"W poszukiwaniu Złotego Miasta", reż. H. Gordon Boos, rok. prod. 1999, plakat

„W poszukiwaniu Złotego Miasta”. Księgowy na tropie złota Majów

H. Gordon Boos wyreżyserował tylko cztery filmy, w tym „Czerwoną falę” z młodym i kudłatym George’em Clooneyem jako surferem i właśnie „W poszukiwaniu Złotego Miasta”, która to produkcja okazała się też ostatnią w jego reżyserskim portfolio. Dlaczego? Nietrudno zgadnąć.
„W poszukiwaniu Złotego Miasta” to przygodowe kino klasy B z 1999 r., oparte na powieści szalenie popularnego swego czasu – również w Polsce – Desmonda Bagleya. Bagley, Anglik i dziennikarz, specjalizował się w thrillerach, książkach przygodowych i wojennych, a wymyślane przez niego historie nie tylko sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, były też często przez Hollywood ekranizowane.

„W poszukiwaniu Złotego Miasta” to połączenie kina przygodowego w stylu Indiany Jonesa, dreszczowca szpiegowskiego posypanego szczyptą fantasy. Dziwny miks, ale takie właśnie wywindowały Bagleya na listy bestsellerów. Głównym bohaterem jest tu James Wheeler (Robert Patrick), uwięziony pod krawatem księgowy, dla którego przygodą jest poranny korek. Pewnego dnia dzwoni do niego brat, śliski typ porwany właśnie przez zbirów w Ameryce Południowej. Zna drogę do legendarnego Złotego Miasta, prosi Jamesa o pomoc. Ten jednak przylatuje do Ameryki Południowej za późno, znajduje ciało brata i wyposażony w mapę postanawia odnaleźć Złote Miasto. Pomoże mu w tym grany przez Freda Warda udawany Indiana Jones.

Akcja przenosi się do meksykańskiej dżungli, ale zamiast przyspieszyć zwalnia i w efekcie „W poszukiwaniu Złotego Miasta” staje się potwornie nudne. Nie chodzi nawet o to, że Patrick średnio pasuje do roli księgowego przemieniającego się w nieustraszonego typa. W tym filmie po prostu brakuje akcji, nie ma też chemii między bohaterami, kuleje zwłaszcza wątek romansowy. W tej historii słabo porozkładane są też akcenty, przez co cała fabuła zlewa się w jedno. Na drugim planie piękna Chiara Caselli, Carmelia z „Mojego własnego Idaho” oraz Gloria z „Bezsenności” Dario Argento.