„Wewnętrzne sanktuarium”, 1991 reż. Fred Olen Ray, plakat filmu

„Wewnętrzne sanktuarium”. Tanya Roberts jako mordercza pielęgniarka

Jednym z warunków, jakie postawiła Tanya Roberts przed przyjęciem roli w „Wewnętrznym sanktuarium” („Inner Sanctum”) było to, że sama stworzy choreografię swoich scen erotycznych (aby film otrzymał zapewniającą mu większą widownię kategorię wiekową ostre sceny trzeba było ostatecznie wyciąć). W 1991 r., kiedy odbyła się premiera, Roberts miała już za sobą rolę w wypakowanym seksem thrillerze erotycznym „Nocne oczy”, który zapoczątkował jej triumfy na rynku kaset VHS jako królowej thrillerów erotycznych lat 90. W „Wewnętrznym sanktuarium” miała już więc więcej doświadczenia. W przeciwieństwie do reżysera tego filmu, Freda Olena Raya, faceta, który podobno pożyczył Quentinowi Tarantino jego pierwszą kamerę. Fred Olen Ray to postać legendarna w świecie kina klasy B: zapaśnik, scenarzysta, reżyser prawie 160 filmów. Dziennikowi Chicago Tribune powiedział, że kiedy zgodził się wyreżyserować erotyk z dreszczykiem, postanowił obejrzeć na przyspieszeniu „Dziką orchideę”, ociekający seksem i potem erotyk z 1989 r., w którym Mickey Rourke uwodzi piękną Carré Otis – modelkę, którą zresztą potem poślubił. – Chciałem dowiedzieć się, czego ode mnie oczekują – uściślił.
Lekcje odrobił. „Wewnętrzne sanktuarium” to jeden z lepszych filmów w jego filmografii. I z pewnością najbardziej kasowy – produkcja zarobiła 650 tys. dol. niemal tylko z wypożyczalni.

Tanya Roberts w filmie „Wewnętrzne sanktuarium”, 1991 reż. Fred Olen Ray

I to właściwie nie dziwi. „Wewnętrzne sanktuarium” to naprawdę przyzwoity erotyk z wartką akcją i nieźle napisanymi postaciami kobiecymi. Główną bohaterką jest tu Jennifer Reed, kobieta targana podejrzeniami wobec męża (znany z filmów „Gołąb” i Czarna dziura” Joseph Bottoms). Przygnębiona i pogrążona w paranoi próbuje popełnić samobójstwo zażywając tabletki nasenne i otumaniona spada ze schodów. Okazuje się, że mąż rzeczywiście ma romans. I po wypadku żony chce się jej pozbyć bardziej niż kiedykolwiek. Do opieki nad Jennifer wynajmuje seksowną pielęgniarkę z mrocznym sekretem: ostatnia niepełnosprawna kobieta, którą paląca jak smok Lynn się opiekowała zmarła. A Lynn wyszła za wdowca po niej. Czy mąż Jennifer chce, by Lynn pozbyła się dla niego niepełnosprawnej żony?
Jego zachowanie nie pozostawia wątpliwości. Jest odpowiednio śliski, odpychający i złośliwy. Aż dziw, że jego piękna koleżanka z pracy, Anna, potrzebuje tyle czasu, by zorientować się, że sypia ze zwykłą kanalią.

Margaux Hemingway w filmie „Wewnętrzne sanktuarium”, 1991, reż. Fred Olen Rey

Czy Lynn rzeczywiście ma zamordować Jennifer, czy może zawrą dziwne przymierze” Tego oczywiście nie zdradzę. Trup będzie się tu słał gęsto, prawie tak często jak występują tu sceny seksu. A sam finał jest dość emocjonujący.
Tanya Roberts błyszczy na ekranie, jej bohaterka jest złowrogo nonszalancka. Z papierosem zwisającym z kącika ust, od niechcenia przechadzając się w samej bieliźnie roztacza dookoła koci czar. Nic dziwnego, że nie tylko jej dostała się korona królowej thrillerów erotycznych, ale i laur w postaci własnego serialu erotycznego, czyli „Hot Line”. Oprócz niej gra tu też Margaux Hemingway, piękna i utalentowana aktorka – znana m.in. z filmów „Dziewczyna z reklamy” i „Śmiertelni wrogowie” – zmarła w 1996 r. samobójczą śmiercią. Wróciła zresztą – jako jedyna z obsady oryginału – w kontynuacji „Wewnętrznego sanktuarium” także wyreżyserowanej przez Olena Raya. Film nie odniósł już takiego sukcesu jak oryginał, co zapewne wyjaśnia brak części trzeciej.