"Blood Rage", reż. John Grissmer, rok prod. 1987, plakat

„Blood Rage”. Zły brat bliźniak

„Zły bliźniak” – z wyglądy identyczny, ale zepsuty do szpiku kości – to znany topos obecny w naszej kulturze od czasów antycznych. Dziś już nieco wyświechtany, niegdyś był często wykorzystywany przez twórców – m.in. Alexandre’a Dumas w „Człowieku w żelaznej masce”, czy Davida Cronenberga w „Nierozłącznych”. Daje spore pole do popisu – pozwala ukazać dwoistą naturę głównego bohatera, dodać historii dramaturgii. Nawet jeśli nieco już dziś pachnie telenowelą.

W „Blood Rage” – klasycznym slasherze nakręconym w 1983 r., ale pokazanym szerokiej publiczności dopiero w roku 1987 – bliźniacy Terry i Todd różnią się jak ogień i woda. Pierwszy jest anielsko łagodny, drugi wiecznie skrępowany, nerwowy. Ich życie na zawsze odmieni tragedia, która rozgrywa się pewnej nocy na parkingu kina samochodowego.
Gdyby „Blood Rage” nie było tak nieporadnie zagrane, mogłoby w slasherowych annałach nabrać znaczenia na wzór „Uśpionego obozu”, który po latach odczytywany jest przecież jako historia o wypieranej seksualności. W „Blood Rage” wybrzmiewa z kolei „Kompleks Edypa”, choć oczywiście to jedynie moja interpretacja. Wnioski mogłam wyciągnąć na wyrost.

Terry i Todd mają tylko mamę. Ich ojciec odszedł a Maddy rzuca się w ramiona kolejnych mężczyzn. Podstarzała, z ciasno zakręconymi lokami i wielkim dekoltem próbuje być kokieteryjna, co wychodzi jej nieco upiornie. Synowie akceptują jej kolejne romanse, ale pewnego wieczoru w 1975 r. coś w Terrym pęka. Bracia śpią na pace zaparkowanego auta i budzą ich odgłosy pocałunków i pojękiwania dobiegające z przedniego siedzenia. Wściekły na matkę Terry zabiera brata i wspólnie wymykają się z samochodu. Widok Maddie w ramionach następnego faceta sprawia, że Terry łapie za siekierę i morduje inną parę uprawiającą seks na tylnym siedzeniu w zaparkowanym nieopodal aucie. Winę zrzuca na Todda, który na kolejnych 10 lat ląduje w szpitalu psychiatrycznym.

Co się dzieje dalej, chyba możecie przewidzieć. Todd ucieka z zakładu, a Terry, który przez wszystkie te lata sprawował się wzorowo, znowu zabija. Morderczy instynkt budzi się w nim na wieść, że matka wychodzi ponownie za mąż. Tym razem jednak znacznie trudniej będzie mu zrzucić winę na nieśmiałego bliźniaka.
„Blood Rage” to film niestety słabo zagrany i zrealizowany. Gdyby nie to, pewnie robiłby znacznie większe wrażenie, głownie właśnie przez związek Terry’ego z matką, któremu z pewnością chętnie przyjrzałby się Freud. Jest tu kilka zabawnych scen – np. gdy Maddie przypomina Terry’emu o swetrze, nim ten wyjdzie na poszukiwanie brata. Krwawy finał jest przygnębiający, a efekty specjalne naprawdę makabryczne i z pewnością zadowolą fanów gore. Tym, co zwróciło moją uwagę jest muzyka Richarda Einhorna, która przywodzi na myśl ścieżkę dźwiękową z „Halloween” Carpentera i ma niepokojącą głębię.

Podwójną rolę Terry’ego i Todda zagrał Mark Soper, który na ekranie po raz ostatni wystąpił w 2002 r., w „Białym oleandrze”. W irytującą Maddie wcieliła się Louise Lasser, znana dzięki roli Nancy w „Bananowym czubku” Allena i tytułowej roli w sitcomie „Mary Hartman, Mary Hartman”. Ta ostatnio rola przyniosła jej zresztą nominację do nagrody Emmy. Światła na Teda Raimiego w jednej z pierwszych scen. Na ekranie mignie jedynie przez kilka sekund, ale gra przerysowanego sprzedawcę prezerwatyw, więc trudno go nie zauważyć. To jego filmowy debiut.