„Sahara”. Wielka klapa i Złota Malina dla Brooke Shields jako NAJGORSZEGO AKTORA

„Sahara” to jeden z największych gniotów w dorobku wytwórni Cannon Films i z pewnością – największy gniot w karierze oszałamiającej Brooke Shields. Film Andrew V. McLaglena kosztował podobno 25 milionów dolarów, co okazało się wyrzuceniem tej niebagatelnej sumy w błoto. Na całym świecie „Sahara” zarobiła bowiem jedyne 1 mln 400 tys. dolarów.

SAHARA, Brooke Shields, 1983, ©MGM

Musiał to być spory cios dla Menahema Golana, producenta „Sahary” i współzałożyciela Cannon Films. Golan z tylko sobie znanego powodu twierdził, że „Sahara” odniesie gigantyczny sukces, a grająca w nim główną rolę Brooke Shields najprawdopodobniej dostanie Oscara. W jej przypadku skończyło się jednak na dwóch nominacjach do Złotej Maliny – dla najgorszej aktorki i …najgorszego aktora drugoplanowego. Statuetkę zdobyła w drugiej kategorii, zresztą –  jako jedyna aktorka w historii.

Sam film reklamowany był jako połączenie „Błękitnej laguny”, nieznośnego melodramatu, który przyniósł Shields sławę, legendarnego „Lawrence’a z Arabii” i slapstikowego „Wielkiego wyścigu” z Jackiem Lemmonem. Żadnemu z tych filmów nie dorastał jednak do pięt.

„Sahara” to kostiumowe kino przygodowe. Główną bohaterką tego filmowego koszmarku jest młoda i piękna Dale. Mamy rok 1927 i Dale po śmierci ojca postanawia wziąć udział w wyścigu automobili, który organizowany jest w Afryce. W tym celu przebiera się za mężczyznę, ale nie zwiedzie tym tanim wybiegiem arabskiego, wściekle przystojnego szejka, który ją porwie i w sobie rozkocha.

Wpadnie też w oko znacznie mniej sympatycznemu Arabowi, w którego wciela się tu John Rhys-Davies, ściągnięty do tej żałosnej produkcji po sukcesie „Poszukiwaczy zaginionej Arki” (podobnie jak Ronald Lacey).

Chemii pomiędzy Shields a grającym szejka Lambertem Wilsonem praktycznie nie ma. Ona wyraźnie czuje się niekomfortowo, a on – ma do dyspozycji tylko kilka ponurych grymasów, które średnio kojarzą się z namiętnością. Całość przypomina najpośledniejsze harlequiny dzięki głupkowatym, naiwnym dialogom, niedorzecznym zwrotom akcji i absurdalnemu zachowaniu bohaterów.

SAHARA, Lambert Wilson, Brooke Shields, 1983, ©MGM

Film zebrał druzgocące recenzje już w pierwszy weekend wyświetlania. Wytwórnia MGM, która dystrybuowała niektóre z filmów produkowanych przez Cannon Films zerwała współpracę ze studiem i odcięła się od kolejnych gniotów, których – jak wiemy – powstało jeszcze wiele. Dystrybucja została wstrzymana, film poniósł klęskę finansową.

Shields przeszła do historii ze swoją Złotą Maliną dla najgorszego aktora, Lambert Wilson od premiery „Sahary” uważniej dobiera role, a reżyser, McLaglen nakręcił po tej wpadce jeszcze kilka filmów, m.in. „Parszywą dwunastkę 2” i „Oko wdowy”.

https://www.youtube.com/watch?v=xotpT-u_IHY


Brooke Shields do dziś jest jedną z ulubienic Ameryki. Hollywood uwiedzione jej urodą latami przymykało oko na to, że od dziecka była seksualizowana i stała się największą amerykańską fantazją erotyczną lat 80. W „Saharze” zagrała jedną z pierwszych swoich dorosłych ról. Porażka kasowa i artystyczna produkcji sprawiły, że Shields trudno było wrócić po studiach (przerwała karierę by pójść na uniwersytet) do gry. W fabryce snów jest się ostatecznie tak dobrym, jak wynik kasowy ostatniego filmu.

„Sahara” to  – szczerze przyznaję – jeden z najgorszych filmów jakie widziałam. Co wcale nie znaczy, że go nie polecam.