"Neon City", reż. Monte Markham, rok prod. 1991, okładka VHS

„Neon City”. Michael Ironside w roku 2053

Michael Ironside jako główny bohater filmu klasy B w klimacie postapo? To rzadki widok, bo aktor znany m.in. z „Żołnierzy kosmosu”, „Skanerów”, drugiej części „Nieśmiertelnego”, „Obserwatorów” czy „Pamięci absolutnej” zazwyczaj wciela się przecież w czarne charaktery, postaci moralnie dyskusyjne albo po prostu kosmicznych degeneratów. W „Neon City” – kanadyjskiej produkcji z 1991 r. – jest jednak centralną postacią. Może niespecjalnie szlachetną. I mniej bohaterem, a bardziej anty-bohaterem, ale oglądanie go w takiej roli jest wciąż niezmiernie satysfakcjonujące.
Ironside nie jest klasycznie przystojny, a w większości swoich ról prezentuje przekonujące zimne spojrzenie i sardoniczny grymas. W „Neon City” do tego arsenału dodaje jeszcze odrobinę romantyzmu i szczyptę bohaterstwa. W produkcji wyreżyserowanej przez Monte’ego Markhama (głównie aktora znanego m.in. z filmów „Jake Speed” i „Szaleńczy pościg” oraz serialu „Słoneczny patrol”) wciela się w Harry’ego Starka, byłego policjanta z nonszalancką kitką, który niegdyś strzegł prawa, a w nieciekawej rzeczywistości roku 2053 pilnuje jedynie swojego nosa. I tego by na czas przekazywać służbom przestępców. W świecie zniszczonym przez wojskowy eksperyment, który wymknął się spod kontroli jest bowiem łowcą nagród. Bezkompromisowym i pozbawionym uczuć wyższych. A przynajmniej takie wrażenie sprawia na pierwszy rzut oka.

Vanity w filmie „Neon City”, rok prod. 1991, reż. Monte Markham, fot. MUBI

Życie Starka skomplikuje się, gdy w ręce (a potem i w oko) wpadnie mu Reno (Vanity – podopieczna Prince’a, która pod jego kuratelą zrobiła karierę muzyczną, przekutą przez nią także w kilka ról filmowych). Reno to młoda dziewczyna, która oskarżona jest o to, że zamordowała swoich rodziców. Stark postanawia dostarczyć ją do tytułowego Neonowego Miasta i odebrać nagrodę. Okazuje się jednak, że aby się tam dostać będzie musiał podać pomocną dłoń byłemu kumplowi. Ten chce by Stark pomógł mu pokierować zmierzającym do Neon City konwojem, który przewozi zbieraninę dziwacznych postaci, w tym byłą żonę Starka (znana ze „Strzelca” z Dudikoffem Valerie Wildman), rozwydrzoną panienkę z bogatego domu (Juliet Landau, późniejsza Drusilla z „Buffy: Postrachu wampirów”), seryjnego mordercę udającego lekarza i kilka innych postaci, z których żadna nie mówi prawdy na swój temat. W tym towarzystwie Stark i Reno będą musieli walczyć o życie w podróży przez wyschnięte, od czasu do czasu zraszane toksycznym deszczem pustkowia. Ścigani przez mutanty i gangi, które wzięły bezdroża we władani,e dotrą w końcu do Neon City. I to wcale nie będzie koniec ich przygód.

Michael Ironside i Vanity w filmie „Neon City”, rok prod. 1991, reż. Monte Markham, kadr z filmu

„Neon City” to typowy klon „Mad Maxa”. Wiele ich powstało na przestrzeni lat 80., a niewiele zapada w pamięć na dłużej. Film Markhama jest oryginalny, choć z powodu małego budżetu (realizacja zdjęć trwała zaledwie 22 dni) nie udało się oddać tu świata przyszłości tak dobrze jak w innych, mniej angażujących produkcjach spod znaku postapo. Bohaterowie są zróżnicowani, a całość ma nawet chwilami klimat dusznego kryminału. Scenariusz „Neon City” napisali wspólnie Jeff Begun i Ann Lewis Hamilton (pod pseudonimem Buck Finch), dziś znana producentka telewizyjna z serialem „Martwa strefa” na koncie. Jeśli fabuła wyda się wam znajoma, to dlatego, że Hamilton inspirowała się mocno „Dyliżansem” (1939) Johna Forda: westernie o grupce nieznajomych podróżujących razem dyliżansem przez kontrolowane przez Apaczów Terytoria. Pseudonim scenarzystka przyjęła, bo w przeszłości zetknęła się w Hollywood z seksizmem. I bała się, że pod własnym nazwiskiem nie uda jej się sprzedać scenariusza „Neon City”.