"Oczy Laury Mars", reż. Irvin Kershner, rok prod. 1978, okładka wydania Blu-ray

„Oczy Laury Mars”. Amerykańskie giallo

Thriller „Oczy Laury Mars” („Eyes of Laura Mars”) uznawane są dziś za amerykańską próbę filmu w stylu włoskiego giallo – kryminałów z makabrycznymi morderstwami w tle, wysmakowaną realizacją i często także poetyckim klimatem. Scenariusz tego thrillera napisał John Carpenter, pod koniec lat 70. – film premierę miał w 1978 r. – jeszcze początkujący reżyser i scenarzysta, który dopiero miał zasłynąć filmami „Ucieczka z Nowego Jorku”, „Coś”, „Mgła” i „Halloween”. Tym ostatnim zapoczątkował zresztą w 1978 r. amerykańską odmianę giallo, czyli slashery.

„Oczy Laury Mars”, reż. Irvin Kershner, rok prod. 1978, kadr Blu-ray

Carpenter napisał scenariusz „Oczu Laury Mars” i był z niego zadowolony, chciał też na jego podstawie osobiście wyreżyserować film. Studio Columbia, które zgodziło się go kupić zażądało jednak, by po Carpenterze scenariusz poprawił David Zelag Goodman, nominowany do Oscara za skrypt filmu „Zakochani i inni”. Był on jednym z wielu, którzy przerabiali dzieło Carpentera bez litości, Nim w roli tytułowej obsadzona została Faye Dunaway, w projekt zaangażowana była Barbra Streisand. Kiedy zrezygnowała z występu do roli Laury zatrudniona została Dunaway. Streisand ostatecznie zaśpiewała jednak na potrzeby filmu piosenkę „Prisoner”. Na stołku reżyserskim zasiadł z kolei Irvin Kershner, późniejszy reżyser „Imperium kontratakuje” i „Nigdy nie mów nigdy”.

„Oczy Laury Mars”, reż. Irvin Kershner, rok prod. 1978, kadr Blu-ray

Tytułowa Laura Mars to wzięta fotografka z Nowego Jorku. Inspiracją dla jej stylu był niemiecki artysta Chris Von Wangenheim, który w 1981 r. zginął w wypadku samochodowym, a jego sztuka w latach 70. postrzegana była jako skandaliczna. Zrobił np. słynne zdjęcie z modelką, której głowa zwisa z samochodowego okna. Z kącika jej ust płynie krew, a ona patrzy w dal nieobecnym wzrokiem. Dokładnie takie zdjęcia robi filmowa Laura Mars – zręcznie miksuje przemoc ze światem wielkiej mody i disco-glamourem lat 70.

„Oczy Laury Mars”, reż. Irvin Kershner, rok prod. 1978, kadr Blu-ray

Skąd czerpie pomysły? Czasami w jej głowie znienacka pojawiają się sceny jak z policyjnych zdjęć przedstawiających miejsca zbrodni. Wizje te wykorzystuje w swoich zdjęciach. Kłopoty zaczynają się gdy Laura zaczyna oglądać świat oczami mordercy zabijającego kolejne ofiary – kobiety z jej otoczenia. Widzi makabryczne sceny jego oczami, nic jednak nie może zrobić. Przekonana, że jest bliska szaleństwa, zwierza się ze swojej tajemnicy detektywowi Johnowi Neville’owi, który przyrzeka jej, że będzie ją chronił. Połączy ich oczywiście płomienny romans.

„Oczy Laury Mars”, reż. Irvin Kershner, rok prod. 1978, kadr Blu-ray

„Oczy Laury Mars” niewiele mają do zaoferowania w warstwie fabularnej. Ot, klasyczne „kto zabił” z niezbyt zaskakującym finałem. To pewnie wina kombinowania ze scenariuszem. Wizualnie jednak film wciąż robi wrażenie. Zdjęcia Mars to małe dzieła sztuki, a sceny, w których fotografka pracuje to zdecydowanie najlepsza część produkcji. Zwłaszcza sekwencja z modelkami szarpiącymi się na potrzeby sesji na tle płonącego samochodu. Dunaway jako Mars bywa irytująca, przekonuje jednak jako bezbronna, niepewna swych zmysłów artystka. W Neville’a wcielił się tu młodziutki Tommy Lee Jones, którego wspaniale jest oglądać na początku kariery, a w rolach drugoplanowych wystąpili m.in. doskonały Raul Julia i świetny jak zawsze Brad Dourif. Mimo takiej obsady, po seansie kilka pytań pozostaje bez odpowiedzi, np. to, dlaczego w ogóle Mars dzieliła z zabójcą spojrzenie na świat.