„Showgirl Murders”. Lepsze niż „Showgirls”, fajniejsze niż „Striptease”

Jessica Cross ma wszystko: urodę, ambicję, spryt i umiejętność owijania sobie mężczyzn wokół palca. Ma też problemy  gangsterami, policją antynarkotykową i cieniami przeszłości, które powoli ją doganiają. Aby przed nimi umknąć, Jessica pewnego dnia staje w progu podupadającego, przydrożnego baru. Prowadzi go Mitch Goodman, porządny, choć rozgoryczony facet, wraz z żoną, zapijaczoną Carolyn, która nie może pozbierać się po wypadku, który spowodowała, a w którym zginął mały chłopiec.

Jessica wyczuwając swoją szansę, przyrzeka Mitchowi krociowe zyski, jeśli ten zatrudni ją w swoim barze. Z obskurnej dziury szybko robi rentowny bar ze striptizem, którego jest największą atrakcją. Ale posągowej blondynce wciąż jest mało. Uwodzi Mitcha, który niespecjalnie oponuje i namawia go, aby wspólnie zamordowali Carolyn. Cienie z byłego życia Cross zaczynają deptać jej po piętach dosięgać, a ona sama traci jakiekolwiek skrupuły.

kinopoisk.ru

„Showgirl Murders”to film, który triumfował w wypożyczalniach wideo mniej więcej w tym samym czasie, w którym cięgi od krytyków zbierały koszmarne „Showgirls” i żenujący „Striptease”. „Showgirl Murders” na tle tych produkcji prezentuje się znacznie lepiej. Po części, pewnie dlatego, że pomysł został już sprawdzony przez Rogera Cormana dwa lata wcześniej. „Showgirl Murders”, podobnie jak thriller erotyczny „Saturday Night Special”, również wyprodukowany przez Cormana, opowiada historię podobną do tej znanej z powieści „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” i jej licznych ekranizacji.

Oba filmy zostały wyprodukowane przez należące do Cormana „New Concorde” i w obu gra Maria Ford, królowa kina klasy B pierwszej połowy lat 90., ulubienica Cormana i jego protegowana, z której zrobił gwiazdę. Ford w „Saturday Night Special” wcielała się w znudzoną żonę właściciela przydrożnego baru, która wpada w spiralę przemocy, gdy poznaje uciekającego przez przeszłością muzyka country. Na tym oczywiście ucierpi jej mąż, alkoholik z przyciężką ręką. W”Showgir Murders” Ford jest po drugiej stronie barykady. To ona kusi i wprowadza powiew świeżości w życie steranego rzeczywistością właściciela zapomnianej przez Boga speluny. I zażąda za to wysokiej ceny.

kinopoisk.ru

„Showgirl Murders” to nieźle zagrane, napisane i zrealizowane erotyczne cacko, które ma w sobie szczątkowy, ale jednak obecny, klimat kina noir i ten niesamowity sznyt kina lat 90., który niemożliwy jest do podrobienia. W dodatku, nikt z ekipy realizatorskiej i aktorskiej nie udaje, że pracuje nad czymś ambitnym, co sprawia, że nawet największą niedorzeczność da się jakoś przełknąć. Bo skoro sam reżyser, Dave Payne, nie traktuje swego filmu poważnie, to dlaczego my mamy to robić?

Jak zwykle w przypadku filmów wypuszczonych na rynek VHS przez studio New Concorde, Maria Ford i tutaj jest głównym atutem. Bez niej, jej uwodzicielskiego, niebezpiecznego czaru i zabójczych numerów na scenie, ten film byłby pewnie dziesięć razy gorszy. Mniej więcej na poziomie „Showgirls” Verhoevena. A tak, można go obejrzeć bez poczucia obciachu, zwłaszcza w jesienne, deszczowe popołudnie.