„Szkoła zombie”. Nudna i pozbawiona poczucia humoru

Kiedy „Szkoła zombie” weszła na ekrany kin w 1987 roku, Virginia Madsen miała już całkiem niezły dorobek aktorski, a na koncie role m.in. w „Diunie” Lyncha, „Elektrycznych snach” i „Nowoczesnych dziewczynach”. Pewnie właśnie dlatego niektórzy recenzenci oceniali rolę Andrei w „Szkoła zombie” jako krok w tył dla aktorki, która  niewiele miała tak naprawdę do zagrania w niezbyt strasznym horrorze Rona Linka, jedynym filmie w dorobku reżysera.

Fabuła „Szkoły zombie” jest dość prosta. Młoda i ładna Andrea ma spore ambicje i w swoim życiu stawia nie na sympatycznego chłopaka z liceum, ale na edukację. Właśnie dostała stypendium w renomowanej szkole, w której do tej pory kształcić się mogli jedynie mężczyźni. Teraz placówka, nieco niechętnie, otworzyła podwoje dla kobiet i Andrea jest zdeterminowana, aby jak najlepiej to wykorzystać.

fot. kadr z filmu

Pokój dzieli z sympatyczną choć niezbyt rozgarniętą Suzie, dla której najważniejsze jest to, że w szkole jest jedną z wciąż nielicznych dziewczyn, zaprzyjaźnia się ze szkolnym wyrzutkiem i wpada w oko profesorowi. Wszystko to byłoby nieznośnie nieciekawe, gdyby nie nagły zwrot akcji. Otóż w tej szkole nie wszystko jest w porządku, na korytarzach można wyczuć złowrogą atmosferę i dość szybko okazuje się, że dyrekcja szkoły przeprowadza na uczniach eksperymenty, które mają z nich zrobić idealnych, posłusznych studentów. Tytułowe zombie.

Film Linka jest nieśmieszny i w dodatku – nudny. Trudno go nazwać horrorem, bo nie ma w nim żadnego momentu, w którym widz czułby się nawet nie przestraszony, ale delikatnie zaniepokojony. Madsen dopiero kilka lat później trafiła na rolę w prawdziwym horrorze, czyli „Candymanie”. Tutaj trochę snuje się po ekranie i niespecjalnie ma na siebie pomysł.

fot. kadr z filmu

Partnerują jej tutaj całkiem rozpoznawalne nazwiska, przynajmniej w świecie kina kultowego. Jest Sheriln Fenn w roli Suzie, czyli legendarna już Audrey z serialu „Twin Peaks” z kilkoma rolami w kulciakach na koncie, m.in. „Widmie” i „Potworze na zamku”, jest Richard Cox, jest też dziś już uznany reżyser, Paul Feig („Druhny”,
Agentka”). Nie ma tylko ciekawego scenariusza i krzty humoru.