„Koszmary”. Podskoczycie na kanapie, ale tylko trochę

„Koszmary” („Nightmares”) nie są ani specjalnie straszne, ani oryginalne. To jedna z wielu antologii horroru jakie wyprodukowano w latach 80. Po „Creepshow”, „Opowieściach czasu śmierci” i „Opowieściach z mrocznej strony”, daleko za „Okiem kota” – gdzieś tam na szarym końcu plasują się „Koszmary” Josepha Sargenta, reżysera 4. części „Szczęk”.
„Koszmary” to zbiór czterech opowiastek w klimacie kina grozy, opartych na popularnych w USA miejskich legendach. Początkowo „Koszmary” miały być pilotem nowego serialu stacji NBC, ostatecznie jednak szefowie telewizji uznali, że materiał jest zbyt brutalny. Szybko przekształcono go więc w kinowy film, który wypuszczono w 1983 r. na ekrany. Recenzje były średnio entuzjastyczne, bo żadna z historyjek nie była ani specjalnie odkrywcza, ani też – nie mogła pochwalić się błyskotliwą puentą. Oglądając „Koszmary” dziś trzeba przyznać, że każda z nowelek ma jednak swój niepowtarzalny klimat, a i obsada złożona z wówczas niekoniecznie rozpoznawalnych aktorów robi dziś wrażenie.

fot. kadr z filmu

Pierwsza historyjka opowiada o zgubnych skutkach papierosowego nałogu. Przynajmniej – w pewnym sensie. Grana przez Cristinę Raines („Pojedynek” Scotta) Lisa postanawia jechać nocą do całodobowego sklepu po papierosy. Wypad poprzedzony jest kłótnią z mężem, który chce, aby rzuciła palenie oraz telewizyjnym raportem o ucieczce niebezpiecznego maniaka ze szpitala psychiatrycznego. Grasuje on oczywiście w pobliżu, ale Lisa tak bardzo potrzebuje papierosowego dymu, że postanawia poigrać ze śmiercią. Jej wyprawa do sklepu przez opustoszałe, pustynne ulice będzie miała fajny, mroczny klimat, a finałowa wizyta na stacji benzynowej może poważnie wystraszyć. Dość powiedzieć, że po powrocie Lisa wyrzuci kratę fajek do śmierci

fot. kadr z filmu

W drugiej nowelce Emilio Estevez („Klub winowajców”, „Młode strzelby”) wciela się w opętanego automatami do gier nastolatka. Grany przez niego J.J. ma obsesję na punkcie gry „The Bishop of Battle”. Legenda głosi, że istnieje 13 poziom gry, nikomu jednak nie udało się go pokonać. J.J. tego dokona, ale cena jaką będzie musiał zapłacić za zwycięstwo okaże się bardzo wysoka. Zwrotów jednak nie przewidziano. Warto wspomnieć, że wykreowanie gry niemal doprowadziło do bankructwa całą produkcję. Oglądany teraz segment rozczula archaicznością, ale fani gier komputerowych na pewno sięgną po chusteczkę, aby otrzeć łzę wzruszenia.
W trzeciej nowelce grany przez Lance’a Henriksena („Terminator”, „Obcy – decydujące starcie”, „Millennium”) ksiądz traci wiarę i postanawia uciec od wiernych przemierzając dzielącą go od cywilizacji pustynię. Tam dopada go lśniący, czarny pikap z zaciemnionymi szybami, wysłany z piekieł, by zmienił zdanie.

fot. kadr z filmu

W czwartej nowelce rodzina z przedmieść walczy z gigantycznym szczurem, który terroryzuje ich domostwo. Ten segment wydaje się najbardziej dopracowany, a bohaterowie – najlepiej zarysowani. Grana przez Veronicę Cartwright Claire – kura domowa mimo woli, poprzez starcie z wielkim szczurem wybija się na niepodległość i zaczyna kwestionować zdanie męża, który kontroluje wszystko, co Claire robi.
„Koszmary” ogląda się przyjemnie, choć nie zaskakują i dziś już – przynajmniej pod względem efektów specjalnych – trącą myszką. Można im to jednak wybaczyć, bo to porządna antologia, która zagwarantuje wam kilka podskoków na kanapie i wzbudzi sentyment za latami 80.