„Dom potępieńców”. Kiepska kopia „Ducha”

„Dom potępieńców” („Spectre”, „House of the Damned”) to tani klon „Ducha” i właściwie wszystkich innych, lepszych od siebie filmów o zjawach i nawiedzonych domach. Zrealizowany w 1996 r. za garść dolarów horror Scotta Levy’ego powstał w ramach serii „Roger Corman Presents” – filmowego cyklu składającego się z kilkudziesięciu filmów emitowanych na antenie amerykańskiej kablówki Showtime w połowie lat 90.
Levy w ramach tej serii wyreżyserował jeszcze w 1995 r. nową wersję „Piranii” i thriller sci-fi „Obcy między nami”. Produkcje prezentowane w cyklu były zwykle nowymi wersjami produkowanych przez Cormana filmów sci-fi i horrorów – np. „Kobieta-osa”, czy właśnie „Pirania” – albo oryginalnymi filmami (choć z tą oryginalnością różnie bywało).

Akcja „Domu potępieńców” rozgrywa się w Irlandii, co zapewnia produkcji pewną świeżość, bo Corman rzadko wyprawiał swoje ekipy filmowe za Ocean. Film opowiada o amerykańskiej rodzinie South, która dziedziczy stylowy dom na irlandzkiej wsi. Małżeństwo Will i Maura postanawiają rzucić wszystko i wynieść się na Zieloną Wyspę mimo problemów małżeńskich, jakie wiszą nad nimi po zdradzie Willa. Wraz z córeczką, Aubrey, chcą jak najszybciej zacząć nowe życie. Najwyraźniej jednak nie oglądali wcześniej żadnych niskobudżetowych horrorów, bo w przeciwnym razie wiedzieliby, że przyjmowanie jakichkolwiek spadków po europejskich krewnych, a zwłaszcza ponurych domów, może skończyć się tragicznie.
Domiszcze odziedziczone przez Southów jest oczywiście nawiedzone i to nie przez jednego zbłąkanego ducha, a przez cały gang. W piwnicy zamurowane zostało ciało małej dziewczynki, w mrocznych pokojach w szaleństwo popadła wdowa, a na dodatek satanistyczne rytuały odprawiała w nim grupa okultystów.

Duchy obrały sobie na cel w szczególności Maurę, wciąż liżącą rany po niewierności męża. Maura zaczyna śnić na jawie: wydaje jej się, że widzi męża z inną kobietą. To oczywiście doprowadzi do dramatycznego finału, w którym mąż i żona będą musieli stawić czoła mocom ciemności i wyjdą z tej opresji silniejsi, a ich związek – umocniony.
Nudne to wszystko i strasznie przewidywalne. Gdyby nie irlandzkie plenery, to w ogóle nie byłoby na co patrzeć. Jest w „Domu potępieńców” pewien klimat, ale to film tak nieoryginalny, że właściwie trudno znaleźć cokolwiek na jego obronę.
Jeśli interesujecie się kinem klasy B i telewizją lat 90., to na pewno ucieszy was udział Alexandry Paul w tym gniotku. To ona gra Maurę, jej postać jest jednak tak niedbale zarysowana, że gwiazda „Słonecznego patrolu” i „Christine” niewiele ma tu do roboty. Podobnie zresztą, jak grający jej męża Greg Evigan, którego pewnie znacie z thrillera „Stripped to Kill”.