
"Zemsta", reż. Anthony Hickox, rok prod. 1995, plakat/okładka VHS
„Zemsta”. Kawał kina erotycznego z Joan Severance
Kino klasy B wyjątkowo lubi klasyczną powieść „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” Jamesa Caina. Książkę Hollywood ekranizowało ze świetnym skutkiem dwukrotnie – w roku 1946 i 1981. Ale świat produkcji przeznaczonych na rynek wypożyczalni VHS swobodnie poczynał sobie z powieściowym oryginałem, tworząc często wariacje na temat „Listonosza…”, które ocierały się o kino erotyczne.
Tak było np. w przypadku filmów „Saturday Night Special” i „Showgirl Murders” z Marią Ford, czy właśnie „Zemsty” z 1995 r., filmu w reżyserii Anthony’go Hickoxa, faceta od dwóch części „Gabinetu figur woskowych” i 3. części „Hellraisera”.
„Zemsta” stała w wypożyczalni jednak kilka półek wyżej niż typowe thrillery erotyczne o romansie rozgrywającym się w obskurnej jadłodajni gdzieś na skraju drogi. I to nie tylko realizacyjnie, czy aktorsko.
„Zemsta” to przede wszystkim pełne napięcia kino noir, w którym żaden bohater nie budzi sympatii, a wszystkich czeka koszmarny koniec. Film pełen jest nieoczekiwanych zwrotów akcji, pięknie filmowanej erotyki i scen wywołujących ciarki na plecach. Czego chcieć więcej?

Gorący romans z żoną więziennego strażnika
Scenariusz Sama Bernarda (druga część „Warlocka” z Julianem Sandsem) zaczyna się od efektownej sceny napadu na przydrożny sklep. Brutalna napaść to dzieło młodego punka, podziurawionego kolczykami Oscara Bonsettera. W czasie napadu krwawą śmiercią ginie właściciel sklepu, a Bonsetter idzie do paki. Tam spędza wiele lat (dorabia się wąsów), a celę dzieli z nestorem bloku więziennego, sędziwym Makiem. Legenda głosi, że Mac dekady wcześniej brał udział w napadzie, a łup sprytnie ukrył. Dręczony przez strażnika-kanalię – Toma Gullermana – Mac umiera, ale nim wydaje ostatnie tchnienie, wymusza na Oscarze przysięgę, że ten zabije oprawcę w mundurze. W zamian zdradza chłopakowi miejsce ukrycia łupu i dodaje, że wiszący na ścianie celi rysunek jest kluczem do zagadki.

Ale Oscar nie jest jedynym, który chce odkryć skarb Maca. Gullermanowi też zależy na jego odnalezieniu. Tak bardzo, że zabiera rysunek Maca i torturuje Oscara, by ten wyjawił, co wie. Pewnego dnia znika, a wychodzący na wolność Oscar dowiaduje się, że Gullerman miał wypadek. Postanawia odnaleźć strażnika, wydrzeć z niego rysunek i odnaleźć skarb. Pierwsze kroki kieruje więc do przydrożnej jadłodajni, którą Gullerman (teraz ślepy po wypadku) prowadzi wraz z piekielnie seksowną żoną. Podając się za włóczęgę Oscar zostaje złotą rączką w barze Gullermanów i zaczyna gorący romans z piękną Rose, tuż pod okiem dawnego strażnika więziennego. Jednocześnie stara się jakoś dobrać do łupu, ale namiętne uczucia szybko biorą górę nad rozsądkiem. W dodatku…Oscar zaczyna współczuć Gullermanowi, nieporadnemu i nieprzeczuwającemu, że piękna żona go zdradza.
Joan Severance i C. Thomas Howell
„Zemsta” to thriller, ale przede wszystkim erotyk. I to jeden z lepszych w latach 90. choć scen erotycznych właściwie nie ma tu wiele. Kiedy już jednak są, to trudno spuścić wzrok. Pięknie sfilmowane, wyreżyserowane ze smakiem cieszą oko. A przy tym popychają akcję naprzód. Oscar i Rose po raz pierwszy seks uprawiają w kuchni, demolując ją, zrzucając garnki, tarzając się w mące. Kilka metrów dalej stoi niewidomy Tom, który nie widzi, co dzieje się pod jego dachem. Oboje zdyszani odpowiadają na jego pytania, a cała scena jest rozegrana po mistrzowsku.
Lubię filmy Hickoxa, bo facet ma swój styl. Trochę tandetny i efekciarski, ale każdy jego film ma niepowtarzalny klimat. Szkoda, że jego kariera potoczyła się w stronę tanich akcyjniaków i horrorów klasy Z.
Hickox miał podczas realizacji „Zemsty” do dyspozycji świetnych aktorów, dzięki którym ta w sumie mało oryginalna historia budzi emocje.

Przede wszystkim na ekranie błyszczy Joan Severance, modelka, a w latach 90. gwiazda thrillerów erotycznych i tytułowy „Czarny skorpion”. Oszałamiająco piękna sprawia, że nie można oderwać od niej oczu, a przy tym łatwo zrozumieć, dlaczego Oscar stracił głowę dla Rose.
W roli Oscara zobaczycie zresztą C. Thomasa Howella, który w latach 80. wystąpił m.in. w „E.T.” oraz „Wyrzutkach”, a w latach 90. nie tylko dokonał transferu do kina klasy B, ale nawet wystąpił w kilku filmach z Joan Severance, z którą na ekranie miał wspaniałą chemię.
Toma Gullermana gra tu Marshall Bell („Strażnicy galaktyki”, „Włóczęga”, „Pamięć absolutna” ze Schwarzeneggerem).