„Vicious lips”. Rockowa baśń klasy D
Albert Pyun nigdy nie krył swojej fascynacji „Ulicami w ogniu” Waltera Hilla, rockową baśnią z 1984 roku, w której młodziutka Diane Lane zostaje porwana przez Willema Dafoe i uratowana przez nieco zapomnianego już (ale nie przeze mnie!) dziś Michaela Paré. W 1986 roku postanowił zrealizować pyunową rockową baśń, okraszoną typowymi dla lat 80. kawałkami. „Vicious lips” to dziś dziełko kultowe w pewnych bardzo wąskich kręgach i przypomina estetyką inne filmy Pyuna z tego okresu – słynnych „Obcych z Los Angeles” czy „Radioaktywne sny”.
Opowiada o międzygalaktycznym zespole rockowym złożonym z samych dziarskich dziewcząt, które mają szansę zostać wielkimi gwiazdami – jeśli tylko zdążą na występ, który ma się odbyć na innej planecie. Po drodze przeżyją kilka niskobudżetowych przygód, zaśpiewają kilka kawałków i wprawią widza w osłupienie swoimi imponującymi fryzurami, na widok których członkowie glamrockowych bandów z lat 80. schowaliby się pokornie do swoich garderób.