„The Lawless Land”. Romeo i Julia w klimacie postapo

„The Lawless Land” to kolejny, z długiego szeregu, film sci-fi z lat 80., którego akcja toczy się po katastrofie nuklearnej, w steranym życiem społeczeństwie, które uczy się żyć na nowo po wojnie. Tym razem, w tym zdegenerowanym świecie osadzono wariację na temat „Romea i Julii” Williama Szekspira: nieodpowiedni chłopak zakochuje się w dziewczynie z nowych elit.

Na drodze ich miłości staną gangi motocyklowe, ojciec dziewczyny, bezwzględny łowca i reżimowe wojsko. Ale – jak wiadomo – to wszystko nie jest w stanie powstrzymać prawdziwego uczucia. Nawet w świecie, w którym miłość jest surowo zabroniona wśród niższych klas.

„The Lawless Land” to film niestety nudny. I kiepsko zagrany. Wszyscy, którzy wiążą nadzieje z grą aktorską Amandy Peterson, gwiazdy „Nie kupisz miłości”, na pewno będą rozczarowani. Peterson jako główna heroina jest tu bezbarwna, a jej uczucie do ukochanego – nieprzekonujące. Zmarła w 2015 roku aktorka przegrała walkę z narkotykowym nałogiem i w 1994 roku zerwała definitywnie z Hollywood. Rola Diany w „The Lawless Land” to jedna z ostatnich ról filmowych w jej dorobku. Partneruje jej tu, jako Falco, Jsu Garcia, aktor znany m.in. z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, „Wampira na Brooklynie” i trzeciej, jakże fatalnej, części „Candymana”.

„The Lawless Land” to film wyprodukowany przez Cormana, wiadomo więc, czego można się tu spodziewać. Obiecywana nieustanna akcja sprowadza się do kilku nieudolnych pościgów i zabawnych efektów specjalnych, niemrawy romans nie budzi emocji, a wizja przyszłości nie jest ani specjalnie oryginalna, ani przerażająca. Zbyt płytka też, aby wywoływała jakąkolwiek refleksję.

Scenariusz napisał Tony Cinciripini, którego najbardziej znanym filmem w dorobku jest „Hell’s Kitchen” z Angeliną Jolie. Na stołku reżyserskim zasiadł Jon Hess, który na koncie ma kultowych „Obserwatorów” i „Niepohamowaną silę”, a jako producent zasłużył się kinu pracując przy „Więźniu nienawiści”.