„Trancers 2. Powrót Jacka”. Sequel niewarty głównego bohatera

Jack Deth, stalowowłosy glina przyszłości, znowu jest w grze. Po emocjonującym finale pierwszego filmu z 1984 r. Deth został w Los Angeles lat 80. i postanowił nie wracać do XXIII w., z którego przybył, aby zapobiec katastrofie i chaosowi, które planowało jego Nemezis (Whistler) – guru bezwolnych, tytułowych trancersów. Ich tropieniem i neutralizowaniem zajmował się Jack w świecie przyszłości.
Od tych emocjonujących wydarzeń minęło sześć lat. Deth ożenił się z Leeną, dziewczyną, która pomogła mu w „jedynce” uratować świat. Jack w swoim nieodłącznym prochowcu pracuje teraz jako prywatny detektyw, a jego ukochana marzy o stabilizacji. Co jest trudne do osiągnięcia, zwłaszcza, że Jack w 1991 r. mieszka w ciele swojego pradziadka, a oryginalny Jack podpięty jest do rurek i maszyn w XXIII w. – tak właśnie scenarzyści serii obmyślili bowiem podróże w czasie.

fot. kadr z filmu

Małżeńskie porachunki

Ale małżeńska beztroska nie jest pisana Jackowi i Leenie. Oto ww 1991 r. brat pokonanego Whistlera pojawia się nagle w ciele swojego przodka i buduje farmę trancersów, których rekrutuje wśród chorych psychicznie, bezdomnych i narkomanów. Brzmi skomplikowanie? To jeszcze nie wszystko. Jakby tego było mało – z przyszłości przybywa…pierwsza żona Detha. Ta sama, o której Deth mówił w pierwszej części, że zginęła w potyczce z trancersami. To jednak nie przeszkodziło scenarzystom w sprowadzeniu jest ponownie – ktoś po prostu cofnął się w czasie i tuż przed jej śmiercią wysłał ją na misję do 1991 r. Alice – bo tak ma na imię – liczy oczywiście na drugi miesiąc miodowy i – co zrozumiałe – jest dość zaskoczona, że Deth ma nową żonę. A sam Jack? Będzie musiał wybrać pomiędzy ukochaną-towarzyszem broni i kobietą jego życia, jaką jest Leena.

fot. kadr z filmu

Zdecydowanie za jasno

Sequel „Trancers” napisał Jackson Barr, autor scenariuszy do kilku kultowych filmów, m.in. „Mandroida”, „Nieziemskiej muzyki” i „Podgatunku”. Na stołku reżyserskim ponownie zasiadł Charles Band, legendarny szef wytwórni Full Moon i Empire Pictures. Band jako producent dał ludzkości serię „Władca lalek”, a jako reżyser na koncie ma np. „Władcę podziemi”, „Pasożyta” i „Meridian”. Pomimo jego powrotu, druga część „Trancers” to kiepski sequel, któremu brakuje ducha oryginału. „Trancers” z 1984 r. to film z niepowtarzalnym klimatem lat 80., neonowym oświetleniem, wiele scen rozgrywało się w półmroku, a fabuła była prosta jak drut. W dwójce, niedociągnięcia fabularne próbowano zamaskować mnogością wątków, co sprawiło, że „Trancers 2: Powrót Jacka” trudno się ogląda i po 15 minutach można czuć się nieco zdezorientowanym.

fot. kadr z filmu

Dodatkowo – film stracił klimat, a to przez to, że Jack nie ściga już trancersów nocą, a w biały dzień. Co dodatkowo sprawia, że wyraźnie mniejszy budżet kłuje w oczy. Zdjęcia do filmu trwały zresztą zaledwie 22 dni, co też widać. A sam Jack? XX w. nieco go zmiękczył. To już nie ten sam zawadiaka z papierosem zwisającym z kącika ust, a raczej krętacz lawirujący między dwiema kobietami, przy okazji ratujący świat, ale jakoś od niechcenia.

Jeffrey Combs i Barbara Crampton

Jeśli w dwójce jest coś, co przemawia na jej korzyść, to jest to obsada. Oprócz Tima Thomersona i Helen Hunt (tak, TEJ Helen Hunt, która odebrała Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za „Gorzej być nie może”), którzy grali w pierwszej części, na ekranie zobaczycie też np. Richarda Lyncha, etatowego zbira kina klasy b, którego znacie pewnie z filmów „Miecz i czarnoksiężnik”, „Mały Nikita”, „Nocne koszmary” i wielu innych, w których wykorzystuje swoją poparzoną fizjonomię do stworzenia przekonujących czarnych charakterów. Na drugim planie przemknie kilkakrotnie Jeffrey Combs, gwiazda serii „Re-Animator”, za której produkcję odpowiada zresztą Charles Band, a w krótkiej scenie zabłyśnie wspaniała Barbara Crampton, która z Combsem grała nie tylko w „Re-Animatorze”, ale też m.in. „Zza światów” i „Potworze na zamku”. W Alice wciela się Megan Ward, która zadebiutowała u Banda w tanim sci-fi „Program: zniszczenie” z 1990 r. (którego spot reklamujący zostaje zresztą sprytnie wyświetlony w czasie „Trancers 2”), a od połowy lat 90. grywa w bardziej mainstreamowych produkcjach, na koncie ma też główną rolę w niedocenionym serialu „Mroczne niebo”, który miał być odpowiedzią na hitowe „Z Archiwum X”.

„Trancers 2: Powrót Jacka” zostało wydane od razu na kasetach VHS. Rok później Jack wrócił ponownie, w części trzeciej, a w 1994 r. na półki wypożyczalni weszły od razu części 4 i 5. Dla Tima Thomersona była to ostatnia okazja do narzucenia szarego prochowca Jacka, co nie przeszkodziło producentom w wypuszczeniu na rynek części 6. – w 2002 r.

Film znajdziecie np. na Amazonie.