„Gwiezdny rycerz”. Harvey Keitel pobrzękuje zbroją

Wyobrażaliście sobie kiedyś Harveya Keitela w rycerskiej zbroi, z mieczem u boku? Takiego nieco średniowiecznego, ale nie na tyle, by nie parodiować Roberta De Niro w „Taksówkarzu” pytając: „You talking to me”?
Jeśli nie starcza wam wyobraźni, to już nie próbujcie. Keitel zagrał w w połowie lat 80. w hiszpańskim fantasy „Gwiezdny rycerz” („El caballero del dragón”) z 1985 r., w którym pobrzękując blachą mówi z akcentem prosto z Bronxu i ogólnie nieźle się bawi. Keitel pierwszą połowę lat 80. wziął chyba na przeczekanie – po świetnych rolach we wspomnianym już „Taksówkarzu” i „Pojedynku” przyszedł czas posuchy trwający aż do 1988 r., który przyniósł Keitelowi „Ostanie kuszenie Chrystusa”. Ale cieszmy się, że aktor wystąpił w „Gwiezdnym rycerzu”, bo to interesujący film, który zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi. Nawet jeśli Harvey nie wpisuje go do swojego CV w wielkim pośpiechu.
Reżyserem „Gwiezdnego rycerza” jest Fernando Colomo, który na koncie ma szereg nominacji do hiszpańskiego Oscara, a więc nagrody Goya oraz nominację do Złotego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji za komedię „Estoy en crisis” z 1982 r.
„Gwiezdny rycerz” z daleka wygląda jak kolejna imitacja „Gwiezdnych wojen”, zmiksowana w dodatku z legendami arturiańskimi i wszystkimi baśniowymi kliszami znanymi ludzkości. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Nie dajcie mu się zwieść.

STAR KNIGHT, (aka EL CABALLERO DEL DRAGON), from left: Klaus Kinski, Miguel Bose, Maria Lamor, 1985, © Vidmark

Gdzieś tam, w nieokreślonym średniowiecznym państwie życie toczy się utartym torem. Kapłani chcą zachować władzę, wieśniacy odpyskowują królewskiemu heroldowi, pewien alchemik wzywa statek kosmiczny…chwila, co?
„Kosmiczny rycerz” to opowieść, w której są wszystkie dobrze nam znane elementy, ale nie brak zwrotów akcji. Alchemik wzywa statek kosmiczny, a piękna księżniczka Alba zostaje porwana przez smoka. Tak się przynajmniej wydaje. Jak się okazuje – to nie smok, tylko UFO, a na pokładzie statku czeka na nią przystojny kosmita-milczek, w którym księżniczka zakocha się bez pamięci (i to z wzajemnością). Na ratunek Albie wyruszy nieszczególnie bystry, ale bardzo w niej zakochany rycerz Klever (Keitel), a największym problemem w związku księżniczki z przybyszem z kosmosu będzie to, że…nie mogą uprawiać seksu. Bo on nie może zdjąć swojego kombinezonu ochronnego.
Może brzmi idiotycznie, ale „Kosmiczny rycerz” wygrywa klimatem. Nazwanie go montypythonowskim byłoby nadużyciem, choć nie brak w „Kosmicznym rycerzu” absurdalnych, dowcipnych scen – tak jak niemal wszystkie z pilnującym mostu Zielonym Rycerzem. Dodatkowo – statek kosmiczny jest wspaniale zaprojektowany, aktorzy sympatyczni, a historia miłosna angażująca.

STAR KNIGHT, (aka EL CABALLERO DEL DRAGON), Klaus Kinski, 1985, © Vidmark

Oprócz Keitela, który daje z siebie wszystko jako prawie szlachetny rycerz, w „Gwiezdnym rycerzu” gra też Klaus Kinski, kontrowersyjna legenda kina europejskiego, charyzmatyczny współpracownik ekscentrycznego niemieckiego twórcy – Wernera Herzoga, u którego błyszczał na ekranie m.in. w „Fitzcarraldo”, „Aguirre, gniew boży”.
W księżniczkę Albę wciela się Maria Lamor, dla której była to najbardziej znacząca rola w karierze, a w androgynicznego kosmitę – gwiazda muzyki pop i aktor znany z „Odgłosów” Argento i „Wysokich obcasów” Almodóvara Miguel Bosé.
Film zdobył kilka nagród na festiwalach kina fantasy, po czym słuch po nim zaginął.