"Wróg", reż. Tom Kinninmont, rok prod. 2001, plakat

„Wróg”. Luke Perry ratuje świat, Roger Moore przeszkadza

„Wróg” z 2001 r. to sztampowy telewizyjny thriller oparty na powieści bestsellerowego pisarza, Desmonda Bagleya. Zmarły w 1983 r. autor słynął z fabuł, w których zwykły facet musi zmierzyć się z łotrami knującymi zagładę ludzkości. I nie inaczej jest w przypadku „Wroga”.
Doktor Michael Ashton (Luke Perry) to wybitny genetyk, który żyje w cieniu swego ojca: jeszcze bardziej wybitnego genetyka, człowieka zamkniętego w sobie i skrywającego wiele sekretów. Tak naprawdę dopiero niedawno zaczęli budować swoją relację: Michaela samotnie wychowywała matka, a ojciec pojawił się w jego życiu niedawno.

Szybko okazuje się, że stary Ashton nie bez powodu tworzy wokół siebie aurę tajemnicy: w czasie II wojny światowej opracował niezwykłą formułę stworzenia broni biologicznej i na niej łapy chcieliby teraz położyć możni tego świata. Kiedy ojciec zostaje porwany, w życie Michaela wkracza CIA, nikomu nie może już ufać, a jego życie jest w ciągłym niebezpieczeństwie. W dodatku wiele wskazuje na to, że sam będzie musiał ocalić świat.

Szczęśliwie, dla wcielającego się w Michaela Luke’a Perry’ego (aktor zmarł w 2019 r., w wieku 52 lat) ratowanie ludzkości było specjalnością. Wielokrotnie ocalał ludzkość w kinie katastroficznym i pewnie dlatego jest we „Wrogu” tak przekonujący.

Szkoda tylko, że film niczym nie zaskakuje, a i realizacja jest typowa dla produkcji przeznaczonych na mały ekran. Jedyny plus „Wroga” to świetna obsada. Jest już wspomniany Perry, ale agentkę CIA, z którą połączy go płomienny romans gra Olivia d’Abo, eks-Bond Roger Moore wciela się za to w jej przełożonego. Ciekawostka z czasów, kiedy telewizja wyglądała nieco inaczej.