„Koszmar z ulicy Wiązów 5: Dziecko snów”. Freddy w kiepskiej formie

Muszę szczerze przyznać, że to jedna z moich najmniej ulubionych części serii „Koszmar z ulicy Wiązów”. Chaotyczna, przekombinowana i miejscami niedorzeczna. I chyba nie jestem odosobniona w mojej opinii, skoro „Koszmar z ulicy Wiązów 5: Dziecko snów” jest też najmniej dochodową odsłoną cyklu. Przy budżecie 6 mln. dol. zarobiła w 1989 r. „zaledwie” nieco ponad 22 mln.
Na stołku reżyserskim zasiadł tu Stephen Hopkins, który na koncie ma też filmy „Duch i mrok” oraz – co najważniejsze – „Predator 2”. Solidny rzemieślnik, który w obliczu napisanego na kolanie scenariusza Leslie’ego Bohema („Tunel”, „Górna Dantego”) okazał się bezsilny.

fot. kadr z filmu

Znana z poprzedniej części Alice odnalazła w sobie siłę i pewność siebie, w czym pomógł jej wygrany pojedynek z Freddy’m w widowiskowym finale „czwórki”. Teraz Alice ma chłopaka i jest w ciąży. Nadzieja w nękającym nastolatki w snach Kruegerze odżywa. A gdyby tak wykorzystać dziecko Alice i narodzić się na nowo w prawdziwym świecie? Koniec z mordowaniem w sennych koszmarach! Witajcie morderstwa na jawie!

Dziecko Freddy’ego

Alice wchodzi więc w rolę będącą połączeniem Rosemary z horroru Romana Polańskiego (nikt nie wierzy jej, że morderca ze snu chce opętać jej nienarodzone dziecko), heroiny, którą była w poprzedniej części (znowu będzie musiała walczyć z Freddy’m) i detektywa (będzie musiała odnaleźć ciało matki Freddy’ego, zakonnicy, która została zgwałcona przez ponad 100 zwyrodnialców, gdy pewnego dnia przez przypadek zamknięto ją na oddziale szpitala psychiatrycznego). Alice miota się więc, a scenarzyści wyraźnie nie mają pomysłu na jej postać. Dużo dzieje się w jej życiu i trudno nadążyć za kolejnymi zwrotami akcji.

fot. kadr z filmu

Jej ukochany umiera na początku filmu, a jej przyjaciele padają jak kawki prześladowani przez Kruegera w snach. Ginie piękna Greta, którą matka zamęcza niemal na śmierć zasadami dobrego wychowania i planowaniem kariery, ginie sympatyczny Mark (malowniczą śmiercią w komiksowym świecie), na placu boju zostaje więc sceptyczna Yvonne, przekonana, że Alice cierpi na depresję i paranoję wywołaną śmiercią ukochanego i ciążą. Szybko jednak przekona się, że wymysły Alice to prawda i wraz z przyjaciółką stanie do walki. A gdzieś tam, w snach przemyka jeszcze syn Alice, w jej marzeniach kilkuletni, który okazuje się tajną bronią w walce z Freddy’m.

Męczy i irytuje

Wszystko dzieje się tu strasznie szybko i bardziej wymagający widz zauważy sporo nieścisłości. Powodem takiej zawrotnej prędkości może być np. to, że film powstał w zaledwie cztery tygodnie, a kolejnych kilka przeznaczono na montaż. Przy takim tempie produkcji, nic dziwnego, że „piątka” okazała się rozczarowująca pod wieloma względami. Alice jest tu histeryczna i niekonsekwentna, a „Dziecko snów” nie angażuje widza, nie przeraża, a raczej męczy i irytuje. Najjaśniejszym punktem filmu jest kawałek „Bring Your Daughter to The Slaughter”, a nominowana była przecież do Złotej Maliny.

fot. kadr z filmu

W Alice ponownie wcieliła się Lisa Wilcox, we Freddy’ego – oczywiście Robert Englund, a podejrzliwą wobec zjawisk paranormalnych Yvonne zagrała świetna Kelly Jo Miner, którą fani Wesa Cravena na pewno kojarzą z roli w filmie „W mroku pod schodami”.
Stephen Hopkins w jednym z wywiadów mówił, że film jest według niego kompletnym blamażem, wynikającym z pośpiechu i nacisków szefów New Line Cinema, którzy chcieli jak najszybciej wprowadzić go do kin. Ta porażka nie powstrzymała ich jednak przed nakręceniem części szóstej…

https://www.youtube.com/watch?v=QJeMgZnkdog

Film możecie obejrzeć m.in. na DVD – film został wydany w Polsce, albo na Amazonie, na której to platformie znajdziecie całą serię. Wes Craven wyreżyserował część pierwszą i finałowy film z 1994 r.