„Ulice w ogniu”. Tom Cody, miło mi poznać

Walter Hill nie chciał, aby „Ulice w ogniu” ociekały przemocą. Inspiracji szukał w „Pięknej i Bestii” i innych baśniach. Scenariusz pisał wraz z Larrym Grossem (scenarzystą obu „48 godzin”, „Chińskiej szkatułki” i „Prawdziwej zbrodni”) który w jednym z wywiadów zakpił: – Walter zapomniał dodać, że baśnie są cholernie brutalne.

Willem Dafoe sięga po sławę

35 lat temu, Willem Dafoe – dziś ceniony aktor z dwoma nominacjami do Oscara na koncie – miał zaledwie 29 lat. I małe role we „Wrotach niebios” Michaela Cimino i „Zagadce nieśmiertelności” Tony’ego Scotta na koncie. Do trzech razy sztuka? Pewnie tak, bo to właśnie trzeci film w jego dorobku okazał się przełomowy. „The Loveless”, niezależna produkcja z gangami motocyklowymi w tle, sprawiła, że przed chłopakiem z Wisconsin, wykopanym ze szkoły za nakręcenie filmu porno, otworzyły się wrota nie niebios, a Hollywood.

fot. IMDB

„The Loveless” – film bardzo średni w reżyserii Kathryn Bigelow, pierwszej kobiety z Oscarem na koncie – sprawił też, że Dafoe stał się znany szerszej publiczności, a na fali rosnącej sławy obsadzono go w kolejnej produkcji: w kultowym dziś filmie Waltera Hilla „Ulice w ogniu”. Nosi w nim skórzane ogrodniczki, stroi groteskowe miny, a włosy kleją mu się od żelu przybierając formę oklapłego skrzydła kruka.

fot. IMDB

Dafoe u Hilla gra czarny charakter, jak to zresztą często mu się zdarzało w karierze. Raven, szef gangu motocyklowego ze słabością do brylantyny, porywa z toksycznej miłości popularną piosenkarkę, Ellen Aim. Na ratunek dziewczynie rusza jej były chłopak Tom Cody. Nie będzie sam, bo w akcji ratunkowej pomoże mu jego siostra ( Deborah Van Valkenburgh, stała współpracownica Hilla), aktualny chłopak Ellen i przygodnie poznana w barze McCoy, która za pieniądze jest gotowa walczyć z całym światem, a gra ją świetna Amy Madigan.

fot. IMDB

Rock 'n’ rollowa baśń

„Ulice w ogniu” reklamowane były jako „rock’n’rollowa baśń” i wiele w tym prawdy. Film Hilla jest naiwny, ale świetnie wpisuje się w konwencję bajki o rycerzu, który musi zabić smoka, aby uratować księżniczkę.

Hill miał w głowie pomysł na „Ulice w ogniu” od lat. Nie było lepszego momentu na jego realizację niż pierwsza połowa lat 80., bo oprócz „48 godzin” z Eddiem Murphym i Nickiem Nolte, Hill miał już wtedy na koncie „Ciężkie czasy” z Bronsonem, „Straceńców” z trzema braćmi Carradine, „Wojowników” o walczących ze sobą ulicznych gangach i „Kierowcę” z młodą Isabelle Adjani. Producenci pokładali w nim i w „Ulicach w ogniu” wielkie nadzieje.

Szeptano nawet o trylogii z Codym w roli głównej, ale niestety klapa finansowa filmu pokrzyżowała im plany. „Ulice w ogniu” przy skromnym budżecie 14 milionów dolarów przyniosły studiu Universal jedynie 8 milionów dolarów zysku. Tom Cody musiał odejść.

fot. IMDB

Akcja „Ulic w ogniu” toczy się w nienazwanym, amerykańskim mieście rozświetlonym neonami. Tutaj życie toczy się w nocy, każdy ma natapirowane włosy, a problemy rozwiązuje się mocnym ciosem w szczękę. Główny bohater „Ulic w ogniu”, Tom Cody, to mrukliwy żołnierz o wyglądzie Adonisa, który wraca do domu po latach nieobecności. Na miejscu dowiaduje się, że jego była dziewczyna została porwana przez gang motocyklowy i początkowo nie robi to na nim wielkiego wrażenia. I tak ma do niej żal, że wybrała karierę piosenkarki, a nie jego miłość. Od tamtej pory ma skłonności do przemocy i ryzyka. Do działania przekonuje go jednak szeleszczący plik banknotów, który proponuje mu Billy Fish, nowy chłopak Ellen i jej producent. Gra go Rick Moranis, więc już od razu widać, kto zdobędzie serce Ellen w ostatecznym rozrachunku.

