"Czas zapłaty", reż. Richard Martin, rok prod. 1997

„Czas zapłaty”. Mädchen Amick chce zemsty

„Czas zapłaty” („Wounded”) to interesujący kanadyjski thriller, o którym dziś niemal nikt nie pamięta. Reżyserem filmu jest Richard Martin mający na koncie głównie produkcje telewizyjne, ale „Czas zapłaty” nie ma kablówkowego sznytu lat 90. To oryginalna, melancholijna opowieść o zemście ze świetnymi zdjęciami (ich autorem jest Gregory Middleton, dziś ceniony za swoją pracę przy serialach „Gra o tron” i „Watchmen”) i nastrojową muzyką.

Główną rolę gra tu Mädchen Amick, aktorka, która przeszła do historii jako Shelly z serialu Davida Lyncha „Miasteczko Twin Peaks”, a pod koniec lat 90. sporo grywała w kameralnych i telewizyjnych dreszczowcach. Tutaj wciela się w Julie, leśną strażniczkę, która wraz z narzeczonym dba o populację niedźwiedzi grizzly i wyłapuje grasujących po lesie kłusowników. Jeden z nich – psychopata Hanaghan (świetny w tej roli Adrian Pasdar) morduje jej narzeczonego. Julie przeżywa, ale czeka ją długotrwała rehabilitacja. Leżąc w szpitalnym łóżku planuje zemstę.

A Hanaghan traktuje ją jak ranną zwierzynę, którą musi dobić i zaczyna prowadzić z nią dziwaczną grę. Nie przeczuwa jednak, że Julie stanie się w tej rozgrywce myśliwą.

„Czas zapłaty”, rok prod. 1997

Amick i Pasdar jako przeciwnicy mają świetną chemię. On jest odstręczający, ona – pragnie zemsty i trudno jej w tym nie kibicować. Ich ostatnie starcie będzie miało miejsce w zapierających dech w piersiach, kanadyjskich krajobrazach. „Czas zapłaty” to film fabularnie prosty i składający się z kilku znanych już widzom schematów. Jej kibicować w zemście będzie zapijaczony agent FBI (jak zawsze dobry Graham Greene), a Hanaghan oprócz szacunku czuje do Julie także chory, seksualny pociąg. Imponuje mu jej wytrwałość, której podda się w finale z uśmiechem na twarzy.

Dobrze jest zobaczyć Amick w roli, która wymagała od niej czegoś więcej niż bycia piękną, co niestety było chyba kluczowe przy obsadzaniu ją w wielu filmach z lat 90. Tutaj ma krótkie włosy, jej twarz pozbawiona jest makijażu i ściągnięta bólem. To dobra, intensywna kreacja, z pewnością jedna z lepszych w karierze aktorki znanej także z filmów „Lunatycy” i „Wyśniona kochanka”. Adrian Pasdar z kolei – Caleb z „Blisko ciemności” czy Nathan Petrelli z serialu „Herosi” – doskonale odnajduje się w roli niebezpiecznego zwyrodnialca. To aktor niedoceniany, zasługujący na większą rozpoznawalność. Ten duet sprawia, że warto dać „Czasowi zapłaty” szansę.