„Demony”. Chodzenie do kina szkodzi

Horror, którego krwawa akcja rozgrywa się w stylowym kinie? To mogło wydarzyć się tylko w giallo, włoskim nurcie kina grozy, które dało widzom „Suspirię”, „Głęboką czerwień” i kilkaset innych mniej lub bardziej znanych dzieł, z których każde jest wyjątkowe. Nawet jeśli nieco niezjadliwe.
„Demony” premierę miały w 1985 r., a współautorem scenariusza jest nazywany ojcem giallo Dario Argento, który nad „Demonami” też czuwał jako producent. Na stołku reżyserskim zasiadł tu Lamberto Bava, który za kilka lat miał uszczęśliwić miliony młodych widzów – w tym również mnie – sagą o dzielnej księżniczce Fantaghiro.

fot. kadr z filmu

„Demony” to film na wskroś przesiąknięty europejskim klimatem lat 80. Wydarzenia rozgrywają się w Berlinie, bohaterowie – potem dubbingowani – mówią po włosku, ale wszędzie, niemal w każdej scenie, widać tęsknotę twórców za popkulturą amerykańską. Najprostszy przykład? Billy Idol i Mötley Crüe na ścieżce dźwiękowej. „Demony” to niezły horror, w którym napięcie jest budowane umiejętnie, a duszna atmosfera robi wrażenie. Nic dziwnego, że doczekał się aż siedmiu sequeli. To, że są ze sobą powiązane raczej luźno nie ma żadnego znaczenia.

fot. kadr z filmu

Straszny film

Opustoszałe perony berlińskiego metra. Zamaskowany, wyraźnie oszpecony mężczyzna, najpierw straszy młodą dziewczynę swoją milczącą obecnością, a potem znienacka podaje jej zaproszenie na pokaz filmowy w kinie Metropol, które zostało właśnie odrestaurowane. Cheryl – bo tak ma na imię bohaterka – pokonuje początkowy strach i uznaje, że do kina akurat można się urwać z zajęć. Namawia swoją przyjaciółkę Kathy, aby do niej dołączyła.
Dziewczyny nie bez trudu znajdują Metropol, który okazuje się być szykownym kinem z minionej epoki. Okazuje się, że nie tylko one są przypadkowymi widzami.

fot. kadr z filmu

Na czerwonych dywanach korytarzy przechadzają się zdezorientowani goście, którym też wręczono zaproszenia na tajemniczy pokaz. Jest więc alfons z dwoma prostytutkami (jedna z nich, Rosemary, kaleczy się w twarz wystawioną w lobby fikuśną maską), starsze małżeństwo, niewidomy ojciec z córką, dwóch młodych mężczyzn, którzy od razu zwracają uwagę na Cheryl i Kathy, para zakochanych, która nie może trzymać rąk z dala od siebie i inne intrygujące postaci, z których bileterka o urodzie leśnego elfa o mrocznych zamiarach to najbardziej normalna z nich.
Atmosfera jest niezręczna, nikt specjalnie nie wie, czego się spodziewać, ale pokaz jest za darmo. A na to kręcić nosem nie można. Zaczyna się seans.

fot. kadr z filmu

Horror w kinie

Szybko okazuje się, że film to horror. I to dość przerażający. Grupka nastolatków odnajduje grobowiec Nostradamusa (słynnego jasnowidza), a w nim – tajemniczą maskę. Taką, jaką na twarzy miał złowrogi naganiacz i jaką jedna z prostytutek skaleczyła się w twarz. Krótko potem bohater filmu z nastolatkami w rolach głównych zamienia się w krwiożerczą bestię-zombie, która morduje swoich przyjaciół.

fot. kadr z filmu

Ale nie to jest najgorsze. Publiczność na kinowej sali wpada w popłoch. Skaleczenie Rosemary sprawia, że i ona zamienia się w gnijącą i spragnioną krwi bestię, demona z piekła rodem. Z kina nie da się wyjść, a coraz bardziej rozhisteryzowana publiczność usiłuje wyłamać drzwi i okna, zatrzymać film. Kto będzie następny? Samochody przejeżdżają nieopodal kina, a ludzkość nie spodziewa się, że z filmowego ekranu zaraz zejdzie zgraja odpowiedzialna za jej zagładę. Po mieście, w kradzionym wozie krąży grupka bogatych dzieciaków, która wciąga kokainę przez słomkę, prosto z puszki po Pepsi. Czy i one padną ofiarą zła wylewającego się z kina?

„Demony” z ciekawą obsadą

Koncept przenikania się dwóch rzeczywistości to jeden z moich ulubionych w kinie. Zwłaszcza, jeśli przeplatają się świat realny i filmowy. Tutaj, to co dzieje się na ekranie raczej buduje napięcie, bo to nie bohaterowie puszczanego w kinie filmu sieją spustoszenie, a jedynie je zapowiadają. Wielbiciele gore na pewno będą zadowoleni, bo efekty specjalne w „Demonach” naprawdę straszą, a w kilku scenach wręcz wywołują obrzydzenie.

fot. kadr z filmu

Interesująca jest też obsada. W Cheryl wcieliła się Natasha Hovey, która w 1998 r. zrezygnowała z aktorstwa, a wcześniej grała w wielu włoskich produkcjach, choć to „Demony” są bez wątpienia najbardziej znanym filmem w jej dorobku. Jej absztyfikanta, przystojnego George’a gra Urbano Barberini, którego wielbiciele kina klasy B na pewno znają również z dylogii „Gor”.

fot. kadr z filmu

Rozpoznacie tu też córkę Dario Argento, Fiore, która występuje jako młoda dziewczyna szukająca w kinie zacisza wraz ze swoim chłopakiem. A bileterkę, od której nie można oderwać oczu gra Nicoletta Elmi, znana z filmów „Głęboka czerwień” i „Kto widział jej śmierć?”.

Film znajdziecie np. na Amazonie.