fot. IMDB

„Ulice w ogniu”, niesamowita obsada

W Ellen wcieliła się 19-letnia wtedy Diane Lane, która dziś ma nominację do Oscara z 2002 roku za pierwszoplanową rolę w dramacie „Niewierna”. W 1984 roku to właśnie ona miała najwięcej doświadczenia z całej obsady „Ulic w ogniu”. Grała już u Coppoli w „Rumble Fish” i w jego „Wyrzutkach”, a w 1982 roku wystąpiła w kultowym dziś w USA dramacie o nastoletniej gwieździe rocka „Ladies and Gentlemen, the Fabulous Stains”.

Ścieżka dźwiękowa „Ulic w ogniu” pełena jest romantycznych, lekko kiczowatych, ale i urokliwych rockowych kawałków, które wplecione są w film głownie jako sceny występów Ellen. Lane udało się przekonać widzów, że to ona wykonuje piosenki, choć tak naprawdę jednak głosu aktorce użyczyły Laurie Sargen i Marilyn Martin.

Na drugim planie wypatrujcie w „Ulicach w ogniu” Billa Paxtona i Lee Vinga, lidera kultowej grupy punkowej „Fear”, który podobnie jak Adam Ant w latach 80. próbował swoich sił na dużym ekranie.

Kiepska passa filmu

Recenzenci wyśmiali film, a widzowie wybrali „Star Trek III: Poszukiwania Spocka”. W świetle klapy finansowej, Hill musiał porzucić marzenia o trylogii. Paré wspominał w jednym z wywiadów, że był zaskoczony, kiedy okazało się, że kolejne dwa filmy nie powstaną: – Powiedzieli mi, że robią trylogię. Potem wszyscy, którzy pracowali nad „Ulicami w ogniu” przeszli z Universalu do 20th Century Fox, który przejął prawa do filmu. Słyszałem, że sequel miał rozgrywać się w śniegu, na pustyni.

Paré, który tak dobrze radził sobie w latach 80., potrzebował kolejnych części „Ulic w ogniu”. Obdarzony dudniącym głosem i imponującym wyglądem aktor zagrał jeszcze w „Eksperymencie Filadelfia”, postapokaliptycznym filmie „Świat oszalał” i thrillerze sci-fi „Księżyc 44”. W latach 90. jego kariera mocno przyhamowała i Paré leży teraz nieco zakurzony na strychu Hollywood, czekając na lepsze czasy i kręcąc niskobudżetowe westerny oraz filmy akcji. Czasami gra na dalekim drugim planie, u boku wielkich nazwisk, np. w „Prawniku z Lincolna”, w którym grał policyjnego detektywa. A był przecież czas, że mógł na dobre zawładnąć pierwszym planem.

fot. IMDB

W 2008 roku Paré dał się namówić Albertowi Pyunowi („Cyborg”) na powrót Toma Cody’ego. W dziwacznym i bardzo tanim, nieoficjalnym sequelu „Ulic w ogniu” zatytułowanym „Road to Hell” Paré próbuje ożywić legendę Toma. Na szczęście, tylko nielicznym dane było „Road to Hell” obejrzeć. Film powstał ponad 10 lat temu, pokazano go na kilku festiwalach filmowych i od tamtej pory leży gdzieś i czeka, aż wszyscy o nim zapomną. Z opisu wynika, że Cody wyrusza w „Road to Hell” na poszukiwanie Ellen, poznaje swoją córkę i mierzy się z siłami zła w jakiejś surrealistycznej krainie. Wydaje się więc, że Pyun daleko odszedł od prostoty fabularnej wyznawanej przez Hilla, któremu przecież chciał składać hołd.

Krajobraz po bitwie

„Ulice w ogniu” nie doczekały się kolejnych części. Smutne, bo cykl mógł stać się kultową serią. W wąskich kręgach, oczywiście. Film Hilla nie ma happy endu. Dziwne, bo niedokończona, melancholijna historia ma przez to głębszy charakter. Miłość wcale nie wygrywa. A najodważniejszy wcale nie jest najodpowiedniejszy dla głównej bohaterki. Może właśnie dlatego, przez ostatnie 35 lat legenda „Ulic w ogniu” rośnie, fanów przybywa, a sam film został po latach nareszcie doceniony jako dzieło nowatorskie, oryginalne i szczere. Dziś już takiego kina się nie robi.

Film wyszedł w Polsce na DVD, w USA niedawno ukazał się na Blu-ray, a we wszystkich możliwych odsłonach znajdziecie go TUTAJ.