czekali więc prawie dwa lata, kosztowali ponad 8 mln dol., a zarobili nieco powyżej 3 mln, co nie było specjalnie oszałamiającym wynikiem. Nawet wypożyczalnie wideo nie przyniosły filmowi Sarafiana chwały i to mimo rozlicznych wybuchów, efektownych onelinerów, strzelanin, wielu zwrotów akcji i hiphopowych kawałków, które weszły na ścieżkę dźwiękową filmu. Być może „Rewolwerowcy” byli za bardzo? Ale czy w kinie akcji jest w ogóle coś takiego jak za bardzo, za głośno albo za szybko?
Bohaterów „Rewolwerowców” poznajemy w krótkich, wiele mówiących scenach, napisanych trochę jak komediowe skecze. W każdej na końcu jest jakaś – mniej lub bardziej zabawna – puenta. To zresztą specjalność autora scenariusza, Stephena Sommersa, który napisał też m.in.trzy części „Mumii”, „Przygody Hucka Finna” i „Księgę dżungli”.

fot. kadr z filmu, IMDB

Patrick Stewart grzebie żywcem

Sommers wie, jak pisać dobre sceny i chwytliwe onelinery, co świetnie widać właśnie w „Rewolwerowcach”. Bohatera Lamberta poznajemy np. kiedy siedzi w obskurnym południowoamerykańskim więzieniu, a dla rozrywki połyka muchy ku uciesze swojego jedynego kumpla spod celi – staruszka, którego uzębienie dokonało już pospiesznej ewakuacji. Kiedy udaje mu się połknąć kolejną muchę, staruszek odhacza na ścianie kolejne zwycięstwo w tej ich prywatnej grze. Postać Lamberta to nieco roztrzepany Dani Servigo, analfabeta i drobny kryminalista. Z braci Servigo znacznie lepiej poradził sobie jego brat, Carlos, który stał się zaufanym człowiekiem wielkiego bosa narkotykowego Petera Loomisa. Loomis (Patrick Stewart z delikatnym wąsikiem) porusza się na wózku, ale nie należy go lekceważyć. Jego poznajemy, gdy każe zakopać swoją żonę żywcem, mamrocząc coś enigmatycznie o lojalności.

fot. kadr z filmu, IMDB

Wtedy też po raz pierwszy widzimy Armora (Denis Leary), prawą rękę Loomisa, który bez szemrania wykonuje wszystkie jego rozkazy. Jeśli oczywiście mu się to opłaca. Mario Van Peebles jako Cole ma najbardziej efektowne wejście: rozpędzonym samochodem taranuje ściany więzienia, w którym siedzi Dani i uwalnia brata Carlosa.
W dużym skrócie, chodzi o to, że Carlos ukradł Loomisowi całą jego fortunę. Miał zdeponować kasę w banku, a zamiast tego – wywiózł 400 mln dol. i ukrył na jakimś statku. W jakim porcie? To wie Dani. A nazwę statku zna Cole, który – tak się składa – jest łowcą nagród. Kto pierwszy dotrze do statku? Czy Denis Leary jest w stanie wypalić więcej cygar na 15 minut? Dlaczego Christopher Lambert je robaki? I co tu robi Doctor Dré?

fot. kadr z filmu, IMDB

Christopher Lambert i Patrick Stewart? To trzeba zobaczyć

„Rewolwerowcy” to jazda bez trzymanki, w której Van Peebles i Lambert rywalizują o to, kto fajniej rzuci się ze skarpy, dalej skoczy z helikoptera, efektowniej postrzeli drugiego w nogę. Są tu elementy kina kumpelskiego, choć bohaterowie są tak antypatyczni, że trudno uwierzyć, że ktokolwiek może ich polubić, łącznie z nimi samymi. Ale może właśnie o to chodzi? „Rewolwerowcom” dalej jest od ponurych akcyjniaków z JCVD czy Dolphem Lundgrenem, a znacznie bliżej do…kreskówek, w których bohaterowie nie przejmują się prawami fizyki i logiką.
Film Sarafiana to 90 min. nieprzerwanej rozrywki, kino akcji ery VHS, które każdy fan gatunku powinien znać. No i już nigdy nie zobaczycie filmu, w którym Patrick Stewart gra razem z Christopherem Lambertem, więc warto przekonać się na własne oczy, że to możliwe.
Lamberta nikomu przedstawiać nie trzeba. Legendarny „Nieśmiertelny” jeszcze w pierwszej połowie lat 90. miał całkiem dobrą passę. Zagrał w „Fortecy” Stuarta Gordona i „Mortal Kombat”, dopiero później miał się nieco za bardzo przyzwyczaić do produkcji przeznaczonych od razu na rynek VHS.

fot. kadr z filmu, IMDB

Coś dla wielbicieli rapu

Mario Van Peebles zagrał z Lambertem w 3. części „Nieśmiertelnego”, wystąpił we „Wzgórzu rozdartych serc” i wcielił się w swego ojca, Melvina, tytułowego Sweetbacka z jednego z pierwszych filmów nurtu blaxploitation.
Patrick Stewart to – wiadomo – Profesor Xavier i Picard, a Denis Leary – jeden z najpopularniejszych komików lat 90. i w dodatku jeden z tych, którzy zaliczyli bardzo udany transfer do ligi aktorskiej. Leary zagrał m.in. w „Specu” i „Pokerowej zagrywce”, a rola prawej ręki mafioza stała się jego specjalnością.
W psychopatyczną najemniczkę wcieliła się Brenda Bakke, czyli Michelle Rodham Huddleston z „Hot Shots 2” i Cordelia z „Opowieści z krypty: Władca demonów”. Pamiętają ją też pewnie fani rewelacyjnego „American Gothic”. Na chwilę pojawi się też nominowana do Oscara za „Annę” Sally Kirkland. Wielbiciele rapu rozpoznają kilka znajomych twarzy – oprócz wspomnianego już Doctora, mignie tu Big Daddy Kane i inni.

Film obejrzycie np. na Amazonie.