![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2017/09/mordrid-poster-e1504702874904.jpg)
fot. Full Moon
„Doktor Mordrid”. Zapomnijcie o Cumberbatchu
Na przełomie lat 80. i 90. wytwórnia Marvel radziła sobie znacznie gorzej niż teraz. A efektem tego było m.in. wyprzedawanie praw autorskich. Każdy mógł sobie zrobić film o „Spidermanie”, czy „Kapitanie Ameryka”, jeśli tylko zmieścił się w określonym przez umowę czasie. Tak powstał koszmarny „Kapitan Ameryka” Alberta Pyuna, tak powstała nigdy oficjalnie nie wydana, nieporadna „Fantastyczna czwórka”.
Rok temu kina podbił wizjonerski „Doktor Strange” z Benedictem Cumberbatchem. Prawda jest jednak taka, że to nie był jego pierwszy transfer z kart komiksu na wielki ekran. Co prawda, wcześniej, w latach 70. powstała telewizyjna produkcja ze Doktorem w roli głównej, my jednak nie będziemy się nią zajmować. W 1992 roku premierę miał bowiem „Doktor Mordrid”, film wyprodukowany przez kultową wytwórnię Full Moon, która dała nam m.in. serię „Władca lalek”.
![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2017/09/260560_full.jpg)
Studio chciało się zabrać za „Doktora Strange”, zanim jednak ruszyło z produkcją, prawa wygasły. To jednak nikogo nie zniechęciło. Scenariusz został odpowiednio zmodyfikowany, tytuł i imię głównego bohatera zmienione, podobnie jak okoliczności. I tak, za dwa miliony dolarów powstał „Doktor Mordrid”. Na reżyserskim stołku do spółki zasiedli Albert i Charles Band, ojciec i syn, którzy wspólnymi siłami stworzyli jeden z najbardziej kultowych filmów w filmografii Jeffrey’a Combsa.
Aktor znany również jako Herbert West z „Reanimatora” gra Doktora Mordrida, czarownika wysłanego na ziemię z innego wymiaru. Mordrid ma za zadanie powstrzymać swoje nemezis, złego maga Kabala, który planuje otworzyć bramy piekła. Doktor czeka na kolejny ruch swego wroga przez 150 lat, i właśnie na początku lat 90., wszystko wskazuje na to, że dojdzie do wielkiego pojedynku okraszonego efektami specjalnymi drugiej kategorii.
Jego przeciwnik, Kabal jest potężny, czesze się w stylu kierowcy ciężarówki i obnosi fizis Briana Thompsona, kolejnego twarzowca kina klasy B, w porywach C. Thompson ma na koncie dwie nominacje do Złotych Malin za „Cobrę”, grał w „Terminatorze”, „Z Archiwum X” i „Księżycu 44”. Może i nie potrafi wykrzesać z siebie emocji, ale ma ponad 190 cm wzrostu i twarz, z którą skazany był na granie czarnych charakterów.
![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2017/09/260559_full.jpg)
„Doktor Mordrid” dziś jest już nieco zapomniany, podobnie jak sam Combs, który nie udziela wywiadów (próbowałam), a charyzmy i wdzięku ma trzy razy więcej od Benedicta Cumberbatcha. Widocznie tak musi być. My jednak nie zapomnimy, prawda?