„Lalki”. Mniej znany horror o zabójczych zabawkach

Zabójcze lalki o niewinnych porcelanowych uśmiechach to jeden z ulubionych horrorowych motywów filmowców. Nie ma bowiem nic straszniejszego niż urocza, kojarząca się z beztroską zabawka, która nagle nabiera apetytu na morderstwo. W kinie grozy najsłynniejszym zabawkowym mordercą jest z pewnością Chucky, opętana przez ducha seryjnego mordercy lalka, która zabija wszystkich z otoczenia swojego młodego właściciela. Chucky morduje już od 30 lat jako bohaterka serii siedmiu filmów doczeka się teraz jeszcze serialu i nowej wersji pierwszej części swoich przygód, która premierę miała w 1988 r.

Nurt „zabójczych zabawek” w kinie zaczął się jednak na dobre już dekadę wcześniej. Wtedy, w 1978 r. premierę miał film „Magia” z Anthonym Hopkinsem i Ann-Margaret. To on sprawił, że mordercze zabawki wróciły do łask, choć po raz pierwszy grasowały z bronią w szmacianych dłoniach już w latach 30. – w „Diabelskiej lalce” z 1936 r.

Charles Band, władca lalek

Charles Band, reżyser m.in. „Władcy lalek” i „Trancers” bardzo lubi mordercze zabawki. Musi, skoro poświęcił im tyle filmów. „Lalki” z 1987 r. to kolejny pomysł, w którym spragnione krwi kukiełki odgrywają kluczową rolę. Choć Band, reżyser, producent, scenarzysta i ojciec założyciel wytwórni Empire Pictures oraz Full Moon, większość historii o zabójczych lalkach z lat 80. i 90. wymyślił, to jednak na stołku reżyserskim zasiadał dość rzadko. „Lalki” oddał Stuartowi Gordonowi, reżyserowi „Re-Animatora” i „Zza światów”, mistrzowi wprowadzania lovecraftowskiego klimatu.

fot. IMDB

„Lalki” mają w sobie coś z baśni braci Grimm, szczyptę kryminału w starym stylu i domieszkę horroru wytwórni Hammera. Sześcioro nieznajomych w czasie burzy trafia tu do podupadłej rezydencji, której mieszkańcy, dziwaczne, upiornie staroświeckie małżeństwo, udziela wędrowcom schronienia. Pan domu jest emerytowanym lalkarzem, w całym domu pełno jest więc zabawek, porcelanowych i szmacianych lalek oraz mechanizmów. Podobają się one tylko małej Judy i Ralphowi, facetowi z duszą dziecka. Judy przyjechała wraz z ojcem i jego nową żoną, pretensjonalną i złośliwą babę z mnóstwem pieniędzy. Do tej czwórki dołączają jeszcze dwie gotki, które inspiracje modowe czerpią od Madonny i Alice Coopera jednocześnie. Tylko Ralph i Judy zasługują na sympatię i tytułowe Lalki szybko to wyczuwają. Kiedy zapada zmrok, pozostali dorośli marnie kończą. Zło i nieuczciwość zostają ukarane. Jak to w baśni – wymierzona zostaje też zepsutym bohaterom kara, z której płynie jasny morał.

fot. IMDB

Baśń o morderczych lalkach

„Lalki” mają interesujący klimat. Z pewnością film byłby inny, gdyby nie Gordon, który zdołał do tej prostej w sumie opowieści wprowadzić trochę lovecraftowskiego klimatu, który zawsze tak dobrze czuł. Bohaterowie są alegoryczni: zła macocha, bezwolny ojciec, dwie spryciule ze złymi zamiarami oraz dziecko i mężczyzna, który na świat patrzy oczami dziecka. Dialogi nieco kuleją, ale nie jest to aż tak istotne.
„Lalki” okazały się niestety porażką kasową. Kosztowały co prawda jedynie 2 mln dolarów, ale zarobiły na całym świecie tylko 3,5 mln, co zamknęło dyskusję na temat ewentualnego sequela.
Obsada „Lalek” spisała się świetnie. W roli jędzowatej macochy wystąpiła Carolyn Purdy-Gordon, prywatnie żona Stuarta Gordona, która zagrała w większości filmów męża. Jako mała Judy nieźle radzi sobie Carrie Lorraine, której kariera skończyła się w końcu lat 90., a znany z „Gier wojennych” i „RoboCopa 2” Stephen Lee wcielił się w Ralpha, faceta o duszy dziecka. Lee zmarł w 2014 r., jego ostatnią rolą była ta w musicalowej „Burlesce”.

Film we wszystkich możliwych formatach znajdziecie na Amazonie. Zdjęcie główne pochodzi z okładki wydania kolekcjonerskiego „Lalek”.