Lodowi piraci, 1984, fot. MGM

„Lodowi piraci”. Weź szczyptę Hana Solo i trochę „Karmazynowego pirata”

Początkowo „Lodowi piraci” mieli być poważnym filmem s-f z 20-milionowym budżetem. Producenci jednak obcięli budżet filmu do ośmiu milionów. Scenariusz przeszedł poważne poprawki i tak oto powstali „Lodowi piraci”, których znamy – komedia w klimacie „Gwiezdnych wojen”, napisana do spółki przez Stewarta Raffilla i Stanforda Shermana. Pierwszy z nich na koncie ma m.in. kultowy dziś „Eksperyment Filadelfia”, drugi napisał „Krulla”, słynny film Petera Yatesa, w którym Ken Marshall jako pierwszy miota fidget spinnerem.

Lodowi piraci, 1984, fot. MGM

W 1984 roku wszyscy obejrzeli już „Gwiezdne wojny”, a „Mad Max” wytyczył właśnie nowe ścieżki w opowiadaniu historii postapokaliptycznych. Trudno więc nie zauważyć, że Jason to taki trochę Han Solo, a pyskata księżniczka Karina – to taka mniej kultowa Leia. Akcja filmu Raffilla toczy się w kosmosie przyszłości. Woda jest na wyczerpaniu, stała się więc niezwykle cenna. Bandy piratów grasują po galaktyce i napadają na statki przewożące wodę narażając się tym samym Zakonowi Mithry. W czasie jednego z abordaży, Jason, herszt piratów znajduje śpiącą księżniczkę Karinę i postanawia ją porwać. Ostatecznie Jason pomoże Karinie odnaleźć ojca, a świat zostanie uratowany. Znowu.

Lodowi piraci, 1984, fot. MGM

„Lodowi piraci” podobali się krytykom, którzy chwalili wszechobecny humor, dowcipne dialogi i łotrzykowski klimat filmu. Produkcja okazała się też sukcesem komercyjnym. Przy stosunkowo małym budżecie, przyniosła producentom 7 milionów zysku zarabiając na całym świecie 15 milionów dolarów. Dziś jednak, gwiazda „Lodowych piratów” przygasła. Niewielu pamięta już o tym uroczym filmie, nie wspominając o recenzjach, które dają dziełku Raffilla całe 9 proc. na serwisie Rotten Tomatoes.

Ale to wszystko nie ma znaczenia. Ważne, że to drugi film w dorobku Rona Perlmana, że gra tu młoda Anjelica Huston, a zmarły w 2002 roku, grający Jasona Robert Urich ma kupę charyzmy i wcale nie jest gorszą kopią Harrisona Forda. Na uwagę zasługuje też śliczna Mary Crosby, dla której to również był drugi duży film w karierze. Jako Karina ma sporo wdzięku i charakterek. Po „Lodowych piratach” zagrała jeszcze w serialu „Północ-Południe”, „Niebezpiecznych ujęciach”, a całkiem niedawno – „Legendzie Zorro”, u boku Antonio Banderasa.

Urich w 1984 roku miał już renomę. W 1980 i 1981 roku był nominowany do Złotych Globów za rolę w serialu „Vegas”, ale już w roku 1985 walczył o Złotą Malinę dla najgorszego aktora. W jego filmografii są głównie role telewizyjne, a wielka szkoda. Jeden rzut okiem na Uricha w „Lodowych piratach” wystarczy, aby zrozumieć, że nie wykorzystał swojej szansy. I pomyśleć, że rolę Jasona miał zagrać Kevin Costner. Pff!