„Hycel”. Ulubiony film ojców

To chyba najlepszy film z Lamasem. Gwiazdor kina akcji, który swą karierę dzielił pomiędzy rozdawanie eleganckich kopniaków, a grywanie amantów w operach mydlanych, jest w „Hyclu” z 1993 roku w szczytowej formie. Długie, falujące włosy, nonszalancki wdzięk, kilka bezczelnych odzywek w zanadrzu – Lamas tutaj stanowi kwintesencję bohatera kina akcji ery VHS, faceta, który jest trochę na bakier z prawem, ale nie lubi, kiedy słabszym dzieje się źle.

Lorenzo Lamas w latach 90. stał się jednym z symboli czasów wypożyczalni wideo. Jego przystojna twarz i urok odziedziczony po ojcu, latynoskim aktorze Fernando Lamasie były jego przepustką do sławy. Spoglądał więc śmiało z kilkudziesięciu okładek filmów, o tak zacnych tytułach jak „Zjadacz węży”, „Decydujące uderzenie”, „Żmija” i oczywiście – „Hycel”. W Polsce Lamas wielką popularność zdobył także dzięki serialowi „Renegat”, w którym przemierzał USA w poszukiwaniu uciśnionych, na motocyklu i w skórzanej kamizelce narzuconej na gołe ciało.

fot. kadr z filmu

„Hycel” to modelowy przykład taniego kina akcji z pierwszej połowy lat 90., filmu bez aspiracji, aby szturmem podbić kinowe sale. Reżyserem jest Kurt Anderson, który zrobił kilka filmów z Jeffem Wincottem, a karierę reżyserską zakończył w roku 1997, choć produkcją filmową zajmował się jeszcze przez kolejne dziesięć lat. Scenariusz „Hycla” napisała kobieta, Caroline Olson, dla której była to jedyna przygoda z przemysłem filmowym.

Być może dlatego dialogi mają trochę więcej polotu niż to zwykle bywa w filmach tego typu, a bohater Lamasa wydaje się nieco autoironiczny. Zwłaszcza w początkowej scenie, w której w okularach, nieco niepewny siebie, wyglądający na nauczyciela rytmiki, robi w należącym do mafii klubie nieco zamieszania. Przedstawiony zostaje nam jako spryciarz z krzywym uśmieszkiem na twarzy, a nie twardziel, który wszystkie problemy rozwiązuje siłą.

Fabuła „Hycla” jest jednak pretekstem do tego, aby Lamas mógł jak najlepiej zaprezentować się w sekwencjach walk. Oto Johnny Damone, łowca nagród z Bostonu, musi rzucić w kąt wszystkie zlecenia. Jego brat, uczciwy księgowy, został zamordowany przez mafię, której odmówił pomocy w praniu pieniędzy. Damone pragnie pomścić brata, na szczęście, jego bystre oko zauważyło na ramieniu jednego z napastników charakterystyczny tatuaż.

Po nitce do kłębka, Johnny odnajdzie oprawców brata, a w szczególności charyzmatycznego Erika Gaussa, którego gra kolejna ikona ery VHS, Matthias Hues. W jego pomagierkę wciela się Cyndi Pass, która znana jest głównie z tego, że jej nogi pokazywane były w czołówce 6. sezonu „Świata według Bundych”.

„Hycel” to jedna z popularniejszych produkcji z Lamasem, który uderza tu w komediowe tony. Sceny akcji są przyzwoite, choć wydaje mi się, że jednak jest ich zbyt wiele. Przez to akcja czasami paradoksalnie hamuje, bo staje się zbyt monotonna. Nie da się jednak ukryć, że zapowiedzi emisji „Hycla” na Polsacie wywoływały wśród niektórych ojców poruszenie, a nawet – wypieki na twarzy.