"Blada krew", reż. V.V. Dachin Hsu, rok prod. 1990, fot. plakat

„Blada krew”. Film o wampirach, który wysysa energię

Na plakacie promującym „Bladą krew” piękna kobieta o alabastrowej cerze leży w luksusowej pościeli. Nad piersią ma ślad ukąszenia. Stylowe i seksowne? Na pewno bardziej niż sam film z 1990 r., który okazał się nieco sztampową i – co znacznie gorsze – nudną produkcją o wampirach. Choć z ambicjami.
Reżyserem „Bladej krwi” jest pochodzący z Chin V.V. Dachin Hsu, który na koncie ma jedynie trzy produkcje, w tym jedną krótkometrażową. Przyłożył też rękę do scenariusza, a w głównych rolach zatrudnił czołowego ekranowego twardziela kina klasy B, czyli Wingsa Hausera („Wicher”, „Na krawędzi śmierci”), Pamelę Ludwig („Szalony tydzień”, „Tex”) oraz laureata Oscara za drugoplanową rolę w „West Side Story” – George’a Chakirisa.
Film wyprodukował Omar Kaczmarczyk, a muzykę napisał nasz rodak – Jan A.P. Kaczmarek, niemal 15 lat później nagrodzony Oscarem za muzykę do „Marzyciela”.

„Blada krew”, reż. V.V. Dachin Hsu, rok prod. 1990, fot. IMDB

„Blada krew” opiera się na prostym pomyśle: a gdyby tak wampir ścigał seryjnego mordercę?
Brzmi intrygująco? Owszem. Szkoda więc, że ciekawy pomysł został zrealizowany bez ikry. Akcja toczy się niemrawo, a najbardziej ekscytujące sceny to te, w których bohaterom przygrywa kapela punkrockowa Agent Orange.
Chakiris gra tu tajemniczego wampira, który przyjeżdża do Los Angeles, by zbadać serię morderstw, które wyglądają jakby popełnił je właśnie krwiopijca. W śledztwie pomaga mu Lori (Ludwig) – pracownica agencji detektywistycznej z obsesją na punkcie wampirów. Na swojej drodze napotkają też ekscentrycznego fotografa Van Vandameera, który oprócz tego, że robi pseudoartystyczne zdjęcia nagim dziewczynom, to tropi wampiry i zjawiska paranormalne. I dzięki charyzmie Hausera jest tu najbardziej interesującą postacią.
Sporo to scen, które powinny wywoływać erotyczny dreszczyk, ale zamiast tego wywołują ziewnięcie. W dodatku Chakiris nie jest specjalnie przekonujący jako wampir, nie ma też chyba specjalnego przekonania do tej historii, bo porusza się i gra bardzo niemrawo. Jest tu kilka ładnych, neonowych ujęć, ale to stanowczo za mało, by przykuć uwagę widza. Zdecydowanie najbardziej poruszają sceny z niemego filmu „Nosferatu – symfonia grozy”, z którego sceny wykorzystano.

„Blada krew”, reż. V.V. Dachin Hsu, rok prod. 1990, fot. IMDB

No i tutaj wracamy do plakatu, który jest zdecydowanie najbardziej stylową częścią filmu. Gdyby tylko ta produkcja była tak dobra jak to nieco tandetne dzieło sztuki, pewnie zapisałaby się w historii kina wampirycznego. Tymczasem pozostaje jedynie filmem bardzo średnim, ostatnim w karierze Ludwig i nominowanym w 1992 r. do Saturna jako najlepsza produkcja gatunkowa wypuszczona wówczas na rynek VHS. Na chwilę mignie też na ekranie Sybil Danning, królowa kina klasy B lat 80., która z Hauserem grała rok wcześniej w „Krwawych łowach” – i chyba z tego filmu właśnie pochodzi ujęcie, które tu wykorzystano.