"Żywy zapalnik", reż. Christian Duguay, rok prod. 1992, plakat/Amazon

„Żywy zapalnik”. Brosnan przed Bondem

Pierce Brosnan jest w tym filmie tak niedorzecznie cool, że po seansie nie miałam żadnych wątpliwości, dlaczego dwa lata później został Jamesem Bondem. Ale kiedy „Żywy zapalnik” („Live Wire”) miał swoją premierę w 1992 r. – na kablówce, bo na duże ekrany nie wszedł – wciąż był tylko przystojnym gościem z filmów klasy B i telewizyjnych produkcji sensacyjnych.
Film Christiana Duguaya („Tajemnica Syriusza”, „Zasady walki”) jest tak efekciarski i wypakowany zwrotami akcji, że miejscami jest to aż karykaturalne. Dodajcie do tego chłopięcy wdzięk Brosnana i nonszalanckie do granic dialogi (kiedy zagrożony zamachem senator pyta głównego bohatera, co zrobią, heros odpowiada: „Ja zrobię siku”) i sporo humoru opartego na słownej szermierce, a dostaniecie sympatyczny seans w sam raz na niedzielne popołudnie.

„Żywy zapalnik”, reż. Christian Duguay, rok prod. 1992, kadr z filmu, IMDB

Brosnan gra tu Danny’ego O’Neilla, speca od rozbrajania bomb pracującego dla FBI. Poznajemy go, gdy wstrząsająco przystojny i nieustraszony rozbraja bombę samochodową z głową między łydkami szlochającej ze strachu kobiety. Na pożegnanie mówi jej, żeby zaczęła nosić majtki i przestała zdradzać męża. Sam jest na tym tle mocno drażliwy, bo jego żona po śmierci ich dziecka nawiązała romans z przystojnym senatorem (Ron Silver). Danny będzie musiał jednak odłożyć niechęć do polityka na bok, kiedy grupka terrorystów zaczyna mordować prominentnych polityków i sędziów przy pomocy wybuchowej substancji podawanej ofiarom wraz z wodą. To, co początkowo wydawało się niezbyt racjonalnym spontanicznym samozapłonem okazało się jeszcze mniej racjonalnym spiskiem. Danny musi schwytać terrorystów, ochronić nielubianego senatora i odzyskać żonę. Jak to zrobić, skoro wszyscy dookoła wybuchają?

Dla fanów Brosnana „Żywy zapalnik” to lektura obowiązkowa. Irlandczyk ma tu tyle wdzięku, że bez problemu tuszuje niedociągnięcia fabuły. Film jest zresztą tak wypakowany akcją, że widz nie bardzo ma czas zastanawiać się nad niejasnymi szczegółami. Efektowne eksplozje, pościgi i strzelaniny stanowią jakieś 80 proc. filmu, a pozostałe 20 proc. to w sumie przekonujący wątek miłosny między O’Neillem, a jego żoną, rozterki tej ostatniej w związku senatorem i przepychanki słowne między dwoma mężczyznami, którzy muszą współpracować mimo wzajemnej niechęci.