„Misja sprawiedliwości”. Brigitte Nielsen, Jeff Wincott i efektowne kopniaki

Jeśli myślicie, że film, który miał być trzecią częścią serii „Oddział specjalny” (jej gwiazdą jest królowa kopaniny na VHS, Cynthia Rothrock) w najlepszym razie będzie nieoglądalny, to popełniacie błąd. „Misja sprawiedliwości” z 1992 r. to porządne kino kung-fu z przekonującym Jeffem Wincottem w roli głównej i charyzmatyczną, złą do szpiku kości Brigitte Nielsen, która jest tutaj czarnym charakterem.
Kiedy Cynthia Rothrock zrezygnowała z udziału w „Oddziale specjalnym III” szybko zastąpiono ją Karen Shepard, mistrzyni karate, która podobnie jak Rothrock (wielokrotna mistrzyni świata w karate z bronią i bez) z maty dokonała udanego transferu do Hollywood. Jeff Wincott, który z Rothrock zagrał w 2. części „Oddziału specjalnego” zgarnął główną rolę i tym sposobem, na podstawie scenariusza George’a Saundersa i Johna Bryanta (panowie napisali razem jeszcze m.in. filmy „Scanner Cop” i „Martial Outlaw”), ze Steve’em Barnettem („Umysł poza kontrolą”, „Scanner Cop II”) na stołku reżyserskim powstała „Misja sprawiedliwości” – film ze znanymi z „Oddziału specjalnego” twarzami, ale jednak inny. I co tu kryć – lepszy.

fot. kadr z filmu

Misja (nie)pokojowa

Jeff Wincott, mistrz sztuk walki z Kanady i starszy brat Michaela („Robin Hood: Książę złodziei”, „Trzej muszkieterowie”) to postać doskonale znana fanom kina kopanego. W pierwszej połowie lat 90. typowany był na nową gwiazdę kina akcji i nic dziwnego – jego styl walki wyróżniał się na tle tych prezentowanych przez inne twarze kina kung-fu, a Wincott do tego, jako utalentowany aktor, był w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek po fachu w stanie coś zagrać i stworzyć postać, której los nie jest widzom obojętny.
W „Misji sprawiedliwości” gra Kurta Harrisa, policjanta ze skłonnością do akrobacji, który wraz ze swoją partnerką, Lynn Steele (Shepard) patroluje ulice Los Angeles i malowniczo walczy z przestępczością. Za niesubordynację zostaje zwolniony ze służby, ale to wcale nie znaczy, że wybiera się na emeryturę. Właściciel klubu sportowego i przyjaciel Harrisa zostaje zamordowany, a odpowiada za to piękna pani doktor Rachel Larkin (Nielsen). Stoi ona na czele organizacji pokojowej, która w rzeczywistości jest sektą zrzeszającą biegłych w sztukach walki zabójców. Harris postanawia przeniknąć do jej struktur i zdemaskować Larkin, o której opinia publiczna myśli, że jest dobrodziejką.

fot. kadr z filmu

Brigitte Nielsen czarnym charakterem

Trzeba przyznać, że Brigitte Nielsen nadaje się do tej roli idealnie. Po peruką chowa swoje flagowe, krótkie, tlenione włosy, a jej bohaterka jest bezwzględna: z uśmiechem patrzy na przemoc i morderstwa, których dokonują jej podwładni. A liczyć może na nie byle kogo – jej prawą rękę gra bowiem sam Matthias Hues, niemiecki mistrz taekwondo z rolami w „Mrocznym aniele” z Lundgrenem i „Hyclu” z Lamasem na koncie. Damski czarny charakter w kinie kopanym to rzadkość, a ta decyzja obsadowa wprowadza do filmu powiew świeżości.
„Misja sprawiedliwości” to sprawnie zrealizowane, nieźle zagrane i ładnie sfotografowane kino akcji. Dzięki Wincottowi sekwencje walki są pomysłowe i naprawdę widowiskowe – np. ta w warsztacie samochodowym – choć czasami nieco się dłużą, ale to zdaje się cecha wszystkich filmów kopanych z pierwszej połowy lat 90. Ostatecznie nikt nie włączał ich dla intrygi i popisów aktorskich.

fot. kadr z filmu

Jest tu garść interesujących postaci drugoplanowych – np. podopieczna Larkin, grana przez Cyndi Pass Erin, która jest przerażająco zepsuta i podstępna, co stanowi kontrast z jej niewinną twarzą. Pass karierę zakończyła w 1999 r., zanim jednak to nastąpiło zagrała m.in. w filmach „Scanner Cop” i właśnie „Hyclu”.
Na ekranie zobaczycie też Lucę Bercoviciego – który w swoim CV ma np. role w filmach „Mirror Images II” i „Strefa zrzutu”, a jako scenarzysta i reżyser – filmy „Ghoulies” i „Rockula”.

Film znajdziecie m.in. na Amazonie.