„Silk”. Cec Verrell u Cirio H. Santiago
– Dlaczego nazywają cię „Silk”? – pyta główny czarny charakter filmu „Silk” („Jedwab”), tytułową bohaterkę filmu Cirio H. Santiago, wirtuoza taniego kina klasy B lat 70. i 80.
– Bo jestem tak cholernie gładka – cedzi ona.
„Silk”, a właściwe Jenny Sleighton to twarda policjantka z Honolulu. Z włosami gładko zaczesanymi do tyłu, w wygodnych, choć obcisłych strojach, pilnuje porządku na rozgrzanych upałem ulicach. Ma piękną twarz Cec Verrell – dziś już nieco zapomnianej aktorki specjalizującej się w rolach twardych babek.
Sama fabuła „Silk” niespecjalnie przykuwa uwagę. Oto dzielna policjantka wpada na trop afery narkotykowej, w którą zamieszani są jej koledzy z pracy. Śledztwo prowadzi osamotniona, ale ani przez chwilę się nie cofa. Nawet gdy okazuje się, że jednym z zamieszanych w przestępstwo jest jej bliski przyjaciel.
„Silk” ma fajny klimat kina lat 80. W tle przygrywa nawet całkiem wpadająca w muzykę syntezatorowa muzyka Willy’ego Cruza, filipińskiego kompozytora, który w rodzinnym kraju swego czasu zgarnął ponad 20 laurów za najlepsze ścieżki dźwiękowej i piosenki. Strzelaniny są efektowne, przetykane zbliżeniami na twarz Verrell, która z determinacją malującą się na twarzy nigdy nie pudłuje. Zresztą już początkowa scena – w której zniecierpliwiona zabiegami kolegów ostrzeliwujących bandytów zza samochodu postanawia wspiąć się na rusztowanie i w pojedynkę osaczyć zbirów w opustoszałym magazynie – robi wrażenie i daje widzowi przedsmak tego, co go czeka. Sama bohaterka wygląda jakby wyszła ze stron europejskich magazynów o modzie lat 80. Ma styl, gadane, ale nie traci czasu na pogaduszki, kiedy wiadomo, że problem można rozwiązać celnym strzałem służbowego rewolweru.
Lata 80. były marszem chwały filmowych twardzieli. Arnold Schwarzenegger, Chuck Norris, Jean-Claude Van Damme, Michael Dudikoff – byli królami wypożyczalni VHS. Ale gdzieś tam, na obrzeżach przemysłu, nieśmiało produkowano filmy, w których łupnia bandziorom spuszczają kobiety. I wcale nie radzą sobie gorzej od mężczyzn. Cec Verrell mogła być w latach 80. gwiazdą. Może i filmów klasy B, ale lata 80. ceniły sobie przecież ten podgatunek najbardziej. Dziś pamiętają o niej jedynie prawdziwi koneserzy filmowej ery VHS. A szkoda, bo Verrell miała wszystko, aby stać się gwiazdą pokroju Sybil Danning, Brigitte Nielsen czy Cynthii Rothrock: prezencję, charyzmę, pewność w wygłaszaniu nawet najgłupszych kwestii. Idealnie sprawdzała się w rolach najemniczek, policjantek, agentek i wojskowych. Fani kina kultowego najbardziej kojarzą ją pewnie z roli Centinelli z „Miasta żab”. Tam Verrell czyściła broń z błyskiem w oku, jakiego nie powstydziłaby się nawet Sigourney Weaver, o Michaelu Dudikoffie, czy Charlesie Bronsonie nie wspominając.
„Silk” wyreżyserował Cirio H. Santiago, którego Quentin Tarantino wymienia wśród swoich inspiracji przy tworzeniu „Kill Billa”. Santiago pochodzi z Filipin (tam też powstawały zdjęcia do „Silk”) i w USA dorobił się miana legendy kina klasy B, choć trzeba przyznać, że raczej tego niszowego. Do jego szczytowych osiągnięć należą m.in. filmy „Naga pięść”, „Mściciele”, „Naga zemsta”, „Oko orła” i „Myśliwi z przyszłości”. Dobrze czuł się w nurcie kina eksploatacji, choć bohaterki w jego filmach rzadko są ofiarami. A kiedy już zaplanowały zemstę, to nie brały jeńców. Santiago oprócz dał oddał kobietom ekran także m.in. w „Anielskiej pięści” z Cat Sassoon i słynnym „Firecrakcer”. Santiago osobiście wyreżyserował sequel „Silk”, w którym Verrell nie powtórzyła swojej roli. Zastąpiła ją Monique Gabrielle, aspirująca w latach 80. do sławy gwiazdka, która pojawiła się m.in. w takich kultowych filmach jak „Łowca śmierci 2”, „Powrót potwora z bagien” i „Demon zła”.