„Obcy z Los Angeles”. Urok naiwnej przygody

Wanda Saknussemm ma twarz Kathy Ireland, słaby głosik oraz nazwisko po słynnym fikcyjnym odkrywcy, który wystąpił na kartach „Podróży do wnętrza ziemi” Juliusza Verne’a. Nieźle też wygląda w bikini, a od czasu do czasu rzuca niezbyt bystre spojrzenia znad dużych, średnio twarzowych okularów. Po raz pierwszy fani kina klasy C poznali ją w „Podróży do wnętrza ziemi” Alberta Pyuna z 1988 roku. Tam pojawiła się na chwilę.

fot. MGM

Odkrycie tajemniczej cywilizacji remedium na wszystko

W tym samym roku Pyun nakręcił film „Obcy z Los Angeles”, w którym Wanda grała już pierwsze skrzypce. Efekt był kuriozalny, ale pełen naiwnego uroku, z niepowtarzalnym klimatem lat 80. i morałem: aby niezbyt popularna dziewczyna zamieniła się w piękną kobietę, musi odkryć tajemniczą, podziemną cywilizację.
Wanda jest nieśmiałą nastolatką, która od 10 lat nie widziała swojego ojca. Pracuje w barze, w którym podaje klientom jedzenie na wrotkach. Umawiała się z przystojnym surferem, ale rzucił ją, „bo ma brzydkie włosy i nie umie się ubrać”. Wanda bardzo chciałaby zmienić swoje życie, przeżyć jakąś przygodę, ale nic tego nie zapowiada. Oczywiście do czasu. Pewnego dnia dostaje list, w którym przyjaciel ojca informuje ją, że Arnold Saknussemm nie żyje. Wanda wyrusza tropem ojca i przypadkiem trafia na ślad podziemnej cywilizacji Atlantydów.

fot. MGM

Tam w ciemnym, rozświetlonym neonami mieście pozna samotnika Gusa, który będzie jej przewodnikiem. Po drodze zakocha się, zostanie porwana i odnajdzie ojca. Do domu wróci odmieniona i bardziej świadoma. Kiedy surfer – który wcześniej nią wzgardził – stwierdzi, że Wanda wcale nie jest taka zła (wyłoni się jak Wenus z morskiej piany, w pomarańczowym bikini), dziewczyna da mu kosza. I odjedzie z motocyklistą, łudząco podobnym do uroczego obwiesia, którego poznała w Atlantydzie…

Kathy Ireland – modelka i bizneswoman

Dla Pyuna – który z rozbrajającą szczerością mówi, że „jego filmy rzadko spotykają się z uznaniem krytyków i publiczności” – „Obcy z Los Angeles” był szóstym filmem. Dla Ireland, wielokrotnej twarzy magazynu „Sports Illustrated” – drugą filmową rolą. I to niestety widać. Ireland, która dziś jest jedną z najbogatszych modelek świata (wszystko dzięki głowie do interesów i temu, że na początku lat 90. postanowiła produkować skarpetki), w 1988 roku nie potrafiła z siebie wykrztusić przekonującej kwestii. Na ekranie prezentowała się świetnie, ale jej aktorskie zdolności budziły raczej śmiech.

fot. MGM

Pyun przeszedł do historii jako reżyser „Cyborga”, „Nemezis” i „Miecza i Czarnoksiężnika”. Film wyprodukowała legendarna firma Cannon, która odpowiada za większość filmów Pyuna. Ich dzieła zalewały amerykański rynek VHS od początku lat 80. Z różnym powodzeniem, ale trzeba przyznać, że Cannon wyprodukował kilkanaście filmów kultowych („Amerykański Ninja”, „Cyborg”, „Superman IV”, „Kopalnie króla Solomona”, „Towarzystwo wilków”, „Cobra”, „Krwawy sport” i wiele innych).

Naiwny urok górą

„Obcy z Los Angeles” nie doczekał się takiej sławy jak inne dzieci Cannona, ale ma swoich wiernych wielbicieli. I niekoniecznie są to tylko prenumeratorzy „Sports Illustrated”. Trzeba przyznać, że film Pyuna ma niesamowity klimat rodem z teledysków „Sisters of Mercy”, pomysłową scenografię (dzięki której przy małym budżecie Atlantyda wypada całkiem przekonująco) i intrygujące kostiumy, które sprawiają, że Atlantydzi wyglądają jakby wyszli z niszowego, nocnego klubu w Los Angeles.W czasach, w których nastolatki rzadko były bohaterkami wielkiej przygody, „Obcy z Los Angeles” stawia na młodą, niepewną siebie dziewczynę, która odnajduje się całkiem nieźle wśród niebezpieczeństw.
I choć krytykom to nie wystarczyło („Ireland jest ładna, jej aktorstwo – nie”, „Tak złe, że aż śmieszne”) to „Obcy z Los Angeles” ma pewien urok, który sprawia, że 90 minut wcale się nie ciągnie, a my bardzo chcemy, żeby Wanda znalazła ojca. I upokorzyła tego surfera, który uznał, że rozczochrane włosy i obszerna koszulka przesądzają sprawę.

Film znajdziecie np. na Amazonie.