"Ariana's Quest", reż. Lloyd A. Simandl, rok prod. 2002, plakat

„Ariana’s Quest”. Czeskie fantasy, lesbijski seks i zamczyska

Nurt – a właściwie nurcik – kina eksploatacji zwany „czechploitation” to nisza tak niedookreślona, że właściwie umowna. Gdyby była miejscem na mapie, tuż za nią byłaby już mroczna otchłań, w której czaiłyby się już tylko filmy o hodowcach buraków-kanibalach czy bibliofilach-zombie.
Wbrew nazwie nurt „czechploitation” nie skupia w sobie jednak filmów o pogromcach gulaszu z knedlikiem albo wielbicielach czeskiego krajobrazu rzuconych w wir historycznych wydarzeń. Tak można by przecież zakładać, skoro nurt „nunsploitation” opowiada o zakonnicach odkrywających swą seksualność, a filmy z nurtu „women in prison” – o więźniarkach przechodzących za kratami piekło. Czechploitation to produkcje reżyserowane i produkowane głównie przez jednego faceta – Lloyda Simandla, który jak podaje internet urodził się w Polsce, wychował w Kanadzie, a w Czechach stworzył imperium taniego kina.

„Ariana’s Quest” – czeski plakat filmu, rok prod. 2002

Jako reżyser na koncie ma pół setki filmów. W świecie kina klasy B zaczynał pod koniec lat 80. od postapokaliptycznego „Imperium popiołu”, ale kurs na Czechy obrał już kilka lat później, realizując tam „Chained Heat II”, drugą część słynnej produkcji „women in prison” z Brigitte Nielsen jako seksualnie rozpasaną więzienną naczelniczką. Simandl stworzył w Czechach wytwórnię, która od połowy lat 90. realizowała taśmowo produkcje podobne do siebie jak dwie krople wody. Czeskie aktorki – z jakąś zapomnianą amerykańską lub europejską gwiazdą na czele – walczyły w nich o godność w więzieniach zawsze znajdując czas na lesbijski seks, organizowały cichaczem rewolucje w zaczarowanych królestwach rządzonych przez okrutne i wściekle seksowne królowe lub po prostu brały udział w intrygach szpiegowskich, dla których tłem była malownicza Praga. Seks, erotyczna dominacja, nagość – to motywy przewodnie filmów sygnowanych przez Simandla. I na ich tle „Ariana’s Quest” (nie ma polskiego tłumaczenia, ale można ten tytuł brawurowo przełożyć po prostu na „Wyprawę Ariany”) wypada wyjątkowo grzecznie.

Tytułową Arianę gra tu Rena Lesnar, w świecie profesjonalnych zapasów znana jako Sable, jedna z najbardziej rozpoznawalnych w latach 90. zawodniczek WWE. Na ringu z oponentkami walczyła na wysokich obcasach, z długimi blond włosami powiewającymi za nią jak sztandar i nic dziwnego, że w końcu upomniało się o nią kino klasy B, które przecież lubi podpinać się pod znane nazwiska i na ich magii promować całe produkcje. Lesnar miała jednak pecha: upomniał się o nią Simandl, którego filmy z rzadka dystrybuowane były w USA, częściej jedynie w Europie i Azji.
„Ariana’s Quest” premierę miała w 2002 r., a więc rok po wejściu na ekrany kin pierwszej części „Władcy pierścieni”. To dość znaczące, bo film Simandla to produkcja tak tania, że na tle filmu Petera Jacksona wypada jak realizacja filmowego kółka szkolnego. W każdym razie, tytułowa Ariana to księżniczka pewnego królestwa. Po śmierci ojca-króla zostaje królową, okazuje się jednak, że nim włoży na głowę koronę będzie musiała pokonać złego Xantosa i jego siostrę Zurayę, którzy mają chrapkę na królestwo Ariany. Niedoszła królowa wyrusza więc w niebezpieczną podróż, a finał filmu – w jaskini pełnej lawy buchającej żarem i pikselami, która wygląda jak z filmowych przerywników z 4. części gry „Tomb Raider” – sugeruje, że miał być ciąg dalszy. Na szczęście do tego nie doszło.

Do czeskich plenerów czy zamczysk nie można się tu przyczepić, bo na ekranie zawsze świetnie się prezentują. Gorzej z aktorstwem Sable, która nieciekawie wypada jako Ariana, a o wyczynach reszty obsady nawet nie chce mi się pisać. Najlepiej zdecydowanie radzi sobie tutaj Czeszka Katerina Brozová jako niecna Zuraya. Pewnie znacie ją z serii „Fantaghiro”, gdzie wcielała się w piękną, choć nieco niemądrą siostrę głównej bohaterki. Tutaj co chwilę zanosi się złowrogim śmiechem i obnosi gigantyczny dekolt, wydaje się jednak, że jako jedyna zdaje sobie sprawę, w czym przyszło jej wystąpić. Spogląda też z erotycznym błyskiem w oku na Arianę, do niczego jednak nie dochodzi między tymi postaciami. Być może na kolejne części Simandl przewidział inny rozwój wypadków, tego jednak nigdy się już nie dowiemy.
W filmie wystąpili też m.in. Anthony De Longis („Władcy wszechświata”) oraz Predrag Bjelac, którego kariera ruszyła z kopyta dopiero niedawno – wystąpił m.in. w „Harrym Potterze i Czarze Ognia” oraz „Opowieściach z Narnii: Księciu Kaspianie”, a dopiero co można było oglądać także w serialu „Obsesja Eve”. „Ariana’s Quest” powstawało jednocześnie z inną wspaniałą produkcją z Sable w roli głównej – „Sins of the Realm”.