"Szalony tydzień", reż. Bob Bralver, rok prod. 1989, plakat/okładka VHS

„Szalony tydzień”. Sympatyczny slasher

„Szalony tydzień” („Rush Week”) to późny, bo pochodzący z 1989 r. slasher . Jego powstanie przypadło już więc na schyłek nurtu zapoczątkowanego w pierwszej połowie lat 70., a spopularyzowanego pod ich koniec przez Johna Carpentera i jego „Halloween”.
„Szalony tydzień” to film dziś nieco zapominany i w sumie nie jest to specjalne zaskoczenie. To produkcja pozbawiona makabrycznych scen i zabawy konwencją i niespecjalnie zapada w pamięć. Ot kolejna opowieść o atrakcyjnych młodych ludziach mordowanych przez zamaskowanego mordercę. Film wyreżyserował Bob Bralver, spec od numerów kaskaderskich, który jako reżyser ma jeszcze na koncie m.in. fajną „Nocną przejażdżkę” z Markiem Hamillem jako psychopatycznym mordercą i 5. odsłonę serii „Amerykański ninja”.

„Szalony tydzień”, reż. Bob Bralver, rok prod. 1989 fot. IMDB

Akcja „Szalonego tygodnia” rozgrywa się na terenie studenckiego kampusu. Zbliża się tytułowy „szalony tydzień”, w czasie którego bractwa studenckie organizują wariackie imprezy. W tym całym chaosie zaczynają ginąć studentki, a na trop mordercy, – który zabija swoje ofiary ciosami topora, skryty za maską, pod płaszczem z kapturem – wpada ambitna studentka dziennikarstwa, Toni Daniels.
Tropy wiodą to do obślizgłego fotografa, który robi studentkom erotyczne zdjęcia, to do do przystojnego Jeffa, szefa jednego z bractw, który zakochuje się w Toni. Skrywa on tragiczny sekret – rok wcześniej umawiał się z córką dziekana, którą ktoś zamordował. Czy to możliwe, by trauma wywołana śmiercią ukochanej popchnęła go do morderstw?
Sama tożsamość mordercy wyjawiona w finale nie jest specjalnie zaskakująca, podobnie jak zwroty akcji. „Szalony tydzień” to po prostu sympatyczny slasher bez większych ambicji, by wywracać prawa gatunku do góry nogami. Jest porządnie zrealizowany, miejscami dowcipny, a największym atutem tej produkcji jest ścieżka dźwiękowa złożona z chwytliwych kawałków niezależnych okołorockowych kapel.

W roli Toni zobaczycie Pamelę Ludwig w jednej z jej ostatnich filmowych ról. To aktorka znana m.in. z występów w filmach „Tex” i „Nad krawędzią”, w których pojawiła się u boku młodego Matta Dillona. Wielbiciele kina klasy B na pewno kojarzą jej występy w filmach „Na krawędzi śmierci” i „Blada krew”. Jeffa zagrał Dean Hamilton, któremu nie udało się zrobić większej kariery, a w tle mignie wam na chwilę – jako jedna z ofiar – Kathleen Kinmont, aktorka znana z tytułowej roli w „Narzeczonej Re-Animatora”, licznych filmów postapo no i – szerszej publiczności – z głównej roli w serialu „Renegat”, w którym zagrała u boku byłego już męża, Lorenzo Lamasa.