„Obroża”. Rutger Hauer ucieka przed Joan Chen

Lewis Teague, reżyser „Obroży” ma na koncie „Cujo” na podstawie powieści Stephena Kinga o krwiożerczym bernardynie, „Klejnot Nilu”, czyli drugą część przygodowej farsy z Michaelem Douglasem i Kathleen Turner w rolach głównych oraz antologię horroru „Oko kota”. Całkiem nieźle, prawda? Zrobił jeszcze jednak „Komando Foki” (słabizna) i „Aligatora” (w którym zmutowany gad terroryzuje kanały), potrafi więc też nieźle spartaczyć robotę. I w „Obroży” to trochę widać, choć ten film z 1991 roku ma swój niezaprzeczalny urok.

fot. HBO, „Wedlock”, 1991

Akcja „Obroży” toczy się w przyszłości, choć raczej niedalekiej – budżet chyba nie pozwolił na zbudowanie futurystycznych dekoracji. Ale w sumie nie ma to najmniejszego znaczenia, bo napięcie w „Obroży” nie wygasa ani na chwilę, przez całe 100 minut.

Frank Warren jest  świetny w złodziejskim fachu, a skoków dokonuje wraz z piękną narzeczoną i kumplem. Niestety, jak się okazuje – jest zbyt ufny. Narzeczona robi go w konia z jego najlepszym przyjacielem, a Frank ląduje w więzieniu podziurawiony przez kule jak sito. Na szczęście, ma na tyle sprytu, żeby ukryć skradzione diamenty zanim zostanie złapany.

fot. HBO, „Wedlock”, 1991

Więzienie jest w filmie Teague najbardziej futurystycznym elementem. A to za sprawą tytułowych „obroży”. Każdy więzień ma na szyi elektryczną obręcz, która wybucha, kiedy oddali się zanadto od spacerniaka. Niewskazane jest też majstrowanie przy zapięciu i inne machinacje. Dodatkowo – osadzeni połączeni są w pary, choć nie wiedzą z kim. Jeśli więc ktoś spróbuje ucieczki – narazi innego więźnia na utratę głowy. Żeby było jeszcze trudniej, wszyscy chcą dowiedzieć się od Franka, gdzie ukrył skradzione diamenty, a najbardziej – naczelnik więzienia.

fot. HBO, „Wedlock”, 1991

To wszystko nie wygląda najlepiej, ale Frank jakoś się odnajduje w więziennej rzeczywistości. Luzu można mu pozazdrościć. Ale ta nonszalancja to w końcu znak towarowy grającego Warrena Rutgera Hauera, który wyraźnie dobrze się bawi na planie filmu i niespecjalnie przejmuje się drobnymi lukami w  fabule, rozpychając ekran swoją charyzmą. Akcja przyspiesza, kiedy piękna Tracy, współwięźniarka Franka, zgaduje, że są połączeni obrożami. Namawia Franka do ucieczki, a właściwie – porywa go i od tej pory skazani są na siebie.

fot. HBO, „Wedlock”, 1991

Tracy gra Mimi Rogers, była żona Toma Cruise’a, która nie tylko dotrzymuje kroku Hauerowi, ale też – sama świetnie sobie radzi na ekranie. Rogers ma sporo wdzięku i dobrze sprawdza się w roli chłopczycy, która ucieka z więzienia, żeby przerwać spektakularnie ślub byłego narzeczonego. Szkoda, że Rogers nigdy nie wyszła tak naprawdę poza produkcje telewizyjne – „Obroża” jest zresztą filmem stacji HBO.

Na wzmiankę zasługuje też piękna Joan Chen, która z Hauerem zagrała w sumie w trzech filmach – oprócz „Obroży” pojawiła się jeszcze w słynnej „Krwi bohaterów” i filmie sc-fi „Gwiezdne złoto: Kosmiczny szlak”. Chen jako Noelle, dwulicowa narzeczone Franka, wyraźnie świetnie się bawi swoją przerysowaną postacią. Nieźle partneruje jej James Remar w roli byłego kumpla Franka, ale to Chen kradnie show swoimi seksownymi onelinerami, które są tak kiepskie, że aż wiarygodne. Jeśli nie dla wyluzowanego Hauera, to właśnie dla niej warto „Obrożę” zobaczyć.