"Elektroniczny łowca", reż. Richard Pepin, rok prod. 1994, plakat

„Elektroniczny łowca”. Don „The Dragon” Wilson w szczytowej formie

Niedaleka przyszłość, Los Angeles. Agent Eric Phillips czuwa nad bezpieczeństwem senatora Dilly’ego, który chce wdrożyć nowatorski program sądowniczy. Sprawiedliwość miałyby wymierzać na miejscu zbrodni technologicznie zaawansowane cyborgi zwane Łowcami. Brzmi znajomo? Nic dziwnego. „Elektroniczny łowca” z 1994 r. to miks „Terminatorów”, „Sędziego Dredda”, „Pamięci absolutnej” i kilku innych lepszych od siebie filmów sc-fi poruszających tematykę cyborgów, człowieczeństwa i zagadnienia wymiaru sprawiedliwości.
Ten brak oryginalności nie przeszkadza tak bardzo, jak przeszkadza ziejąca z ekranu nuda. Być może to wina grającego Phillipsa Dona „Smoka” Wilsona? A może pozostałych aktorów, którzy niespecjalnie próbują wykrzesać ze swoich bohaterów coś ponad niezbędne minimum. Jednej rzeczy jednak „Elektronicznemu łowcy” nie brakuje: spektakularnych wybuchów.

To w końcu specjalność wytwórni PM Entertainment, która w latach 90. wprowadziła nową jakość na rynek filmów klasy B przeznaczonych od razu na półki wypożyczalni. Jej szefowie postanowili przeznaczać więcej kasy na efekty specjalne, dzięki czemu produkcje spod szyldu tego studia szybko zyskały renomę efektownych, wzbogaconych nie tylko o niezłe eksplozje ale też ładne zdjęcia i pomysłowe zabiegi operatorskie. PM Entertainment dało więc światu Annę Nicole Smith jako aktorkę (studio zrealizowało m.in. „Szpiegowski pojedynek” z udziałem Smith), oraz filmy „Człowiek Hologram”, „Pierścień ognia”, „Stalowa granica”, kilka tytułów z Traci Lords jako bezkompromisową detektywką. Łącznie wytwórnia wyprodukowała ponad 200 filmów, z których wiele jest dziś w swym gatunku klasykami.
„Elektroniczny łowca” także, choć z pewnością nie jest ani najlepszym filmem studia, ani nawet najfajniejszym filmem ze „Smokiem”, który z PM Entertainment podpisał kontrakt na kilka produkcji. Ot nudnawe, wtórne widowisko sci-fi z dylematami moralnymi na drugim planie. Nic, czego nie widzielibyście wcześniej w podobnych produkcjach. Wciąż to jednak film pochodzący z okresu największej ekranowej prosperity Wilsona, który właśnie w pierwszej połowie lat 90. wystąpił w swoich największych hitach, np. w serii „Krwawa pięść” czy „Żądzy krwi” i „Czarnym pasie”.

Eric Phillips dostrzega wady rewolucyjnych pomysłów senatora, a także to, że polityk gotowy jest na wszystko, by wdrożyć swój program. Ostatecznie buntuje się przeciwko swojej agencji i znajduje schronienie wśród rebeliantów. Jego tropem rusza oczywiście Łowca, ale Eric, znawca sztuk walki, już na niego czeka. Tego Łowcę – a właściwie Łowców, bo to klony – gra Jim Maniaci, specjalista od ról milczących zbirów. W byłego przyjaciela Phillipsa wciela się legend kina klasy B i rozchwytywany w Hollywood kaskader, Richard Norton. A reporterkę telewizyjną, która okazuje się dowodzić rebeliantami – znana także ze „Stalowej granicy” Stacie Foster. W 1995 r. na rynek VHS dumnie wkroczył „Elektroniczny łowca 2”. Oba filmy wyreżyserował Richard Pepin, a w sequelu wracają Wilson, Foster i kilka innych znanych z „jedynki twarzy”. Dodatkowo do obsady dołączyli też m.in. Athena Massey i znany jako Strażnik Krypty z „Opowieści z Krypty” John Kassir.